sobota, 30 listopada 2013

Jacek Piekara - "Szubienicznik"



„Wielu jest takich, którzy starość mylą z mądrością - stwierdził stolnik - a przecież głupiec głupcem pozostaje i wiek owej głupoty nie nobilituje, nie wyzłaca i nie oświeca. Wręcz przeciwnie: żałować tylko wypada człowieka, który z biegiem czasu nie nauczył się jeszcze błędów swych naprawiać, lecz tkwi w nich pomimo upływu lat.

Po książki Jacka Piekary sięgam bardzo chętnie, dlatego znalezienie "Szubienicznika" na bibliotecznej półce sprawiło mi ogromną radość. Z bijącym sercem siadłam do lektury i nie mogłam się oderwać, dopóki nie skończyłam. Książkę czyta się bardzo, bardzo szybko. Mimo znacznej objętości połknęłam ją w jeden dzień.

Niezwykle barwna fabuła powieści osadzona jest w czasach Jana Sobieskiego, czyli w XVII wieku. Autor z dużą dbałością o szczegóły oddaje zwyczaje panujące wśród polskiej szlachty - barwne opisy uczt, zachowań, gościnności, strojów, wzajemnych relacji. Również bardzo ciekawie przedstawia bohaterów - są to postacie bardzo charakterystyczne,mocno indywidualne, zapadające w pamięć, mające liczne wady i zalety oraz wzbudzające liczne emocje - od sympatii do kompletnej niechęci. Ogromny plusem książki jest język, który został odpowiednio dobrany do epoki, w jakiej osadzona została akcja. Ponadto dużo tutaj humoru, ironii, awanturniczości oraz dystansu do szlacheckiej codzienności.
"Szubienicznik" w swej formie bardzo przypomina kryminał i to bardzo dobry kryminał. Rozwiązanie zagadki snuje się bardzo powoli, leniwie, zupełnie nieśpiesznie. Jak gdyby powstawało od niechcenia.

A co mnie kompletnie zaskoczyło i niebywale ucieszyło, to to, że to jest dopiero pierwszy tom przygód Jacka Zaremby. Nie mogę się doczekać kontynuacji! I jeszcze coś co przyciąga wzrok od samego początku - okładka! Niesamowita i magnetyczna, sprawia, że trudno przejść obojętnie obok tej książki. Jest to książka, która spodoba się zarówno fanom powieści historycznych, fantastyki oraz kryminałów, jak i osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z taką literaturą.


Opis książki:
Rzeczpospolita, koniec XVII wieku. Jacek Zaremba, podstarości łęczycki, przybywa do Wielkopolski na dwór starego przyjaciela. Ten prosi go o pomoc w rozwiązaniu tajemniczej sprawy. Intryga jest skomplikowana, a jej autor niezwykle przebiegły. Przed Zarembą nie lada wyzwanie…
Najnowsza książka Jacka Piekary to nie tylko powieść awanturnicza z czasów panowania Jana III Sobieskiego. To nie tylko wielowątkowa historia kryminalna, prowadząca czytelnika od zagadki poprzez sekret do tajemnicy. To również (a może przede wszystkim) wiarygodne i drobiazgowe studium zachowań oraz obyczajów Polaków z końca XVII wieku.

Polacy nie gęsi 
Czytam fantastykę 

Moja ocena 5/6

czwartek, 28 listopada 2013

Jacek Rębacz - "Aż po ciemny las"



Pierwszy raz spotkałam się z twórczością Jacka Rębacza. I było to spotkanie nadzwyczaj udane. Książka od samego początku wciąga i to bardzo, trudno się od niej oderwać, a kolejne wydarzenia wzbudzają coraz większą ciekawość w czytelniku. Fabuła jest tak skonstruowana, że co chwilę zmieniamy 'podejrzanych', bo okazuje się, że nasz 'morderca' właśnie zginął i znów nic nie wiadomo, i znów trzeba się zagłębić w książkę, by szukać rozwiązania zagadki. Za to zakończenie jest zaskakujące i takie prawdziwe. W moim odczuciu to bardzo dobry pomysł na taki finisz książki.

Język powieści jest łatwy w odbiorze, nie męczy ani nie nuży. Zdania są prosto zbudowane, bez udziwnień i nadmiernych słów,a dialogi są niewymuszone, czasem śmieszne, czasem bardzo poważne. Bohaterowie są bardzo różni, jednych polubiłam od początku, drudzy wzbudzali moją niechęć. Bardzo dobrym zabiegiem było stworzenie postaci, które nie są bez skazy, które mają coś na sumieniu, które radzą sobie z rzeczywistością na swój własny sposób, czasem ocierający się o legalność. Dzięki temu bohaterowie są bardzo ludzcy, zwyczajni i naturalni. Również umiejscowienie akcji w Lublinie nadaje powieści wyjątkowy klimat, ponieważ autor opisał to miasto bardzo szczegółowo. Czytając miałam wrażenie, że razem z bohaterami przechadzam się uliczkami znanego mi miasta.

"Aż po ciemny las" to naprawdę świetny i klimatyczny kryminał, który warto przeczytać.


Opis książki:
Chciwość, niewyjaśniona tajemnica sprzed lat i policjantka, która nie chce odpuścić.

W lubelskim banku dochodzi do makabrycznego mordu. Sposób ułożenia ciał wprawia śledczych w konsternację i stanowi koszmarną zagadkę. Z kasy zniknęły dwa miliony złotych. Mordercy musieli wiedzieć, że tego dnia w banku będzie więcej pieniędzy niż zwykle. A może po prostu mieli szczęście? Młoda podkomisarz Vesna Suszko rozpoczyna śledztwo. Pracuje w asyście starych wyjadaczy, co nie ułatwia zadania. Zabójcy nie pozostawili żadnych śladów i dochodzenie utknęło w martwym punkcie. W pewnym momencie w sprawę włącza się emerytowany policjant. Uważa, że napad może mieć związek z dotąd niewyjaśnionym podwójnym morderstwem, które stało się jego obsesją. 


Polacy nie gęsi 
Pod hasłem  - Zielono mi

Moja ocena 4/6


niedziela, 24 listopada 2013

Virginia Cleo Andrews - "Ogród cieni"



Saga o Dollangangerach dobiega końca, historia zatoczyła koło,a okrutne losy, przemilczane fakty, kłamstwa i niedomówienia wreszcie wychodzą na jaw. Pozwalając czytelnikowi zrozumieć skąd tyle zła i nieszczęścia dotknęło tą rodzinę. "Ogród cieni" to książka, która zabiera czytelnika na sam początek sagi, pozwala mu zajrzeć w historię Oliwii i Malcolma, wyjawić sekrety, które do tej pory były niedostępne i być może znaleźć usprawiedliwienie dla ich czynów. Niestety należę do osób,które mimo tego zabiegu nie poczuły ani grama sympatii do Oliwi. Tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że była osobą pełną zła,kompleksów i nienawiści do każdego człowieka. I chociaż próbowałam zrozumieć jej postępowanie, motywy, które nią kierowały oraz przyczyny, dla których stała się osobą cyniczną i wyrachowaną, to jednak sumarycznie czułam niechęć i obrzydzenie do jej postaci. Zwłaszcza, że Oliwia miała wybór między dobrem a złem, mogła zmienić swoje postępowanie, miała na co dzień dobry wzorzec w postaci Alicji, to jednak każdego dnia wybierała ścieżkę zła, by pomścić swoje krzywdy, najczęściej wyimaginowane. Myślę, że jej postępowanie wynikało przede wszystkim z nadmiaru kompleksów i niepewności siebie, a w efekcie doprowadziło do powstania bezdusznego potwora, który potrafił tylko ranić i krzywdzić.

Ale negatywna postać Oliwii nie wpłynęła na mój odbiór powieści. "Ogród cieni" to historia pisana emocjami, malowana uczuciami. To książka, którą czyta się jednym tchem z ogromną ciekawością co będzie dalej, jakie były losy bohaterów, jak to wszystko się zaczęło i jak się skończy. Autorka i jej kontynuator (Virginia zmarła w trakcie pracy nad tym tomem) piszą w taki sposób, że trudno się oderwać od lektury. Nawet jeśli pojawiają się niedociągnięcia czy nuda to nie irytują, nie nużą i nie przeszkadzają w płynności czytania. Jedynie co mnie trochę irytowało, to szablonowość postępowania postaci, które popełniały wciąż te same błędy, tak jak ich rodzice i dziadkowie. Książka napisana jest trochę innym językiem, niż poprzednie tomy, ale wciąż czyta się ją bardzo dobrze. "Ogród cieni" to bardzo smutna powieść przede wszystkim o rozgoryczeniu i braku miłości oraz konsekwencjach takiego życia.

Saga o rodzinie Dollangangerów to niezwykła opowieść, która zapada w pamięć, która wywołuje mnóstwo emocji, zadaje wiele pytań i zmusza do licznych refleksji. To opowieść obok, której nie można przejść obojętnie, której nie można zapomnieć. To historia, którą warto poznać.



Opis książki:
Mroczny początek rodzinnych sekretów… Olivia Winfield nie może uwierzyć swojemu szczęściu, gdy po krótkiej znajomości przystojny Malcolm Foxworth prosi ją o rękę. Jednak romantyczne marzenia młodej żony wkrótce legną w gruzach. Mąż okazuje się aroganckim, bezwzględnym despotą, a od Olivii oczekuje przede wszystkim urodzenia dzieci i sprawnego zarządzania ponurym Foxworth Hall. Sytuacja pogarsza się jeszcze, gdy do domu wraca z kilkuletniej podróży ojciec Malcolma z młodziutką i piękną żoną Alicją.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Pod hasłem  - "Zielono mi"

Moja ocena 4/6

piątek, 22 listopada 2013

Virginia Cleo Andrews - "Kto wiatr sieje"



"Kto wiatr sieje" to czwarty tom sagi o Dollangangerach. Tak samo jak pozostałe tomy, ten również czyta się bardzo szybko i z zapartym tchem. Tak samo jak w poprzednich książkach, tutaj też buzowało we mnie mnóstwo emocji i czasem miałam ochotę nakrzyczeć i wytargać za włosy jednego z bohaterów, czyli Barta, który doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Autorka powróciła do narracji prowadzonej przez Cathy, co mnie bardzo ucieszyło, ponieważ bardzo lubię jej styl. Tym razem jednak Cathy to spokojna i wyważona dama, która wiele w życiu przeszła i, która stara się chronić swoją rodzinę przed wszelkim złem. Co, niestety, nie najlepiej jej wychodzi. "Kto wiatr sieje" to lektura pełna emocji, uczuć, przeżyć. Niestety dominuje tutaj poczucie smutku, że kolejne wydarzenia nie są szczęśliwe, że znów nie jest tak jak powinno.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie, wciąga od pierwszych stron. Styl autorki w dalszym ciągu jest prosty i łatwy w odbiorze. Bohaterowie wciąż są bardzo dobrze nakreśleni, z głęboką analizą psychologiczną. Tym razem autorka najwięcej uwagi poświęca Bartowi, Jory'emu oraz Cindy, znacznie mniej tu Chrisa i Cathy, ich relacje i przeżycia schodzą na dalszy plan. Chociaż w trakcie czytania momentami pojawiała się nuda i zniechęcenie, kiedy na bohaterów spada kolejne nieszczęście. Czasem miałam wrażenie, że czytam operę mydlaną. Natomiast zakończenie mnie nie zaskoczyło. Wydaje mi się, że autorka miała bardzo dobry pomysł, ale sama nie wiem czy mi to się podobało.

"Kto wiatr sieje" jest zdecydowanie lepszą lekturą niż "A jeśli ciernie", ale do fenomenalnych "Kwiatów na poddaszu" i "Płatków na wietrze" sporo jej brakuje. Mimo to warto ją przeczytać i by poznać zakończenie historii rodziny Dollangangerów. To opowieść, w której mimo licznych wad i zastrzeżeń jest coś wciągającego, co sprawia, że trudno ją odłożyć na półkę.



Opis książki:
25 urodziny to bardzo ważny moment w życiu Barta. Zgodnie z wolą babki tego dnia stanie się on właścicielem rodzinnej posiadłości. Na jubileuszowe przyjęcie zjeżdża się cała rodzina. Pojawiają się Cathy i Chris, a także rodzeństwo Cindy i Jory z żoną Melodie. W posiadłości jest też dawno uznany za zmarłego wujek Joel. Spotkanie nie przynosi jednak nikomu nic dobrego. Dla rodziców Barta wizyta w Foxwort Hall wiąże się z traumatycznymi przeżyciami, jest wspomnieniem trzech lat, które jako dzieci spędzili uwięzieni na strychu rezydencji. Jory ulega poważnemu wypadkowi, który na zawsze zmieni jego życie, a cienie przeszłości próbują dosięgnąć następnego pokolenia...


Opinie o wcześniejszych tomach sagi zapisałam tutaj:
Virginia Cleo Andrews - "Płatki na wietrze", "Kwiaty na poddaszu", "A jeśli ciernie"

Moja ocena 3.5/6

czwartek, 21 listopada 2013

Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt - "Ciemne sekrety"




„Ciemne sekrety” to książka, którą mimo znacznej objętości czyta się bardzo, bardzo szybko. Od samego początku lektury widać, że fabuła została dokładnie przemyślana i nakreślona z wielką dbałością o szczegóły. Akcja powieści jest wartka i dynamiczna, pełna zaskakujących zwrotów i przesycona emocjami. Dlatego nie nudzi ani nie nuży, tylko stale podnosi zainteresowanie i ciekawość czytelnika. Bohaterowie są bardzo żywi, autentyczni, wielowymiarowi z bogatym rysem psychologicznym. Nie ma tu superbohaterów, ani nieudaczników, każdy jest niezwykle realny i taki zwyczajny, co wzbudza sympatię czytelnika i mocniej go angażuje w kolejne wydarzenia.Interesującym zabiegiem jest mocne rozbudowanie wątku obyczajowego, dzięki czemu lepiej poznajemy wzajemne relacje bohaterów. Napięcie i groza są stopniowane, dlatego trudno się oderwać od tej lektury.

Świetnie przeprowadzona intryga, sprawiła, że kiedy byłam już pewna, pewna kto jest mordercą to następował zwrot akcji, a ja gubiłam się w swoich domysłach, typując kolejną osobę. Dużo uwagi autorzy poświęcili emocjom oraz motywom, którymi kierują się bohaterowie, stwarzając przy tym niezwykłe studium ludzkich zachowań w określonych warunkach i sytuacjach społecznych. Taka głęboka analiza mrocznych zakamarków ludzkiej duszy znacznie podnosi walory tej lektury.

„Ciemne sekrety” to nie tylko doskonały kryminał, ale też świetna powieść obyczajowa o ludziach, ich relacjach i zależnościach między sobą.



Opis książki:
Dojrzały debiut Michaela Hjortha i Hansa Rosenfeldta Ciemne sekrety to znakomity, wielowątkowy i inteligentny kryminał, od którego trudno się oderwać! Autorom udało się uniknąć wielu pułapek i błędów, które często potrafią zepsuć niejeden kryminał. Powieść wciąga i trzyma w napięciu, ma ciekawych bohaterów, nieprzewidywalną fabułę, potoczysty język, impet i energię. To wszystko sprawia, że chce się tylko czytać dalej!

Ciemne sekrety to pierwsza część cyklu powieści kryminalnych z Sebastianem Bergmanem policyjnym psychologiem i ekspertem od seryjnych morderstw. W przygotowaniu druga część cyklu pod roboczym tytułem Nemezis.

Wszystko zaczyna się od telefonu na policję. Zaniepokojona matka zgłasza zaginięcie szesnastoletniego Rogera. Policja z Västerås z pewnym opóźnieniem podejmuje poszukiwania. Wkrótce w podmokłym lesie dochodzi do makabrycznego odkrycia... Staje się jasne, że wydarzyła się tragedia... Sprawa jest na tyle poważna, że do akcji wkraczają śledczy z Krajowej Policji Kryminalnej oraz Sebastian Bergman. Wszystkie tropy prowadzą do szkoły Rogera. To elitarne liceum zdaje się skrywać wiele ciemnych sekretów...

