środa, 23 grudnia 2015

Grażyna Jeromin-Gałuszka - Złoty sen


Teraz świat stał się taki mały, Arleto. Taki dostępny dla wszystkich. Wszystko jest osiągalne dla każdego, mimo to ludzie gubią się chyba w tym świecie jeszcze bardziej niż dawniej.

[...] zadałam sobie jedno pytanie: Co się stało z czasem, który zmienił dziecko w dojrzałą kobietę? I natychmiast udzieliłam sobie odpowiedzi: Nic się z nim nie stało. Po prostu minął.

Miałaś rację, Lili... To taki piękny sen, gdy wszystko wokół zasypia w jednej chwili. Tylko ja nie śpię.

Puste pokoje. Dwa słowa, ile treści.  


Perspektywy. Każdy ma inną. Swoją. Jednak roztarte krawędzie własnych perspektyw przenikają się z innymi, tworząc kalejdoskopowy obraz rzeczywistości.

Przepleciona opowieść. Ze skrawków codzienności i wspomnień. Z delikatnością jaką dotyka się intymności. Bez oddechu, by nie zruszyć sieci iluzji własnego istnienia. Klimatyczna i nostalgiczna. Drażniąca eteryczne struny kręgosłupa swoich przeżyć. Mocno jesienna, mocno listopadowa. Mroczna i przygnębiająca.

Opowieść szorstka. Zdrapująca odłażące warstewki starej farby zastygłych grymasów, zapisanych na twarzy. Wzruszająca i refleksyjna. O lepkiej samotności. I nieznośnej ulotności chwili istnienia. Smutna. Wyjątkowa.



Opis książki:
Stara willa w sennym kurorcie, a w niej kobiety, które los zetknął ze sobą po wielu latach.
Lili, ekscentryczna właścicielka wilii, dawno temu oświadczyła swej przyjaciółce, że nigdy się do niej nie odezwie, i wytrwała w tym postanowieniu sześćdziesiąt pięć lat.
Ada w dzieciństwie przyjeżdżała tu z matką, żeby leczyć chore serce. Jej owiany tajemnicą pobyt przedłuża się na całe lato.
Kalina miała wszelkie predyspozycje, aby stać się wielką artystką, ale wszystko w swoim życiu, łącznie z licznymi talentami, zaprzepaściła.
Lili, Ada i Kalina - a między nimi stara Józefa, dawniej pomoc do wszystkiego, teraz odsunięta od wszelkich zajęć - spędzają wiele miesięcy pod jednym dachem. Złość, gniew, a przede wszystkim obojętność, z czasem zmieniają się w przekonanie, że z każdego życia da się coś uratować. Wystarczy tylko o to coś zawalczyć.
Wiktor, który rozpoczyna i kończy tę opowieść, nie znalazł się tam przypadkiem.
Nic tam nie działo się przypadkiem, choć od przypadku wszystko się zaczęło.

Moja ocena 5.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz