czwartek, 29 stycznia 2015

Amélie Nothomb - "Kosmetyka wroga"



Sprawiedliwość nie istnieje; ofiarami padają zawsze niewinni.

Lubisz rozmawiać? Pewnie tak. Bo każdy czasem ma ochotę, z kimś, zamienić kilka słów. Gorzej, kiedy Twój rozmówca narzuca swoją obecność, swoje słowa, swój głos. I nie bardzo masz jak uciec, a zatykanie uszu niewiele pomaga. Czy wtedy taka rozmowa jest jeszcze przyjemnością czy już koszmarem? A jeśli prowadzi do otwarcia dawno zatrzaśniętych drzwi i maluje nowe kolory dawno wyblakłych spraw? Jak to się wtedy skończy dla Ciebie?

"Kosmetyka wroga" to niewielkich rozmiarów książeczka będąca zapisem rozmowy, która odbyła się na lotnisku. Rozmowy początkowo niechcianej, irytującej, ale z biegiem zdań rozmowy intrygującej i pożądanej.Za pomocą dialogu autorka wybiera się w podróż. Daleką i mroczną, prosto wgłąb podświadomości oraz ludzkich instynktów, mrocznych zakamarków duszy, dawno zapomnianych brudnych spraw, której każdy by chciał zachować zagrzebane gdzieś w głębi, aż do końca swego istnienia. Tymczasem, początkowa zwyczajna rozmowa, warstwa po warstwie odgrzebuje to co brzydkie i ukryte, i boleśnie powoli wyciąga, obnażając w jasnym świetle teraźniejszości.

Ta rozmowa dwóch mężczyzn, początkowo niepokoi, irytuje, przeraża, wzbudza dreszcze, zanim jeszcze osiągnie swoje apogeum. Napięcie budowane stopniowo przykuwa uwagę. Wysublimowany język, ale prosty w odbiorze, roi się od filozoficznych rozważań. Ale każde zdanie ma swoje miejsce, idealnie pasuje do reszty. Ta krótka historia to kwintesencja szermierki słownej.

I jedna drobna uwaga. Notka na końcu jest napisana ze zbyt wielkim rozmachem i zdradza zbyt wiele szczegółów. Więc radzę nie czytać jej przed początkiem lektury. Bo stracimy zbyt wiele z wachlarza emocji, który towarzyszy nam w trakcie czytania.



Opis książki
Amelie Nothomb pisząca po francusku i czytana na całym świecie, również w tej książce porusza swój ulubiony temat, jakim jest penetracja ciemnych zakątków ludzkiej jaźni. Akcja powieści dzieje się na paryskim lotnisku i trwa niespełna dwie godziny. Do oczekującegona opóźniony samolot Jerome Angusta dosiada się obcy człowiek i nawiązuje z nim rozmowę. Natręt przedstawia się jako Textor Texel, po czym zaczyna opowiadać osobliwą, niemal fantastyczną historię własnego życia.


Moja ocena 4.5/6


wtorek, 27 stycznia 2015

Mariusz Wollny - "Krwawa jutrznia. Straceńcy"





Zapach końskiej sierści, wystrzał pistoletów, szczęk rapierów, zgrzyt kół wozu Dieda Smiert', przepowiednie o Bestii, miłość ponad śmierć, przyjaźń ponad wszystko, zdrady, intrygi, kłamstwa, łzy, śmierć, zapach starych szmat, niemytych ciał, głód, klejnoty, bogactwo, rozlew krwi, władza. Pomiędzy tym wszystkim ludzie, wciśnięci między koła życia, tryby maszyny władzy i przerzucani niczym piłeczki. Jedna klamra spinająca tak wiele historii i żywotów, jeden człowiek - Kacper, zwany Ryksem.

Jestem zakochana w książkach Mariusza Wollnego. I za każdą historią ta miłość się pogłębia. Prawda historyczna dłoniach autora staje się niezwykle delikatna, jak miękka plastelina, z której modeluje kolejne zdarzenia. A kiedy już to zrobi to pomiędzy puste, wypełnione powietrzem przestrzenie zgrabnie wplata fikcję literacką. Wciąż i wciąż zaskakuje mnie kunszt i perfekcja z jaką składa litery, łączy je w wyrazy, splata w zdania, z których tka opowieść. Opowieść dopracowaną w najdrobniejszym szczególe, zarówno historycznym jak i fikcyjnym. Opowieść, z której można, a nawet trzeba, uczyć się historii.

