Niezbyt
skomplikowana historia, ale dość emocjonalna. Trochę zbyt krótka i zbyt
spłycona, mająca w sobie potencjał na długą i mocną opowieść. Zamiast tego
zalążek dobrej opowiastki, którą można przeczytać w jeden wieczór. Mogło być świetnie, jest po prostu dobrze.
Opowieść
o tym, że szczęście jest całkiem nieruchome i postawione na wystawie życia w
końcu szarzeje, staje się nieatrakcyjne i blaknie. Znika. Przez nikogo
niezauważane, a wciąż obecne. Pośród okruchów wyobrażeń i marzeń, które nie
mogły się spełnić. Opowieść o szukaniu swojej własnej, kamienistej ścieżki,
pośród tylu dróg. Zawsze można znaleźć wątłą żyłkę i nawlec na nią potłuczone
okruchy codzienności. Bo zawsze jest wybór.
Opis książki:
Gdy cichną weselne dzwony, nadchodzi proza życia.
Monika nie wierzy własnemu szczęściu. Wystawny ślub, którego zazdrości jej cała wieś, bogaty i przystojny mąż oraz wspaniałe życie w okazałej willi teściów na warszawskim Żoliborzu. Wielkie miasto otwiera przed dziewczyną nowe możliwości, ale kryje też wiele pokus. Coraz częściej ulega im Robert, który nawet w oczach żony przestaje być księciem z bajki. Młodych łączy jednak marzenie o dziecku. Gdy więc w wigilijny wieczór Monika ujawnia rodzinie wynik testu ciążowego, nic jeszcze nie zapowiada tragedii…
„Pozytywka” to słodko-gorzka opowieść o marzeniach, które potrafią się spełniać w zaskakujący sposób. O samotności pośród ludzi, którzy nie potrafią ze sobą rozmawiać. Wreszcie o stracie, która wyzwala najgorsze instynkty, ale też wielką siłę.
Moja ocena 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz