Zaczytywałam
się czekając na te wodospad emocji, na tę burzę uczuć zalewającą duszę i ten
ocean refleksji. Zaczytywałam się, by znaleźć coś więcej niż poprawnie płynący
strumyk własnych odczuć.
Opowieść,
która mogłaby być bardzo dobrą, a wyszła tylko dobra, ocierając się o
przeciętność. Nie do końca dobrze skrojona, czasem nierówno przeszyta,
niedobrana falbanka i odpadnięty guziczek, zamiast płynności i dopasowania. To
nie jest zła historia, ale jest spłycona i niedopracowana.
Zamiast
zachwytu i wielkiej miłości - skrawek sympatii i ulotne miejsce w pamięci.
Miało porywać, a tylko lekko musnęło. Nie wzrusza.
Opis książki:
Przed czterema laty dziewiętnastoletni Travis Brown dokonał wyboru: sam wychowa nowo narodzoną córkę. Kiedy większość jego przyjaciół imprezowała i chodziła na randki, Travis siedział w domu, zmieniał pieluszki i martwił się o pieniądze na życie, nigdy jednak nie żałował tej decyzji. Bella jest światłem jego życia. Kiedy jednak Travis traci pracę i dom, bezpieczeństwo – które z takim trudem stworzył dla Belli – zaczyna się chwiać.
A potem następuje cud. Praca w Raleigh może poprawić ich los. Musi. Ale gdy Travis przyjeżdża do miasta, przekonuje się, że nie chodzi o pracę, a udział w przestępstwie, które zapewni szybkie pieniądze bez żadnych konsekwencji. Czy aby na pewno?
Co sprawia, że stajemy się dobrymi rodzicami? Czy dobro dziecka może usprawiedliwić działania poza prawem? Jak daleko mogłabyś się posunąć, chcąc chronić swoje dziecko?
Moja ocena 3/6
Coś nie masz ostatnio szczęścia do dobrych książek. Mnie Chamberlain nie porwała, ale czytałam tylko jedną jej powieść - "Zatokę o północy".
OdpowiedzUsuńTeż mam takie wrażenie - albo wybieram przeciętności, albo mam wysokie wymagania, albo nie wiem czego chcę. Akurat "Zatoka o północy" bardzo mi się podobała, bo miałam w sobie to "coś". Albo może chodziło o to, że czytałam ją na wakacjach i dlatego tak mi się spodobała, bo na Mazurach wszystko jest piękniejsze? "Dobry ojciec" mnie rozczarował. A ja mam nowe plany czytelnicze, więc może w tym roku będzie lepiej z wyborem lektur ;)
UsuńZnam dobrze to uczucie rozczarowania. Zawsze jestem zła, kiedy w głowie pałęta mi się myśl "autorze, taki dobry pomysł a tak zniszczony". Zazdroszczę niektórym świetnych pomysłów fabularnych i żałuje, że nie potrafią odpowiednio ich poprowadzić przez kartki.
OdpowiedzUsuńNie lubię tego uczucia. Zwykle towarzyszy mu smutek, że mogło być tak pięknie i emocjonalnie, a wyszło tak średnio, albo jeszcze gorzej. W tej historii najbardziej irytowało mnie poczucie pośpiechu i takiej pobieżności. Trochę wątków tu, trochę tam, tu szczypta dramatu, tu raz dwa przerobimy uczucia z tych na tamte, tu zarzucimy trochę niepokoju i na koniec odkryjemy wszystko z wielkim bum... oj, bum nie zadziałało, to niech będzie puff... Trudno się nie rozczarować, a ja przecież lubię twórczość tej autorki. Może jeszcze trafię na dobrą jej powieść :)
Usuń