sobota, 27 maja 2017

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, Wojciech Chmielarz - Koma

Inna to opowieść. W naparstku słów, ocean emocji. Zebranych, ściśniętych między jednym wkłuciem igły a drugim. Schowanych pod cienką warstwą farby, z namalowaną pospolitą rzeczywistością. Bo przecież każdy gra na siebie.

Opowieść o kobiecie. Oszukanej i oszukującej, zagubionej i spragnionej ciepła. Która się sparzyła własnymi marzeniami. Może tak miało być.

I ten wszechogarniający pesymizm. Wlewający się w żyły Jej, Jego i Tamtego. Jak gdyby została tylko czerń, bo ktoś zabrał całą biel i nie ma szarości. Momentami zbyt monochromatyczne.

Lubię tak skonstruowane historie. Po prostu.

Tylko nadal nie znalazłam tej Julii i tego Romea. 



Opis książki:
Ulica skąpana w strugach deszczu świeci pustkami. Wzdłuż niej, w precyzyjnym urbanistycznym szyku,
wyrasta szpaler czteropiętrowych bloków.
Starsza kobieta udaje się na komendę policji, żeby zgłosić zaginięcie syna.
Młody chłopak, Karol Górski, prymus w najlepszym liceum w mieście, znika bez śladu.

Pani burmistrz zapada w śpiączkę i walczy o życie na oddziale intensywnej terapii pobliskiego szpitala.
W bagażniku jej samochodu zostają znalezione ślady krwi.

Czy te dwie sprawy łączą się w jakiś sposób? 
Jak daleko można się posunąć w imię miłości?

Kobieta i mężczyzna, współcześni Romeo i Julia, małe, senne miasto i wielkie uczucie, które wymyka się konwenansom.
Piękna opowieść, inspirowana najwspanialszą historią miłosną wszech czasów.

Moja ocena 5/6





niedziela, 14 maja 2017

Sophie Hannah - Buźka

Opowiem pewną historię, w której komuś wydawało się coś. A komuś innemu, wydawało się coś zupełnie innego. I oba te zdumienia dotyczyły tej samej sprawy. Ale racja była tylko jedna. I trudno ją było znaleźć. Bo gdy zdumienia zogniskowały się w jedno spojrzenie, nie wyszło z tego nic dobrego. Może jednak czasem lepiej patrzeć, tylko z jednej strony. Swojej.

Długa, bardzo długa historia. Chociaż ilość stron wcale na to nie wskazywała, ale czytałam ją i czytałam. Wolna i leniwa akcja, przyśpiesza dopiero za połową. Nabierając rumieńców i stabilności taktów. Otwierając wnętrze pełne splecionych wątków.

Lubię właśnie takie historie. W których nie wszystko jest oczywiste, a intryga trzyma w napięciu do samego końca. Lubię, gdy nie potrafię znaleźć rozwiązania. I to uczucie zaskoczenia, gdy moje ciche domysły okazują się być prawdą. Może znów powinnam zagrać w zdrapkę.

Najbardziej lubię, gdy thriller jest thrillerem. Niczym więcej. Tylko dobrze napisaną historią. Taką jak ta.




Opis książki:
Alice Fancourt to świeżo upieczona mama. Po raz pierwszy od porodu postanawia wyjść z domu, pozostawiając córeczkę pod opieką jej ojca. Gdy dwie godziny później kobieta wraca, zastaje męża śpiącego w łóżku na piętrze, a w dziecięcym pokoju… zupełnie inne niemowlę. Alice nie ma wątpliwości — ktoś podmienił dziecko. Jej obaw nie podziela jednak mąż, który oskarża ją o utratę zmysłów. Depresja poporodowa? A może skrzętnie zaplanowana zbrodnia? W sprawę zostaje włączona policja. Za kilka dni mają zostać przeprowadzone testy DNA. Tymczasem Alice wraz z dzieckiem znikają…

Buźka to znakomity, trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Sophie Hannah — autorka międzynarodowego hitu Inicjały zbrodni oraz bestsellerowego Błędu w zeznaniach — udowadnia, że nie bez powodu to właśnie ją wnuk Agathy Christie wyznaczył do kontynuowania przygód Herkulesa Poirota.

Moja ocena 4.5/6




poniedziałek, 8 maja 2017

Sylwia Zientek - Kolonia Marusia

W mroku można ukryć wszystko. Jak w lesie, pod kołdrą z miękkiego mchu zakopać to co złe. Pod opuchniętymi powiekami, cienką granicą rzęs oddzielających jawę od snu, rozpłynąć to, co niewygodne. Dopóki to nie nabierze odwagi, by wyjść naprzeciw sobie samemu. By spojrzeć w liche lustrzane odbicie i opowiedzieć prawdę. Szarpiącą.

Opowieść o historii. O tym co wydarzyło się pewnego, krwawego lata. Kiedy powietrze falowało z gorąca, pola przetykane błękitem chabrów splatały mijające godziny, znużone konie machały leniwie ogonami odganiając się od owadów. Kiedy istniała jedność, bo człowiek był człowiekiem. Po prostu.

Napisana emocjonalnie, chaotycznie i nie chronologicznie. Wydzierana po kawałku, wprost z głębi duszy. Splatana ze skrawków makatka wydarzeń, o których nie chciałoby się pamiętać. Nie epatująca przemocą i brutalnością. Nie bulwersująca. Po prostu rzucająca cień. Cień, który nigdy nie chciał zniknąć. Nawet wtedy, gdy w miejscu rzezi wyrosła już trawa.

Bliska, a przy tym trudna lektura. O zwykłej codzienności dopasowanej do zdeformowanych kątów rzeczywistości, w której przyszło jej trwać. Uwierająca.



Opis książki:
Wołyńskie krwawe lato, które odcisnęło tragiczne piętno na trzech pokoleniach kobiet

Halina dorastała w Kolonii Marusi, niewielkiej wiosce na polskim Wołyniu, w ziemi, której piękno i spokój opiewał w swoich wierszach Czechowicz. Potomkini polskiej szlachty, córka bogacza i miejscowej piękności – miała wszystko, o czym można marzyć. Sielankę przerywa wybuch wojny. A gdy Ukraińcy zaczynają mordować Polaków, świat małej Haliny wywraca się do góry nogami. I choć jej samej i jej rodzinie udaje się uciec, przeczucie nadchodzącej katastrofy już zawsze będzie jej towarzyszyć, odciskając na jej życiu piętno, które kobieta jak swoiste dziedzictwo przekaże córce.

Sylwia, pisarka, a wcześniej wzięta prawniczka, po śmierci matki próbuje odtworzyć dramatyczne losy rodziny, o których Halina nigdy nie chciała mówić. Ma nadzieję, że dzięki temu odzyska spokój ducha i kontrolę nad swoim życiem, w którym coraz silniejsze ataki paniki próbuje powstrzymać kolejnymi lampkami wina. Od dziecka bowiem jest przekonana, że lada chwila wydarzy się katastrofa.

Zientek tworzy poruszające, przenikliwe i niezwykle realistyczne studium traumy tak wielkiej i niewyobrażalnej, że oddziałowuje na kolejne pokolenia. To także wspaniały, niekiedy bolesny i wzruszający obraz relacji matki i córki, które są dla siebie jednocześnie największym rozczarowaniem i najważniejszym punktem odniesienia. To również piękna opowieść o szczęściu, które w każdej chwili może zostać nam odebrane.

Moja ocena 4.5/6




sobota, 6 maja 2017

Andreas Winkelmann - Ślepy instynkt


Niektóre historie w sam raz pasują na mokry i chłodny czas. Kiedy nie chce się nic, a wszystko trzeba zrobić. I kiedy chciałoby się tyle zrobić, a nie ma się na nic ochoty. Bo czasem trzeba oderwać myśli od wszystkiego, co otacza. I skupić się na czymś innym.

Historia, o której można pomyśleć "dobra rzemieślnicza robota". Wpisująca się idealnie w schemat. Wzorcowa. Bo wszystko działa jak w zegarku. Emocje dobrze skrojone, wydarzenia uszeregowane, prawidłowa kolejność migawek zdarzeń. Dopracowane.

Można się przyczepić tego i tamtego. Ale wszystko mieści się w prostej linii wypracowanego wykroju. I chociaż brak tu fantazji, jest pewna stabilność i przewidywalność. Czasem to nie wada i tak też jest dobrze. Zwyczajnie dobra.



Opis książki:
Mała ośmioletnia niewidoma dziewczynka bawiąca się w ogrodzie zostaje w upalny dzień uprowadzona. W tym czasie jej rodzice – bezrobotny ojciec i matka sprzątaczka – śpią kompletnie pijani, zaś brat, który miał na nią uważać poszedł grać w piłkę z kolegami. Sprawca nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Ciała dziewczynki nigdy nie znaleziono. Policja nigdy nie rozwiązała zagadki. Po dziesięciu latach porwana zostaje z zakładu dla upośledzonych dzieci niewidoma ośmioletnia dziewczynka, zadziwiająco podobna do dziecka uprowadzonego przed laty. Sarę porzuciła matka alkoholiczka, zaś ojciec jest nieznany. Prowadząca śledztwo komisarz Franciszka Gottlob łączy ze sobą oba przypadki, podejrzewając, że może chodzić o pedofila, który ujawnił się po latach. Tym razem jednak sprawca pozostawił ślad. Policja znalazła w miejscu, gdzie czatował na dziecko ślady spermy…

Moja ocena 4/6