piątek, 30 maja 2014

Piotr Wereśniak - "Zabili mnie we wtorek"



Światem rządzi przemoc, rządzi ten, kto jest lepiej uzbrojony, kto jest bardziej okrutny i bezwzględny, kto ma mniej skrupułów, kto się nie waha, kto potrafi zabijać bez mrugnięcia okiem. Rządzi ten, kto jest lepszym mordercą, wszystko inne jest ścierną dla motłochu, jest teatrzykiem dla naiwnych, jest pozorem dla tych, którzy kochają pozory.


Wtorek. To taki nijaki dzień tygodnia, który nie doczekał się żadnego święta, który traktowany jest po macoszemu. Którego nikt nie lubi, ani o nim nie pamięta. Ale każdy wtorek to nowy dzień, który niesie w sobie mnóstwo chwil i zdarzeń. Lepszych i gorszych, drobiazgów składających się na życie.

"Zabili mnie we wtorek" to książka, którą czyta się świetnie i bardzo szybko, która wciąga w swój świat od pierwszych stron, która trzyma w napięciu. Podobały mi się krótkie rozdziały i krótkie zdania, niczym kadry filmowe, zatrzymane obrazy, migawki życia, które pobudzały wyobraźnię. Język książki jest łatwy, żywy i przyjemny w odbiorze, a dialogi są naturalne i nieskomplikowane, jednocześnie nie nużące. Bohaterowie są liczni, o bogatych osobowościach, ale trochę stereotypowi. Fabuła obfituje w to co dobry kryminał powinien posiadać - szybka akcja, liczne zwroty, ciągłe napięcie, morderstwa, korupcja, miłość, niebezpieczeństwo, płatny zabójca i szantaż. Efekt? Trudno się oderwać od kolejnych stron.

To bardzo dobra lektura, która pozwoli oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć w wir wydarzeń nieznanego świata, pełnego polityki, przekrętów, korupcji i niebezpiecznych ludzi. W trakcie czytania nasuwały mi się liczne pytania i wątpliwości, czy tak faktycznie to działa, czy tak naprawdę wyglądają kulisy władzy. I delikatne westchnienie ulgi, że ten opisany świat jest mi zupełnie obcy.


Opis książki:
ON – młody, przystojny i bardzo bogaty. Nikt nie wie, skąd ma pieniądze. Jeździ drogim autem, nosi markowe ciuchy, ma zawsze przy sobie pudełeczko z białym proszkiem i mnóstwo kart SIM. Pewnego dnia dostaje kulę pod hipermarketem. Wtedy wszystko się kończy.
Nie!
Wtedy dopiero się zaczyna!

Jest jeszcze ONA. Ważniejsza niż wszystkie przekręty, mafie i tajne służby świata.
Prawie zapomniał o jej istnieniu. ONI także. Na szczęście – bo tylko ONA może go uratować.

Powieść Zabili mnie we wtorek została nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru 2009 przyznawanej dla najlepszej polskiej książki kryminalnej lub sensacyjnej 


Polacy nie gęsi
Pod hasłem   - "nie"  

Moja ocena 4/6   

czwartek, 29 maja 2014

Yasmina Khadra - "Zamach"




Prawdziwą tajemnicą nie dzielisz się z nikim.


„Zamach” to historia, która przykuwa uwagę od pierwszych stron. Izrael, świat fundamentalistów islamskich, dżihadu, samobójczych zamachów, etniczna rzeź, ciągły konflikt palestyńsko-izraelski. To najważniejsze aspekty jakie porusza w swojej niezbyt długiej książce Yamina Khadra.

Jest to trochę inna książka. Inna, bo okazuje się, że żona głównego bohatera jest zamachowcem-samobójcą, a on musi z tym żyć i znaleźć odpowiedź dlaczego tak zdecydowała. Inna, bo na jej stronach jawi się powolne i żmudne odkrywanie prawdy. Inna, bo jest to opowieść wspomnień, zamkniętych w ścisłej klatce wydarzeń. Inna, bo bardzo mocno oddziałuje na uczucia i wyobraźnię. Inna, bo okazuje, że zamach to nie tylko dramat, tych którzy zginęli, ale też tych, którzy pozostali przy życiu.

„Zamach” czyta się bardzo dobrze, chociaż czasem nadmiar stylistycznych środków wyrazu może przytłaczać. Bardzo wiele tutaj informacji na temat funkcjonowania mechanizmów władzy, werbowania zamachowców, fanatyzmu religijnego ocierającego się o sekty, terroryzmu i nienawiści, uchyla rąbek konfliktów pośród islamistów . Przerażające opisy miast i życia ludzi, którzy pojawili się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. To książka, która daje do myślenia i, która przeraża.



Opis książki

Zamach bombowy w wypełnionym dziećmi fast foodzie w Tel-Awiwie. Doktor Dżaafari ratuje ofiary. W nocy identyfikuje szczątki własnej żony i dowiaduje się, że to ona była zamachowcem-samobójcą. Nie może i nie chce uwierzyć, że kobieta, z którą żył i którą uwielbiał przez piętnaście lat, była kimś tak niezrozumiale obcym, zdolnym do zamordowania dzieci.

Znakomita powieść! Nagroda Prix des Libraires 2006, nominacje do prestiżowych nagród literackich: Prix Goncourt, Prix de l'Academie i Prix Femina. Najwyższe miejsca na francuskich listach bestsellerów. Trwają przygotowywania do jej ekranizacji. 


 Moja ocena 4.5/6   

 

wtorek, 27 maja 2014

Ewa Stachniak - "Katarzyna Wielka. Gra o władzę"





Niektóre marzenia uwodzą skuteczniej niż miłość.

Katarzyna Wielka. Nie raz słyszane imię, ale tak naprawdę niewiele mówiące. Dlatego z ciekawością sięgnęłam po tę książkę, chociaż rzadko czytam literaturę historyczną.

Opowieść snuje córka introligatora - szpieg i zausznik Katarzyny. To dzięki niej wędrujemy po dworze, zaglądamy do komnat, podsłuchujemy mniejsze i większe tajemnice. To ona opowiada o Katarzynie, Piotrze i Elżbiecie, zdradza sekrety i prowadzi własną grę. A na carskim dworze gra się cały czas. O życie.

Nie ma tutaj wielkiej historii, ale jest szczegółowa opowieść o życiu na carskim dworze, o tym jakie rządzą nim reguły i zasady. Książka przybliża Elżbietę, teściową Katarzyny oraz Piotra, jej męża. Ponadto znajdziemy tutaj sporo ciekawostek, wiadomości historycznych czy sensacyjnych tajemnic.

„Katarzyna Wielka. Gra o władzę” to książka napisana z dużym rozmachem. Bogata w liczne zwroty wartka akcja sprawia, że czyta się ją jednym tchem. Jest to przede wszystkim opowieść o emocjach i relacjach międzyludzkich, dlatego jeszcze bardziej przykuwa uwagę. Ponadto język jest przyjemny w odbiorze, nie ma sztuczności ani zawiłych zdań, ale jest dokładność, dbałość i staranność.

Jedyny minus jaki dostrzegam to mylący tytuł, który sugeruje opowieść o Katarzynie. Natomiast w środku znajdziemy znaczniej więcej historii o Elżbiecie, to ona gra tutaj pierwsze skrzypce. Katarzyna jest tłem, dopiero pod koniec książki autorka poświęca jej więcej uwagi.

Ta książka to studium intryg, kłamstw i półprawd, które pozwoliły Katarzynie dojść do władzy i zasiąść na carskim tronie. To opowieść o tym, jak trudno odnaleźć się w tak specyficznym środowisku, które od samego początku jest nieprzyjaźnie nastawione. To opowieść o tym jak z niewinnej i naiwnej dziewczynki powstaje zdeterminowana, surowa i pozbawiona skrupułów kobieta nie wahająca się przed nikim i niczym by osiągnąć swój cel. Nie jest to literatura faktu, ale jest to bardzo ciekawa opowieść o niezwykłej kobiecie.



Opis książki

Portret jednej z najbardziej bezwzględnych kobiet w historii

Młodziutka, na pozór niewinna księżniczka Katarzyna przybywa na życzenie carycy Elżbiety do Pałacu Zimowego. Zostaje przedstawiona jako kandydatka na żonę Piotra - następcy rosyjskiego tronu. Wybór ten zdecydowanie nie wszystkim przypada do gustu.
Aby przetrwać, musi przyswoić sobie reguły pałacowej gry i pamiętać o jednym: wszyscy oszukują.

Katarzyna Wielka to napisana z ogromnym rozmachem powieść, która pozwala zajrzeć, niczym przez dziurkę od klucza, do komnat i alków Pałacu Zimowego, by odkryć historię przemiany i dochodzenia do władzy jednej z najśmielszych/ najbardziej bezwzględnych kobiet w historii.

Czytam opasłe tomiska - 503 stron
Grunt to okładka - biżuteria
Polacy nie gęsi

Moja ocena 4.5/6  


niedziela, 25 maja 2014

Agata Kołakowska - " Wszystko co minęło"




Każdy ma jakąś przeszłość. Ale nie każdy ma to szczęście, żeby mieć przed sobą przyszłość.


Są takie książki, które otulają niczym koc, które wlewają dobre myśli i dużo optymizmu w duszę. Są takie książki, w których proza życia miesza się z poezją codzienności. I ta książka ta właśnie jest. Taka właśnie o życiu i jego barwach, i o drodze. Krętej ścieżce wybaczania i znajdowania siebie.

To ciepła i mądra opowieść o kobiecie,o miłości, o przeszłości, zawiedzionych uczuciach i zaufaniu, zranionym sercu i wysokim murze odgradzającym delikatne wnętrze od okrucieństwa innych ludzi. Słodko-gorzka podszyta smutkiem i nadzieją historia pękniętego serca, które chciałoby wciąż bić. To książka napisana emocjami i malowana uczuciami. Wiele tutaj bólu, wiele strachu, wiele niepewności i trochę nieśmiałej nadziei, że może warto spróbować dać ludziom cień szansy.

Zatonęłam w tej lekturze, łapczywie chłonęłam każde słowo, z niecierpliwością przerzucałam kolejne strony znajdując drobne elementy siebie. Ta książka wzrusza. Bardzo głęboko. I  uświadamia jak bardzo krucha i delikatna jest dusza innego człowieka. Uczula jak łatwo zranić rzuconymi bez zastanowienia słowami. I jak trudno znaleźć drogę ku szczęściu. To bardzo dobra i niebanalna książka, idealna dla tych, którzy mają poranione serca i dla tych, którzy chcieliby zrozumieć.


Opis książki:
Justyna zaczyna wszystko od nowa. W starym życiu była porzuconą córką, starszą siostrą, gotową do poświęceń przyjaciółką i zdradzoną żoną. Teraz jest niezależna, samowystarczalna i bezkompromisowa. Nie szuka przyjaźni, ludzi trzyma na dystans. Obiecała sobie, że już nigdy nie pozwoli nikomu się do siebie zbliżyć. Nikt już jej nie zrani. Złe wspomnienia zostawiła za sobą. Odcięła się od poprzedniego życia. Zmieniła numer telefonu. Przeszłość jednak puka do jej drzwi. Niespodziewanie wraca ojciec Justyny. Dwadzieścia lat wcześniej zostawił rodzinę i zniknął. Czy Justyna mu wybaczy? Czy potrafi otworzyć się na miłość? Czy decyzja o emocjonalnej izolacji w nowym miejscu przyniesie jej szczęście? 

Moja ocena 5/6   


piątek, 23 maja 2014

Leigh Bardugo - "Cień i kość"




Przeszedłem dla ciebie pół Ravki, i robiłbym to w nieskończoność, żeby tylko być z tobą, głodować z tobą i marznąć z tobą, i słuchać, jak narzekasz co dzień na twardy ser. Więc nie mów mi, że nasze miejsce nie jest przy sobie.

Magnetyczna okładka sprawiła, że nie mogłam przejść obojętnie obok tej lektury. Ale opakowanie to nie wszystko. Ważniejsze co kryje się w środku.

W środku znajdziemy magię. Bardzo dużo magii. I świat. Tak inny, tak pomysłowy, tak pełen... magii. Zachłannie zaczytywałam się w tej powieści. Z fascynacją przemierzałam mroczne lasy, z lękiem zanurzałam się w Fałdę Cienia, z przerażeniem słyszałam krzyki wilkrów, z onieśmieleniem zwiedzałam pałace i z zazdrością patrzyłam na niezwykle zdolności bohaterów. 

Sami bohaterowie to pełen przekrój postaci, osobowości i charakterów. Od prostych i przewidywalnych po przebiegłe i skomplikowane. Każdy skrywa swoje sekrety, nie wiadomo komu można ufać i czyje słowa są prawdą. W trakcie czytania próbowałam to wszystko usystematyzować, ale do końca nie jest pewna słuszności swoich domysłów. Wszyscy bohaterowie wzbudzali we mnie liczne emocje, poruszali czułe struny duszy i sprawiali, że bardzo się do nich przywiązałam, próbując znaleźć w nich coś dobrego, usprawiedliwić ich działania, nawet te najgorsze.

Spodobał mi się nierzeczywisty i klimatyczny świat wykreowany przez autorkę. Wiele ciekawych wątków, mnóstwo intryg oraz politycznych machlojek. Odległe, ale wyraźne podobieństwo do pełnej przepychu  Rosji. Intrygujący podział struktur społecznych oraz nieprzeciętna kreacja Griszów, ludzi parających się magią. Wszystko bardzo doprecyzowane, pełne szczegółów i dokładnych opisów. Oczarował mnie ten baśniowy świat. Nie miałam ochoty go opuszczać.

"Cień i kość" to piękna bajka. Taka, która czaruje w wyobraźni niezwykłe obrazy, która przenosi w niezwykły świat, która pozwala wypuścić z ciasnej klatki swoją wyobraźnię i, która uwodzi. Taka, w której chciałoby się zostać jak najdłużej.


Opis książki: 

„Cień i kość”, amerykańskiej autorki Leigh Bardugo to jeden z największych bestsellerów młodzieżowego fantasy ostatnich lat. Książka trafiła na listę bestsellerów New York Timesa, prawa wydawnicze zostały sprzedane do kilkunastu krajów, a prawa do wersji filmowej wykupił sam producent filmów o Harrym Potterze. „Cień i kość” to pierwszy tom trylogii Grisza, która urzeka niezwykle barwnym światem i wciągającą miksturą przygód, magii i emocji.


Ravka, niegdyś potężna i dumna, jest dziś otoczona przez wrogów i rozdarta przez Fałdę Cienia: pasmo nieprzeniknionej ciemności, w której czają się przerażające potwory. Niespodziewanie pojawia się nadzieja: samotna, młodziutka uciekinierka jest kimś więcej, niż się wydaje…

Alina Starkov nigdy w niczym nie była dobra. Kiedy jednak pułk, z którym podróżuje przez Fałdę, zostaje zaatakowany, a jej najlepszy przyjaciel Mal odnosi ciężkie rany, Alina musi coś zrobić. Odkrywa w sobie uśpioną moc, która ratuje Malowi życie – moc, która może też okazać się kluczem do wyzwolenia wyniszczonego przez wojnę kraju.


Potęga ma jednak swoją cenę.


Przemocą oderwana od wszystkiego, co jej znane, Alina trafia na dwór królewski, aby uczyć się na Griszę, członkinię władającej magią elity pod wodzą tajemniczego Darklinga.

W tym pełnym przepychu świecie nic nie jest takie, jakim się wydaje. Podczas gdy światu grozi ciemność, a całe królestwo liczy na nieujarzmioną i nieprzewidywalną moc Aliny, dziewczyna będzie musiała się zmierzyć z sekretami Griszów… i własnego serca.

 
 Moja ocena 4.5/6   

czwartek, 22 maja 2014

Paullina Simons - "Pieśń o poranku"




Jak to jest gdy żyje się w oszustwie? Każdy gest, duży czy mały, każde słowo, ważne bądź nie, każda myśl, każdy oddech jest efektem manipulacji. Przez dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu trzeba zachować czujność. Nic nie może umknąć twojej uwadze.


Do tej pory nie miałam styczności z twórczością Paulliny Simons, ale dużo dobrego o niej słyszałam. Dlatego kiedy znalazłam jej książkę na bibliotecznej półce, bez wahania ją wypożyczyłam. Zwłaszcza, że okładka mnie kompletnie zauroczyła.


"Pień o poranku" to nie jest książka, którą można czytać bez emocji. Denerwuje, wzrusza, nudzi, męczy, ale gdzieś tam w środku, uwiera i zadaje pytania, i wzburza fale uczuć. Bo poruszany temat nie jest łatwy ani jednoznaczny, jest kontrowersyjny i niełatwy w ocenie. Może z pozoru jest to banalny romans i dość wyeksploatowany temat, jednak autorka bardzo wnikliwie przedstawia psychikę bohaterów. Krok po kroku prowadzi przez kolejne zdarzenia, kolejne decyzje. Dzięki temu postępowanie Larissy staje się bardziej zrozumiałe, a jej rozterki i podejmowane decyzje wzbudzają większą wyrozumiałość. Ale i tak nie lubiłam Larissy, za to jaką była kobietą. Drażniła mnie jej postać, jej podejście do życia, jej postrzeganie świata. Nie mogłam wykrzesać z siebie ani krzty sympatii do tej osoby.

Język powieści jest bardzo przyjemny, łatwy w odbiorze. Bardzo podobały mi się rozmowy między Larissa a Ezrą, niosły w sobie wiele mądrości, zgody na to co niesie życie, skłaniały do refleksji. To były moje ulubione momenty w książce, do których czasem wracałam. Polubiłam listy Che, bo w nich znajdowałam ciepło i dobre słowa. Ale momentami miałam wrażenie, że książka jest zbyt mocno przegadana, że za wiele tu słów, które nic nie wnoszą, za wiele scen, które nie są potrzebne i za wiele usprawiedliwień, które nie rozgrzeszają.

„Pieśń o poranku” to przede wszystkim opowieść o miłości, trudnych wyborach, poszukiwaniu swojej tożsamości, swojego miejsca na świecie i w życiu. To opowieść o samotności, strachu, szczęściu, bezradności, konieczności dostosowania się do wyborów innych, bliskich osób. To opowieść o silnym, obezwładniającym uczuciu, które żąda bezwzględnego posłuszeństwa. To opowieść, która targa emocjami, która nie pozwala nikogo łatwo ocenić.  To słodko-gorzka historia.



Opis książki

"Pieśń o poranku" to niezapomniana opowieść o więziach, które nas łącza i pożądaniu, które nas rozdziela.

Larissa Stark ma cudownego męża, piękne dzieci i dom, który uwielbia. Ale czasami, gdy posiada się wszystko, przestaje to wystarczać. Przypadkowe spotkanie z młodszym nieznajomym mężczyzną odmienia jej idylliczne życie. Larissa zadaje sobie pytanie, czy to, w co do tej pory wierzyła, jest prawdą oraz zastanawia się nad tym, co wydawało się nie do pomyślenia. Ale jeśli odważy się na niemożliwy krok, czym stanie się jej życie? Obojętnie jakiego dokona wyboru, ktoś zostanie zdradzony...

Grunt to okładka - biżuteria

Moja ocena 4/6   


niedziela, 18 maja 2014

Fern Michaels - "Okrutne oskarżenie"



Zemsta jest słodka, szczególnie gdy można wybrać metodę.

Liczyłam na dobrą powieść, trzymającą w napięciu historię, która poruszy moje serce. I... nie przeliczyłam się. Chociaż mam trochę żalu do wydawcy. Tak, właśnie do wydawcy. Nie rozumiem dlaczego tytuł książki nie został przetłumaczony, tylko został nadany taki, który już dość mocno odkrywa fabułę. I nie rozumiem dlaczego opis od wydawcy jest tak dokładny, że zdradza najważniejszy fakty z treści lektury? Chciałam poczuć się zaskoczona, chciałam sama stopniowo odkrywać prawdę. Tymczasem wiele z tego odkrył wydawca, zabierając mi dużo przyjemności. Na szczęście nie wszystko i czytając miałam jeszcze trochę zagadek do odgadnięcia, dlatego nie poczułam się rozczarowana.

Początkowo sugerując się notką na okładce, w mojej głowie zrodził się pomysł na to jaka będzie fabuła - jak się zacznie, skończy, co się po kolei wydarzy. I tak było przez połowę lektury. W połowie stało się coś co mnie głęboko poruszyło i zupełnie rozbiło mój pomysł na kolejne wydarzenia. Cieszę się z tego,bo miałam wrażenie, że autorka trochę utkwiła w schemacie i nie potrafi go opuścić.

Czasem miałam wrażenie, że postacie również są trochę schematyczne, jednoznaczne, czarno-białe, przerysowane. Z drugiej strony tak sobie myślę, dlaczego nie? Przecież czasem na swojej drodze spotykamy takich ludzi, jasno określonych, jednoznacznych, którzy niewiele się zmieniają, którzy są właśnie tacy czarno-biali. Oczywiście znalazłoby się tutaj kilka minusów, kilka niedociągnięć, kilka zarzutów. Ale nie będę o nich pisać. Ważniejsze były dla mnie te wszystkie emocje i myśli, które kłębiły się w mojej głowie, te pytania, które powstały i te odpowiedzi, których jeszcze nie znalazłam wciąż na nowo analizując pewne sytuacje.


"Okrutne oskarżenie" wywołało we mnie mnóstwo skrajnych emocji. Odkładając książkę przez pewien czas nie mogłam sobie znaleźć  miejsca. Być może ktoś powie, że bohaterowie są przejaskrawieni, a cała opowieść jest niezbyt realna. Może ma rację. Ale ja uważam, że tak nie jest. Że ta tacy ludzie istnieją naprawdę, że tak mogło się zdarzyć, że ta opowieść nie do końca jest zmyśloną historią. W życiu bywa naprawdę bardzo różnie. 

To bardzo dobra opowieść przede wszystkim o ludziach. O miłości, przyjaźni, dobroci. O nienawiści, pazerności, kłamstwie. To opowieść o tym, co w nas najlepsze i o tym, co w nas najgorsze. To opowieść, która skłania do refleksji, która pozwala na pewne sprawy spojrzeć z drugiej strony. To kontrowersyjna opowieść, która zmusza do zadawania pytań, szukania odpowiedzi i głębszego spojrzenia na świat, ludzi i siebie.


Opis książki

W olśniewającej nowej powieści autorki z pierwszego miejsca listy bestsellerów New York Timesa kobieta zniszczona przez zdradę rozpoczyna śmiałą walkę o sprawiedliwość…

Straciła wszystko…
Kate i Alex Roketowie są szczęśliwym małżeństwem, mają wspaniały dom. Kate nie może mieć dzieci, więc razem z Aleksem dbają o Sarę i Emily, córki ich przyjaciół, Dona i Debbie Winterów, jak o własne.
Oprócz nadziei…
Po jednym telefonie wszystko się zmienia. Sara oskarża Aleksa o potworny czyn, który staje się powodem rozpadu przyjaźni obu par. Kate przygląda się bezradnie, jak jej niewinny mąż zostaje skazany i wtrącony do więzienia.


Pod hasłem   - "nie"

Moja ocena 4.5/6 

sobota, 17 maja 2014

John Christoper - "Śmierć trawy"




Zaczyna się od kłótni i nikt nie chce ustąpić, a potem kłótnie przeradzają się w milczenie i nikt nie chce go przerwać.

Lakoniczny opis i piękna okładka. Czy to wystarczająco zachęcające, by sięgnąć po taką książkę. Dla mnie tak, dlatego z radością ją wypożyczyłam. Pytanie co tkwiło w środku?

W środku była opowieść. Taka trochę stara, trochę nonszalancka, trochę przerażająca. Pachnąca dawnymi czasami i ludzkim strachem. Chociaż tytuł i opis sugerują, że jest to powieść katastroficzna i post-apokaliptyczna, to dla mnie był to nade wszystko upiorny dramat psychologiczny. I tak tę lekturę odebrałam.

Akcja dzieje się nieśpiesznie. Trwa zaledwie kilka dni, kolejne wydarzenia stopniowo przykuwają uwagę i sprawiają, że trudno jest zrezygnować z czytania. Momentami akcja zwalniała niemalże do zera, lecz wtedy przyśpieszenia nabierały inne aspekty powieści. Wtedy autor skupiał się na opisywaniu przeżyć i rozterek bohaterów, zmian postrzegania przez nich swojej sytuacji. Zmuszał do jeszcze większego skupienia i lepszego wczucia się w bohaterów.

Jedyne co mi trochę przeszkadzało to to, że autor traktował łąkę jako jedynie skupisko traw. Zapomniał, że nie jest to jednolity ekosystem, że nie jest to monokultura, że mąkę można zrobić też z innych roślin. Zagubił gdzieś tą wiedzę. Ale to tylko drobny minus, niemalże nie dostrzegalny na tle tak ciekawej wizji świata i intrygującej fabuły. A może to był celowy zabieg? By jeszcze powiększyć strach, dramatyzm, mocniej uderzyć w czytelnika?

Zaskakujące jest to, że książka ma już swoje lata, a wciąż przeraża swoją aktualnością. Mam na myśli - ludzi, ich butę, pychę i bezradność wobec utraty zdobyczy cywilizacji. I to, że im gorszy i bardziej cywilizowany człowiek był przed katastrofą, tym gorszym staje się po niej.

W "Śmierci trawy" nie znajdziemy opisów spustoszeń jakie wywołał wirus śmierci trawy, nie ma tutaj wizji świata po apokalipsie, nie ma okrutnych scen. Bo to nie w tym tkwi siła tej książki. Jej siła to opowieść o ludziach, którzy stanęli w obliczu katastrofy, którzy podjęli decyzję i ponieśli jej konsekwencję, którzy w obliczu śmierci i chaosu sami zmienili się w kogoś zupełnie innego. Jest to opowieść o przemianie wewnętrznej, o zatraceniu swojego ja, o zagubieniu w gąszczu bezradności. O moralności, która stała się czymś nieistotnym i elastycznym, dopasowanym do sytuacji. To katastroficzna opowieść, w której mało jest katastrofy w powszechnym znaczeniu, nie ma tu potworów, duchów, złych mocy. Jest tylko człowiek. A mimo to historia jest upiorna. To bardzo smutna opowieść. O ludziach. Którzy się pogubili.


Opis książki

Powieść prezentująca post-apokaliptyczną wizję, w której pewien wirus atakuje wszystkie odmiany trawy na świecie. Napisana w 1956 roku. John Cristopher to pseudonim, prawdziwe nazwisko autora to Samuel Youd.


Moja ocena 4.5/6 



czwartek, 15 maja 2014

Vincent V. Severski - "Niewierni"



Tam właśnie żyje nasz Neo, złożony z oderwanych od siebie faktów wymagających udowodnienia, lecz tworzących realnie istniejącą tajemniczą chimerę

Sięgając po kontynuacje, zawsze mam wielką nadzieję, że będą tak samo dobre i wielką obawę, że będą słabsze. Takie same uczucia towarzyszyły mi, kiedy sięgałam po "Niewiernych". I chociaż czytanie tej książki trwało mnóstwo czasu, to przyczyną było zabieganie, liczne rozpraszacze oraz duża ilość stron, a nie nudność czy słabość lektury. Bo "Niewierni" to naprawdę bardzo udana kontynuacja "Nielegalnych".

"Niewierni" już od początku rzuciły mnie w swoją wartką akcję. Nie pozwoliły nabrać oddechu, uspokoić się, odpocząć. Od pierwszych stron emocje sięgały zenitu, a akcja zamiast zwolnić, wciąż i wciąż przyśpieszała. I tak co chwilę znajdowałam się w Szwecji, Polsce, Rosji, Czeczeni lub na Litwie, gdzie ciągle się coś działo. Momentami przeszkadzało mi, że nie mogłam się odnaleźć, że nie wiedziałam w jakim jestem kraju, kto jest moim towarzyszem. Ale stopniowo odnalazłam ten rytm i spodobała mi się ta niepewność o czym jest kolejny rozdział.

Nie znajdziemy tutaj jednego głównego, najważniejszego bohatera. Zamiast niego mamy całą plejadę tak samo ważnych postaci, których losy, wcześniej czy później, splatają się w jeden warkocz zdarzeń. Bardzo spodobało mi się to, że autor każdemu bohaterowi poświęca dużo uwagi. Ich rysy psychologiczne są głębokie i dokładne, a ich zachowanie i działania są adekwatne do tego kim są. Nie ma w nich przesady ani sztuczności. Jest mocne przekonanie, wierność swoim zasadom i ogromna wiara w słuszność podejmowanych decyzji. To sprawiło, że każdą postać była dla mnie naturalna, każda zwróciła moją uwagę i sprawiła, że nie mogłam jej jednoznacznie ocenić.

Mogłoby się wydawać, że powieść szpiegowska i jednocześnie powieść sensacyjna powinna kipieć od morderstw, strzałów, wybuchów, pościgów. Tymczasem tutaj tego nie znajdziemy, nie w takiej ilości, nie w takim stopniu. Bo tym co przykuwa uwagę jest nie brutalność, lecz starannie uknuta intryga i misternie budowane napięcie. Zdanie po zdaniu, strona po stronie. To one sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem, że trudno się od niej oderwać. 

"Niewierni" to rewelacyjna powieść szpiegowska, w której zostało skumulowane mnóstwo ważnych wątków, pytań i refleksji. Poruszone zostały wciąż niepokojące i aktualne aspekty oraz mechanizm działania terroryzmu i fanatyzmu religijnego. Ponadto czytając tę książkę poznajemy studium człowieka opętanego zemstą, dla którego jedyny cel w życiu to dokonanie odwetu. 


To bardzo dobra, trzymająca w napięciu książka, od której trudno się oderwać Ponadto "Niewierni" to też ogrom pracy i cierpliwości włożonej przez autora.. I ja to doceniam.




Opis książki:
Kontynuacja pierwszej część trylogii szpiegowskiej Nielegalni.

Kiedy agenci polskiego wywiadu z zespołu Konrada Wolskiego namierzają przez przypadek dziwne spotkanie w hotelu Marriott, nie przypuszczają nawet, że postawi ono na nogi również brytyjskie i rosyjskie służby. Nowe tajemnicze zagrożenie terrorystyczne uruchamia lawinę wydarzeń od szczytów Kaukazu po Irlandię. Nieuchwytny as-Salam, Polak w szeregach Al Kaidy jest gotowy do decydującej misji. Wszystkie tropy prowadzą do Szwecji, gdzie uwagę służb przykuwa genialny haker-antyglobalista...

Niewierni to tętniąca napięciem wielowątkowa powieść szpiegowska, w której powracają bohaterowie thrillera Nielegalni. Autor, były oficer wywiadu, raz jeszcze stworzył pasjonującą opowieść inspirowaną autentycznymi wydarzeniami.


Czytam opasłe tomiska - 863 strony
Pod hasłem   - "nie"
Polacy nie gęsi
 
Moja ocena 5/6




wtorek, 6 maja 2014

Vincent V. Severski - "Nielegalni"


[...] bo głupota jako zjawisko dosyć powszechne nie jest niczym niezwykłym.


Ta książka czekała na mnie bardzo, bardzo długo. Za każdym razem kiedy miałam ochotę po nią sięgnąć, coś mi przeszkadzało, albo odstraszała mnie zbyt duża ilość stron. Jednak upływający termin w bibliotece, zmusił mnie do przełamania swojego oporu i zaczęłam czytać, i... przepadłam.

Wybierając "Nielegalnych" nie miałam pojęcia o czym jest ta książka, nie wiedziałam co to jest thriller szpiegowski ani nie zastanawiałam się nad tym jak pracuje wywiad. Były to dla mnie pojęcia zupełnie nieznane i obce. Dopiero czytając powieść Severskiego w mojej głowie stopniowo kreował się obraz żmudnej i ciężkiej pracy sił wywiadowczych. 

Fabuła porywa już od pierwszych stron, wrzuca w sam środek wydarzeń i nie zwalnia tempa do samego końca. Wciąga tak bardzo, że zupełnie nie zwracałam uwagi na upływający czas. Mnoga ilość wątków i postaci oraz częste cofanie się do wydarzeń z czasów II Wojny Światowej początkowo utrudniało mi czytanie, nie mogłam odpowiednio wszystkiego umiejscowić, ale po kilkunastu stronach udało mi się znaleźć rytm. 

Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów. Autor mnóstwo uwago poświęcił postaciom. Każda z nich została dokładnie i szczegółowo zaprezentowana. Jej przeszłość, myśli, uczucia, nawyki, codzienność. Nic nie zostało ukryte, nic nie jest schowane. Wszystko zostało obnażone aż do samej duszy. Dzięki temu bohaterowie i cała fabuła jest niezwykle prawdziwa i realna. Specyficzny język i system zachowań jeszcze bardziej podkreślały przynależność do specyficznej grupy szpiegów. 

Jedyne co mnie drażniło w trakcie czytania, to nadmierna ilość wykrzykników. Momentami miałam wrażenie, że nikt tam nie mówi, lecz wszyscy komunikują się za pomocą krzyku.  Po jakimś czasie do tego przywykłam, ale początkowo bardzo mi to przeszkadzało.

Również wiele uwagi autor poświęca na zaprezentowanie działania poszczególnych grup wywiadowczych w różnych krajach - Polska, Rosja, Szwecja, Białoruś. Każda z nich jest opisana szczegółowo, różnice i podobieństwa, które powstały na skutek różnej historii każdego narody, zostały bardzo mocno wyeksponowane i podkreślone.

Ponadto moją uwagę zwrócił dokładnie przedstawiony aspekt oddziaływania dowódcy na zależną od niego grupę, na to jak powstaje takie hermetyczne środowisko, jak stopniowo zabiera ono jakąkolwiek indywidualność, jak oddziałuje na psychikę poszczególnych członków i jak, bez sentymentów, pozbywa się tych, którzy tutaj nie pasują. Z drugiej strony autor bez skrupułów obnaża jak ten system upada, kiedy dowódca jest słaby, nie jest autorytetem i nie potrafi panować nad swoją grupą. Dla mnie była to prezentacja działania mechanizmu władzy. Ale nie tylko. To również studium psychologiczne ludzi, którzy od lat funkcjonują w obcym państwie, mówią obcym językiem, mają nową tożsamość, zakładają rodziny, a jednocześnie żyją w napięciu, gotowi do akcji, zapamiętują szczegóły i przekazują informację swoim zwierzchnikom. Jak żyć w ten sposób, jak nie zwariować, jak nie zagubić swojego ja, jak umieć ocenić co jest rzeczywistością, a co 'przykrywką'? To były pytania i przemyślenia, które nasuwały mi się w trakcie lektury.

"Nielegalni" to zachwycający debiut powieściowy o niesamowitym klimacie i bardzo dobrym warsztacie. Wciągający, innowacyjny i przede wszystkim profesjonalny. Czytałam go z prawdziwą przyjemnością i z czystym sercem mogę go polecić każdemu, kto ma ochotę na dobrą lekturę z wartką akcją i nieprzeciętną fabułą.




Opis książki:
Sensacyjna powieść o tajnikach polskiego wywiadu.
„Bycie podwójnym agentem to kontrolowana schizofrenia.”
Klaus Fuchs

Oficer polskiego wywiadu, pracujący przez wiele lat poza granicami kraju, pod przybraną tożsamością, pisząc pod pseudonimem Vincent V. Severski, odsłania warsztat pracy służb szpiegowskich w różnych krajach świata.

„Nielegalni” to powieść szpiegowska, rozgrywająca się współcześnie w Polsce, Szwecji, Rosji na Białorusi i Ukrainie, z wplecionymi epizodami historycznymi z czasów II wojny światowej oraz wieloma współczesnymi wątkami politycznymi i osobami z życia publicznego. Autor odkrywa tajemnice stosunków polsko-rosyjskich, sięgając do lat 40. ubiegłego wieku i nieznanych dotąd wątków katyńskich oraz dokumentów IPN. Nawiązuje do współczesności, odsłaniając kulisy obejmowania władzy w Polsce przez prawicę. Tropi polskiego łącznika Al-Kaidy oraz pokazuje metody działania szwedzkich służb specjalnych.

Bohaterami powieści są tzw. nielegałowie, supertajni szpiedzy posługujący się za granicą nową tożsamością i dorobioną „legendą”.

Konrad powraca do Warszawy po zakończonej fiaskiem misji na Bliskim Wschodzie: znów nie udało mu się dopaść „Karola” vel Safira as-Salama, polskiego odszczepieńca, łącznika Al-Kaidy... Niejaki Hans Jorgensen szuka w szwedzkiej prasie niewinnych na pozór ogłoszeń, z których następnie odszyfrowuje zakodowane informacje... Pułkownik Stiepanowycz z mińskiego KGB krótko cieszy się z zarobionych na przemycie dolarów, gdyż pada ofiarą napadu... W październiku 1939 roku w Moskwie Beria, naczelnik NKWD, słucha referatu majora Zarubina na temat działań wywiadowczo-operacyjnych na terenie Polski. W gabinecie prezesa IPN zjawia się profesor Barda i twierdzi, że ma dokumenty, które rzucają całkiem nowe światło na zbrodnię katyńską... We współczesnej Polsce stanowisko prezydenta piastuje Stanisław Zieliński, lecz rzeczywista władza spoczywa w rękach szefa jego kancelarii, Marcina Kamińskiego – osobnika o niezbyt reprezentacyjnej aparycji, za to cieszącego się poparciem konserwatywnego elektoratu.

Wszystkie te na pierwszy rzut oka odległe od siebie wątki, postacie, miejsca i wydarzenia łączą się w niezwykłą, precyzyjnie skonstruowaną fabułę, tworząc kilkuset stronicową wciągającą historię o wyjątkowej mocy. 



Czytam opasłe tomiska - 806 stron
Pod hasłem   - "nie"
Polacy nie gęsi
 
Moja ocena 5/6 
 


czwartek, 1 maja 2014

Charlotte Link - "Drugie dziecko"



Istnieją chwile, które nas oczarowują, ilekroć wracamy do nich myślami, nieważne, jak wiele czasu upłynęło, nieważne, jak potoczyło się nasze życie.

Każdy z nas musi kiedyś przez coś takiego przejść. Sądziliśmy, ze świat się kończy, by następnie stwierdzić, że kręci się nadal, pewnie i stabilnie.


Kolejny bardzo dobry kryminał Charlotte Link, który miałam przyjemność przeczytać, a właściwie zachłannie pożerać wzrokiem. Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony tak bardzo, że nie na miejscu wydawało mi się odłożenie jej na bok i zajęcie się czymś innym.

"Drugie dziecko" to bardzo intrygująca historia, co ciekawsze napisana na dwóch płaszczyznach czasowych - współcześnie oraz w okresie II Wojny Światowej. Bardzo podobało mi się stopniowe odkrywanie historii drugiego dziecka, powolne poznawanie faktów, jego przeszłości, bliższe poznawanie ludzi, którzy wpłynęli na jego życie i ponieśli odpowiedzialność za to jak to wszystko się potoczyło, jak się skończyło. Opowieść o drugim dziecku tak bardzo mnie zaangażowała emocjonlanie, że przestałam zwracać uwagę na pozostałych bohaterów, powoli gubiłam te najważniejsze i najbardziej absorbujące wątki na rzecz tej bolesnej opowieści sięgającej dawnych czasów.

Fabuła książki jest spójna, trzyma w napięciu, intryguje, zachęca do dalszego czytania, a jednocześnie przeraża, wywołuje ciarki i zmusza do myślenia, do odkrywania prawdy, która jest brutalna. Być może intryga nie jest zbyt wyrafinowana i zbyt misternie uknuta, ale stopniowe odkrywanie kolejnych warstw prawdy nie jest łatwe ani obojętne emocjonalnie. Ponadto znajdziemy tutaj również nutę romansu. To połączenie jest bardzo zrównoważone i wyważone, dzięki czemu nie czułam się zmęczona treścią lektury. 

Dla mnie ta książka to nie jest thriller ani sensacja, dla mnie to przede wszystkim powieść obyczajowa z pogłębioną warstwą psychologiczną. Uświadomienie sobie tego faktu, pozwoliło mi lepiej i bardziej emocjonalnie wczuć się w tę powieść.

Natomiast punkt kulminacyjny oraz zakończenie było dla mnie trochę zbyt słabe. Spodziewałam się czegoś innego, lepiej dopasowanego, bardziej zaskakującego. Tymczasem było dość banalnie i przewidywalnie. Z drugiej strony dokończenie oraz poznanie pełnej historii o tym drugim dziecku było niezwykłym przeżyciem.

"Drugie dziecko" to opowieść o samotności i tajemnicach, niedomówieniach, o zakłamaniu. To historia ludzi, którzy w swoim życiu się pogubili, zapomnieli co to miłość, przyjaźń, uczucia, poświęcenie. Którzy nie potrafią zrozumieć siebie ani innych. Którzy są zupełni osamotnieni, dręczeni przez demony przeszłości. To studium psychologiczne o tym, że zło bierze się z niezrozumienia, z inności, z braku akceptacji, a łatwe ocenianie innych po pozorach i przez pryzmat niezależnych zdarzeń, może doprowadzić do tragedii i dramatu.

 I chociaż dostrzegłam pewną, drobną schematyczność w przeczytanych przez mnie książkach tej autorki, to jednak czytanie "Drugiego dziecka" było dla mnie dobrze spędzonym czasem.



Opis książki:
W sennym, nadmorskim miasteczku w północnej Anglii ktoś dokonuje wyjątkowo bestialskiego mordu na studentce. Policja drepcze w miejscu, gdyż morderca nie zostawił żadnych śladów. Parę miesięcy później w pobliżu samotnej farmy zamieszkałej przez zdziwaczałego wdowca i jego córkę, zostaje popełniona kolejna zbrodnia. Tym razem ofiarą pada starsza kobieta.
Ambitna i żądna sukcesu komisarz Valerie Almond pragnie za wszelką cenę dopaść sprawcę. Instynkt podpowiada jej, że klucz do rozwiązania tajemniczych morderstw tkwi w przeszłości rodziny drugiej z ofiar. Nie podejrzewa jednak, że tajemnica będzie sięgać czasów drugiej wojny światowej. Wtedy to do miasteczka przybyła z ewakuowanego Londynu dwójka dzieci, a krótko potem zaginął wszelki ślad po jednym z nich, niedorozwiniętym umysłowo chłopcu…


Czytam opasłe tomiska - 520 stron


Moja ocena 4.5/6