Nie będę pisać o fabule i akcji powieści. Bo są doskonałe. Nie napiszę ani słowa o bohaterach, bo dla mnie byli żywymi ludźmi, których mogłam dotknąć. Nie napiszę o języku lektury, bo jest idealnie stworzony. I o klimacie też nie napiszę. Bo nie wiem jak pisać, kiedy wciąż i wciąż jestem zakochana w książkach Mariusza Wollnego.

Jest tylko jeden minus, taki sam jak w poprzednim tomie. Tak samo wielki i tak samo uwierający. Zakończenie. To jest właśnie minus. Bo jest ono kompletnie otwarte, porzucone w chwili, w której zapomniałam, że mam oddychać. Po prostu. Przewracam kartki, a tam tylko kilka słów od autora. I koniec, nic więcej. Zamykam książkę, dopijam zimną herbatę i długo patrzę w okno. A potem owijam się w pled oczekiwania na kolejny tom.


Opis książki:
Kacper Turopoński wymyka się śmierci w kanałach pod moskiewskim zamkiem dzięki wrodzonemu sprytowi i... znajomości rozwiązań holenderskich budowniczych. Wkrótce potem syn słynnego inwestygatora staje się naocznym świadkiem drugiego „powrotu” cara Dymitra. Ale polityczne zmiany nie wywierają na niego takiego wpływu jak poznanie prawdziwej twarzy carycy Maryny, w której był zakochany.

Niebawem Turopoński odkrywa coś więcej – prawdziwe pragnienia swego serca.
A gdy traci to, czego najbardziej pragnie, walczy bez strachu u boku lisowczyków.

Czy już zawsze będzie jednym ze straceńców? 

Polacy nie gęsi
Pod hasłem - polskie 2014

Klucznik (czasy niewspółczesne)
Czytam fantastykę
Czytam opasłe tomiska - 458

Moja ocena 5/6

 

sobota, 17 stycznia 2015

Karolina Frankowska - "Zaczaruj mnie"



Czasem mam ochotę na opowieść zabawną i przyjemną. Taką, przy której się uśmiecham i ogrzewam swoje serce. Taką, przy której maluję kolorami tęczę codzienności. I taką, przy której nie grozi mi nudnawa schematyczność. I czasem, wybierając lekturę, pomylę się.

"Zaczaruj mnie" to lekka i beztroska historia wpadek, przypadków i niedomówień. Czyta się ją łatwo i szybko, bo w każdym rozdziale dzieje się coś nowego. Akcja pęka w szwach od licznych, momentami nieprawdopodobnych, zwrotów. Fabuła ani na chwilę nie opuszcza solidnych ram schematu, a wszystkie wątki uparcie dążą do szczęśliwego, przewidywalnego zakończenia. Bohaterowie to młodzi, piękni, mądrzy i zdolni ludzie, którzy żyją intensywnie i beztrosko, a wszelkie przeciwności losu, w zasadzie zanim się one pojawią, biorą na klatę i, co zaskakujące, radzą sobie z nimi doskonale. Bo tak naprawdę nie ma możliwości, by na tym idealnie szklanym obrazie pojawiła się jakaś rysa rodem z prawdziwego życia. Wszak "Zaczaruj mnie" to istna bajka, w której wszystkie mniejsze i większe marzenia się spełniają, i jeszcze dają gratisy od siebie. Wystarczy zakopać marzenie w ziemi, ukryte pod szkiełkiem.

"Zaczaruj mnie" to do bólu schematyczna i oklepana książka z dużą dawką naiwnego i irytującego hurra-optymizmu. Czytając nie czułam się pokrzepioną lekturą, moja tęcza codzienności nadal pozostała w swoich kolorach, a moja dusza nie otuliła się cieplutkim kocem pozytywnych myśli. Czułam się zmęczona tą idealnością, na którą natykałam się na każdym krokiem i tą sztucznością bohaterów. "Zaczaruj mnie" to lektura niewymagająca, infantylna i słodsza niż wata cukrowa.



Opis książki:
Świeżo upieczona magister psychologii Zosia ma masę planów na przyszłość, ideałów, zapału i… boleśnie zderza się z rzeczywistością. Zamiast wymarzonej pracy w zawodzie psychoterapeuty ląduje w biurze doradztwa zawodowego wątpliwej renomy, jej finanse to jedna wielka katastrofa, a dodatkowo nie wiedzie się jej w miłości.
Aby sprowokować szczęście do małego uśmiechu, postanawia uciec się do starego, sprawdzonego sposobu - wystarczy zapisać swoje marzenie na karteczce i zakopać bez ujawniania treści. Dobrze, że w chociaż tej sprawie może liczyć na pomoc Kaśki i Bartka - swoich przyjaciół ze studiów. Cała trójkę poznajemy w momencie, gdy tłumaczą się policjantom, co robią wieczorem w parku z butelką wina i …saperką. Wydaje się, że gorzej już być nie może … A tymczasem magiczna sztuczka najwyraźniej zaczyna działać! Zosia po kilku dniach dostaje propozycję pracy. Psycholog-konsultant na planie popularnego serialu, to brzmi świetnie! 



Polacy nie gęsi
Pod hasłem - polskie 2014
Polacy nie gęsi 




wtorek, 13 stycznia 2015

Robert Harris - "Vaterland"




Alternatywna wizja świata, gdzie Niemcy rządzą połową Europy. Wizja świata, w której Twoim domowym ubiorem jest mundur, a Twoje dziecko nie ma skrupułów, by donieść na Ciebie władzom. Wizja świata, w której nie możesz samodzielnie myśleć ani czuć, a Twój najbliższy przyjaciel może być Twoim najzacieklejszym wrogiem. Wizja świata, w której tak naprawdę rządzi strach i obawa o utratę fasady wielkości. To właśnie jest świat "Vaterland".

Intrygujący pomysł na fabułę i wartka akcja. Doskonale napisana warstwa historyczna, oparta na autentycznych postaciach oraz wydarzeniach, wywoływała ciarki na skórze, wdzierając się z brutalnością pomiędzy myśli i rozsiewając ziarna niepokoju. Niestety sam pomysł, to za mało. Zabrakło czegoś więcej. Rozczarowało mnie to, że tak mało uwagi zostało poświęcone nowej III Rzeszy Niemieckiej. Również bohaterowie pozostawiali wiele do życzenia. Sztuczni, pozbawieni głębi, dość papierowi i sztywni w wzajemnych relacjach. Wątek kryminalny dość schematycznie skonstruowany o przewidywalnych kolejnych zdarzeniach.

"Vaterland" to schematyczny, pozbawiony polotu kryminał. Być może byłby ciekawszy, gdyby został napisany z przymrużeniem oka. Ale z drugiej strony wykreowany świat i poruszane tematy są zbyt ważne, by traktować je na luzie. I dlatego mam wrażenie, że ta historia to dwa równoległe tory, którym przyszło tworzyć jedną wspólną opowieść. Opowieść zbudowaną z zupełnie niepasujących do siebie elementów, które tworzą połamany obraz. I nie wiadomo czy lepiej patrzeć na tło, czy na pierwszy plan. Bo patrzeć na całość się nie da.


Opis książki:
„Vaterland” to debiutancka powieść Harrisa, która przebojem wdarła się na szczyt listy bestsellerów – przetłumaczono ja na ponad 20 języków. Na jej podstawie nakręcono znany film.
„Vaterland” jest alternatywna historią świata, w którym Niemcy kierowani przez Adolfa Hiltlera nie przegrywają drugiej wojny światowej, ale znajdują się w stanie „zimnej” wojny z aliantami. Po eksterminacji Żydów i Słowian oraz unormowaniu stosunków politycznych wewnątrz kraju Adolf Hitler zmierza do zawarcia historycznego porozumienia z Kennedym.
Fascynująca i przerażająca zarazem wizja tego, co mogłoby się zdarzyć, gdyby alianci nie pokonali Rzeszy.

Klucznik (czasy niewspółczesne)
Czytam fantastykę


Moja ocena 3/6