(..)gdyby nie żywa wciąż tęsknota za mozolnym, pełnym potknięć posuwaniem się naprzód, ludzie nie rzucaliby bomb i nie podrzynaliby sobie wzajemnie gardła. Lękajcie się jednak czasów, w których nie spadają bomby, a żyją miotający je ludzie, każda bowiem zrzucona bomba świadczy o tym,że duch jeszcze nie zamarł. I lękajcie się czasów, gdy ustaną strajki, a żyć będą bogaci obszarnicy, każdy bowiem, najmniejszy nawet przegrany strajk jest dowodem,że zrobiono ów krok naprzód. I jeszcze jedno należy pamiętać: lękajcie się czasów, gdy człowiek nie zechce cierpieć i umierać dla idei, bo ta właściwość jest podstawą człowieczeństwa i tylko ona tworzy człowieka, wyróżniając go spośród innych stworzeń na ziemi.
Wielokrotnie
wypożyczana i oddawana nieczytana. Bo zbyt mało czasu, zbyt wiele stron, zbyt
wiele obowiązków, zbyt skomplikowana, zbyt długo przetrzymywana, zbyt mityczna
i wyidealizowana. A jednak przeczytana. Nieśpiesznie. W złapanych
chwilach babiego lata, w coraz dłuższych zachodach słońca, w coraz większych
kubkach herbaty, w coraz doroślejszych myślach.
Monumentalna,
napisana z rozmachem, naturalistyczna powieść. Taka, której nie da czytać się
szybko, ale też nie sposób się od niej oderwać. Przytłacza swoim ogromem i
powagą. Jednocześnie będąc kompletnie poetycką, mądrą i niezwykłą.
Opowieść o
nierozerwalnie splecionych ze sobą życiu i wędrówce. Będących celem każdego z
nas. I o pozostaniu człowiekiem, tam gdzie tego człowieczeństwa już brak.
Wielowymiarowa. Uwierająca. Refleksyjna. Idealna.
Opis książki:
Powieść nagrodzona Nagrodą Pulitzera w 1940 roku.
Historia amerykańskiej rodziny Joadów – farmerów zmuszonych, podobnie jak inni w czasach wielkiego kryzysu gospodarczego, do opuszczenia Oklahomy z powodu fatalnej sytuacji ekonomicznej. W poszukiwaniu pracy, jak wielu innych mieszkańców południowych stanów Ameryki, migrują do Kalifornii. Na miejscu okazuje się jednak, że nie ma ona nic wspólnego z mlekiem i miodem płynącą krainą znaną im z reklamowych folderów. Tam też panuje bezrobocie, a miejscowi są wrogo nastawieni do przybyszów, którzy odbierają im ostatnie miejsca pracy.
Klucznik (okładkowe niebo)
Czytam opasłe tomiska - 672 str.
Moja ocena 6/6
Do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Steinbecka - "Myszy i ludzie", która nie była zbyt pokaźnych rozmiarów. Jednak już ta cieniutka książeczka sprawiła, że chcę więcej i postanowiłam pogłębić znajomość z tym autorem. Gdy byłam ostatnio w bibliotece, to miałam tę książkę w ręce, ale po namyślę odłożyłam ją na półkę, bo stwierdziłam, że jest trochę za gruba i mogę się nie wyrobić z terminem oddania książek. Będę musiała jednak następnym razem zabrać ją do domu ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie zabierz ją do domu i przeczytaj! Jesienią będzie Ci się ją czytało jeszcze lepiej, długie wieczory są idealne dla takich refleksyjnych lektur, i takich długaśnych. Zwłaszcza, że "Grona gniewu" czyta się nieśpiesznie i powoli, a jednak te strony umykają spod palców :) A ja z będę poszukiwać kolejnej książki Steinbecka w bibliotece, by zapoznać się lepiej z jego twórczością.
UsuńOj tak. Jesień to idealny czas na takie potężne lektury :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Zdecydowanie tak, wtedy jakoś tak lepiej się czyta :)
Usuń