sobota, 7 maja 2016

Anna Sakowicz - Szepty dzieciństwa



Nie lubię niebieskiego koloru. I nie wierzę, że w niebieskim domu pachnie ciepłem, mokrym drewnem i powyginanym bzem, uparcie kwitnącym przy furtce. Czasem chciałabym myśleć, że niebieski to kolor kawałeczka nieba, które spadło na ziemię. Ale tak naprawdę wierzę, że niebieski nie istnieje.

Opowieść napisana w taki sposób, że trudno się od niej oderwać. Bo to historia o życiu, tak boleśnie zwyczajnym. Pełnym problemów, niewyjaśnionych spraw, naiwnym, wypełnionym tęsknotą za normalnością, chociaż nikt nie wie czym ona jest. Opowieść o rozczarowaniu, rozsypanych okruszkach marzeń i poszukiwaniu kawałeczka szczęścia. O tym, że życie nie jest turlającym się pękatym brzuszkiem. Ale o tym, że jest kanciaste i podskakuje na kruchych wybojach codzienności. I o tym, że warto żyć.

Historia, w której można się zaczytać. Można znaleźć niedociągnięcia i przewidywalność. Można odkryć tajemnicę istnienia i znaleźć swoją ścieżkę. Załamać ręce nad cudzą głupotą i zaskoczyć się kalejdoskopem emocji. Bo tych jest bardzo dużo. I są one bardzo potrzebne.

To bardzo ważna opowieść. Bez księcia na białym koniu i różowego zakochania. Niesamowicie wielowymiarowa i skłaniająca do zamyślenia. Mądra.



Opis książki:
"Szepty dzieciństwa" to pełna emocji historia zwykłej rodziny. Pod jednym dachem mieszkają: on, ona, dwójka dzieci i jej ojciec.
Wszystko mogłoby układać się pięknie, gdyby nie to, że senior rodu topi smutki w alkoholu i żyje wspomnieniami o zmarłej żonie, a nad główną bohaterką krąży widmo wspomnień związanych z okrutną matką. Baśka zaś jest zwykłą trzydziestokilkuletnią kobietą, która pragnie żyć jak inni, mieć pieniądze na nowe ubrania i kosmetyki, chodzić do kawiarni. Pewnego dnia na jej drodze staje Ula, koleżanka ze szkolnej ławki…

Moja ocena 5/6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz