Lubię takie historie. Gdzie pod delikatną warstewką
nieprawdopodobnych myśli kryje się rzeczywistość. Neuroprezerwacja i sekta.
Splecione razem w warkocz zdarzeń. Tak nieprawdopodobne i tak boleśnie realne.
Bo czasem trzeba zajrzeć przez dziurkę od klucza. By zobaczyć więcej.
Niezbyt rozbudowana i skomplikowana opowieść, o niewielkiej
liczbie stron i mnóstwie upchanych wątków, chociaż niektóre zostały wtrącone
mimochodem. Momentami niedopracowana i oczywista, momentami zbyt
jednowymiarowa, a bohaterowie zarysowani zbyt cienką kreską. Ale zwyczajnie
bardzo dobra. O mocnym zakończeniu.
Fascynująca i nie tak abstrakcyjna, jak mogłoby się wydawać. Być
może nie zapada w pamięć, ale ma w sobie to coś, co uwiera. I dlatego wracam do
niej myślami. Frapująca.
Opis książki:
Dawno już
skolonizowano Księżyc, którym rządzi kilkanaście potężnych rodzin dzielących
między siebie strefy wpływów.
Oczywiście każdy
z rodów w ramach ogólnego porozumienia stara się osiągnąć jak największe
korzyści.
Tymczasem z Ziemi
zostają sprowadzone zamrożone w ciekłym azocie głowy ludzi, którzy przed
śmiercią wyrazili zgodę na ten zabieg... Głowy trafiają do laboratorium, gdzie
naukowcy próbują odczytać zakodowane w mózgu wspomnienia. Prowadzi to do
niespodziewanych komplikacji i zagraża istnieniu kolonii.
Moja ocena 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz