Obłęd to konieczność tworzenia obrazu swojego życia na podstawie relacji otoczenia.
Halucynogenne wizje będące niczym kolejna warstwa
farby nałożonej na codzienność. Banalna rzeczywistość spleciona z wytworami
chorego umysłu przekształcająca się w przerażającą codzienność. Skraj
szaleństwa wciskający się pomiędzy kolumny realności. Deformacja czy prawda?
"Marsjański poślizg w czasie" to napisana
pięknym językiem książka. Delektowałam się każdym zdaniem. Akcja jest
nieśpieszna, kolejne wydarzenia toczą się równym rytmem. Niezbyt skomplikowana
fabuła, tak naprawdę stanowi tylko tło dla bohaterów. Bo to właśnie postacie
stanowią trzon powieści. Kreacja bohaterów, to przede wszystkim, kreacja ich
psychiki. Podróż w głąb schizofrenicznych i autystycznych umysłów. Analiza i
prezencja ich oddziaływania na poszczególne osoby. Interpretacja człowieka,
jako istoty, która zawsze pozostaje w tym samym miejscu, bez względu na
wielkość dokonanych zmian i odkryć.
"Marsjański poślizg w czasie" niezwyczajna
historia. Chociaż wydawałaby się całkiem pospolita, to pod warstewką
zwyczajności znajduje się coś wyjątkowego. Bo to nie tylko opowieść o trudach
życia na Marsie, porachunkach, przekrętach, zdradach i oderwanych
wizjach przyszłości. Ale to przede wszystkim opowieść o lęku i niepewności.
Przed przemijaniem i bezwzględnością czasu, przed utratą własnej tożsamości i
bezosobową śmiercią. Wielowarstwowa. Bo z każdym kolejnym czytaniem odłupiemy
kolejną warstwę farby. A pod nią będą się kryły kolejne, coraz szersze i coraz to inne
wymiary tych samych spraw. Niebanalna.
Opis książki:
Marsjańskie grube ryby rywalizują z ziemskimi spekulantami o jałowe tereny Czerwonej Planety, nim je zagospodaruje ONZ i ich ceny poszybują w kosmos. Jednak Arnie Kott, przywódca miejscowego związku zawodowego, ma asa w rękawie: autystycznego chłopca imieniem Manfred, który jak się zdaje jest jasnowidzem.
Licząc na zdobycie przewagi na rynku nieruchomości, potężni ludzie zmuszają Manfreda, żeby pokazał im przyszłość. Ale co tak naprawdę chłopiec im pokazuje? Prawdziwą przyszłość czy też w jej wizję przepuszczoną przez mroczny, paranoidalny filtr autystycznego umysłu? Wizję, od której trudno im się uwolnić… Okazuje się, że koszty marsjańskiego złotego interesu mogą ich wszystkich przyprawić o szaleństwo.
Klucznik (z tyłu, z boku, z profilu)
Moja ocena 4.5/6
O jak ja lubię takie halucynogenne opowieści!
OdpowiedzUsuńOd razu przypomina mi się Narkopolis z pogrążonym w pół-śnie Bombajem, gdzie w oparach opiumowej fajki poruszamy się po zakazanych dzielnicach miasta pełnego seksu, perwersji, uzależnienia, śmierci
Myślę, że Ci się spodoba :) Zaciekawiłaś mnie "Narkopolis", poszukam w bibliotece, bo jest godna uwagi :)
UsuńJeśli to książka, którą można się delektować to już sobie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Zdecydowanie polecam :)
UsuńCzuję się skutecznie zachęcona do przeczytania tej książki :) Lubię takie niebanalne opowieści :)
OdpowiedzUsuńSpodoba Ci się :) Mimo że opowieść już wiekowa to nic nie traci ze swojej aktualności i niebanalności :)
Usuń