Moja ocena 4/6


poniedziałek, 18 listopada 2013

Philippa Gregory - "Dwie królowe"



Bardzo lubię Philippę Gregory za to, że tak pięknie i spójnie łączy ze sobą wątki historyczne i romansowe. W jej książkach wychodzi to perfekcyjnie. Tak samo było i tym razem. Książkę czytało mi się rewelacyjnie, dałam się pochłonąć kolejnym wydarzeniom i z duszą na ramieniu niespokojnie czekałam co będzie dalej. Autorka potrafi przykuć uwagę czytelnika swoją dbałością o szczegóły. W powieści znajdziemy niezwykły klimat, dokładnie opisy przyrody oraz dworskiego życia, intrygi, knowania, spiski, tajemnice, zdrady, fałszywe oskarżenia - wszystko to sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, z niesłabnącą ciekawością co będzie dalej, co się wydarzy, ile jeszcze kłamstw się pojawi i kto zostanie odprowadzony na szafot.

Bohaterki to młode, niezwykle żywe, prawdziwe trzy kobiety, których sylwetki zostały bardzo wyraźnie naszkicowane - Anna Kliwijska, Jane Boleyn oraz Katarzyna Howard. Mimo, że postacie tych kobiet są zupełnie różne, mają inne marzenia, cele w życiu to jednak los nierozerwalnie splata ich żywoty ze sobą tworząc jeden wspólny warkocz. Narracja jest wieloosobowa, dzięki czemu możemy poznać kolejne wydarzenia, myśli i uczucia, motywy z różnych perspektyw i łatwiej czytelnikowi jest utożsamiać się z kolejnymi bohaterkami powieści. Język jest bardzo łatwy i prosty w odbiorze, dlatego książkę czyta się bardzo dobrze. Nie ma tutaj skomplikowanych zdań, ani trudnych słów - wszystko jest gładkie i płynne. Ponadto autorka niezwykle ciekawie i dokładnie przedstawia postać Henryka VIII, zarówno jako młodego mężczyznę jak i chorego starca.

"Dwie królowe" to idealna powieść dla miłośników XVI - wiecznej Anglii oraz dla tych, którzy lubią literaturę historyczną z dużą szczyptą emocji i uczuć.



Opis książki:
Opowieść o trzech kobietach, starających się przeżyć na najbardziej zmiennym i groźnym dworze królewskim ówczesnej Europy w czas przewrotu religijnego i politycznych niesnasek, jest najciekawszą z przedstawionych dotąd przez Philippę Gregory.

Jest rok 1539 i dwór Henryka VIII coraz częściej drży przed zmiennymi nastrojami starzejącego się, schorowanego króla. Mając tylko jednego syna, Henryk VIII musi znaleźć nową żonę – korona Anglii przypada Annie Kliwijskiej. Nowa królowa ma ważne powody, by poślubić mężczyznę w wieku własnego ojca i przenieść się do kraju, którego język i zwyczaje są jej zupełnie obce. Mimo, że nowe otoczenie ją olśniewa, powoli zaczyna czuć, jak pętla niebezpieczeństwa zacieśnia się wokół jej szyi.


Moja ocena 4.5/6

niedziela, 17 listopada 2013

Coś się kończy, coś się zaczyna...

Nieśmiałe dzień dobry :)
Znalazłam swoje nowe, wypełnione dobrymi emocjami i czarami miejsce w wirtualnym świecie. Założyłam swój mały kącik o zapachu czekolady i pomarańczy, świeżych kwiatów jaśminu i świeżo upieczonej szarlotki. Zaczarowałam i schowałam tu aromat wiatru z gór, wody z Mazur, ziemi z Lubelszczyzny, czyli moich ukochanych miejsc, gdzie zostawiłam swoje kawałki duszy. Przygotowałam wielką, miękką kanapę, z ogromną stertą poduszek i ustawiłam ją pod rozłożystym, kwitnącym kasztanem. Stworzyłam miejsce gdzie czas i rzeczywistość nawzajem się przeplatają tworząc nierozerwalny warkocz zdarzeń, gdzie zegar zapomina przestawiać swoje wskazówki.

Zapraszam :)