Wyobraź
sobie, że mieszkasz w pięknym malutkim miasteczku. Z brukowanymi uliczkami,
starymi kamienicami, leniwie płynącą rzeką, ryneczkiem z zaczarowaną studnią,
malarzami wokół niej, majestatycznym zamkiem i ponurą basztą. Wyobraź sobie, że
w pewnej chwili wszystko to cię przytłacza. I nagle chcesz coś zmienić. Więc
uciekasz stąd, gdzieś dalej, gdzie wszystko wydaje się być lepsze. Uciekasz.
Przed sobą.
"Ucieczka
znad rozlewiska" to bardzo ciepła opowieść, którą czyta się z rozmarzeniem
w duszy. Została napisana lekkim piórem i bardzo niezobowiązującym stylem. Dlatego czyta się ją nad wyraz przyjemnie. Fabuła nie nuży ani nie irytuje, mimo że wydaje się dość banalna i oczywista. Akcja toczy się rytmicznie, łagodnie poddając się kolejnym zwrotom.
Postacie liczne, lekko zarysowane, będące uzupełnieniem głównej bohaterki. Zabawne dialogi wprowadzają swobodną atmosferę. Zakończenie niedokończone, bo może wcale nie stało się tak, jakby się wydawało? Pozostawiono miejsce na własne domysły i marzenia.
"Ucieczka
znad rozlewiska" to książka-plasterek. Opowieść, w której wszystko kończy
się szczęśliwie, w której ludzie są dobrzy, wyrozumiali i pełni ciepła, w
której los podtyka najlepsze rozwiązania, w której panuje miłość, ciepło i
wzajemna akceptacja. Idealny świat, chociaż nie aż tak odrealniony, jak by się
wydawało. Bo wierzę i w takie historie. Kojąca.
Opis książki:
Wszyscy marzą o przeprowadzce na prowincję. Tak, ja też utwierdzałam się w tym przekonaniu. Czytałam o kobietach budujących drewniane domki w urokliwych zakątkach i dziedziczących romantyczne dworki wśród sosen. Co z tego, że dworek okazywał się ruiną, a romantycznym bohaterkom deszczówka lała się na głowę?
Frania ma dość sennego, ślicznego i nudnego Kazimierza, zrzędliwej matki nauczycielki oraz przewidywalnego do bólu narzeczonego. Gdy się dowiaduje, że jej starsza siostra nie jest wcale taka idealna, na jaką wygląda, ucieka sprzed ołtarza i łapie okazję do Warszawy. Tylko czy warszawskie kolorowe dni naprawdę przyniosą Frani szczęście?
Frania ma dość sennego, ślicznego i nudnego Kazimierza, zrzędliwej matki nauczycielki oraz przewidywalnego do bólu narzeczonego. Gdy się dowiaduje, że jej starsza siostra nie jest wcale taka idealna, na jaką wygląda, ucieka sprzed ołtarza i łapie okazję do Warszawy. Tylko czy warszawskie kolorowe dni naprawdę przyniosą Frani szczęście?
Klucznik (z tyłu, z boku, z profilu)
Przyjemnie się przy tej książce zrelaksowałam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń