piątek, 17 czerwca 2016

Martha Grimes - Pod Przechytrzonym Lisem



Bo czasem fajnie jest poczytać opowieść przykrytą lepką mgłą, pachnącą wrzosami, szeleszczącą tweedem. I znaleźć mordercę, chociaż bohaterowie wciąż nie mogą zgadnąć kto to zrobił i dlaczego. Bo czasem fajnie, kiedy kryminał jest skonstruowany poprawnie, postacie nie zawodzą, a fabuła trzyma się schematu. Może dlatego, kolejny tom tej opowieści, jest po prostu dobry.

Historia wpisująca się w klasyczny schemat kryminału. Odrobina klimatu, fantastyczne postacie, zagadka, szczypta humoru i finał, chociaż tym razem bez fanfar. Mimo to, chciałoby się przejść jeszcze raz wrzosowiskiem, schować we mgle i zapatrzyć na morze. Klimatyczna.



Opis książki:
Pod Przechytrzonym Lisem to druga część kultowej już serii opowieści o inspektorze Richardzie Jurym.Wieczór Trzech Króli to w miasteczku Rackmoor czas corocznego balu maskowego wyprawianego przez Pułkownika Craela, najbogatszego człowieka w okolicy. O świcie następnego dnia na stromych schodach wiodących do kościoła, znalezione zostaje ciało młodej kobiety w karnawałowym kostiumie. Inspektor Richard Jury, badający sprawę z ramienia Scotland Yardu, musi ustalić nie tylko tożsamość zabójcy, ale także samej ofiary. Czy rzeczywiście jest to Gemma Temple a przyjezdna wynajmująca pokój w gospodzie Pod Przechytrzonym Lisem. A może raczej dawna podopieczna pułkownika, która uciekła od niego piętnaście lat temu. Jaki związek ze sprawą ma miejscowy malarz, Adrian Rees, który w noc zabójstwa rozprawiał w karczmie o istocie zbrodni w powieściach Dostojewskiego. Zagadka obrasta gąszczem tajemnic i splątanych tropów, zmuszając Jury'ego do zmobilizowania całego swego sprytu i intelektu. W śledztwie ponownie pomaga mu Melrose Plant, który od czasu morderstwa w pubie Pod Huncwotem zdecydowanie przedkłada zagadki kryminalne nad krzyżówki w Timesie. Tym razem Jury musi się śpieszyć, bo Plant gotów go ubiec w rozwiązaniu sprawy.

Moja ocena 4/6

niedziela, 12 czerwca 2016

John Hart - Żelazny dom


Ale czy go kochasz? Istnieje różnica między miłością a wspomnieniem miłości. Wspomnienie jest serdeczne, ale fundamentalnie bez znaczenia. Miłość oznacza że zrobisz wszystko. Spalisz mosty. Zburzysz domy. Miłość sprawia, że zwyczajne życie nic nie znaczy.


A gdyby tak można było stanąć przed przeszłością, niczym przed białym płótnem rozpiętym na blejtramie. I zamalować je na biało. Bez wspomnień, krzywd, radości. Bez tego, co stanowi o Tobie. Bez najmniejszego śladu tego co było. A potem wziąć w dłoń pędzel, barwne farby i namalować siebie od nowa. Z cieniutką warstewką własnej niewinności.

Bardzo wciągająca opowieść. O przeszłości, która uparcie nie chce zniknąć, której odciski kształtują każdy kolejny dzień, której stare ślady podążają wciąż w tym samym kierunku. O poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, który nie jest przyjazny i, który nie zapomina kim byłeś i kim teraz jesteś.

Doskonale skrojony thriller. Mroczny i klimatyczny. Z zawrotnym tempem, wartką akcją i wracającym echem przeszłych zdarzeń. Można się zaczytywać. Ja się zaczytałam.


Opis książki:
W sierocińcu dla chłopców na Górze Żelaznej dwaj bracia, Michael i Julian, na własnej skórze uczą się, że życie to nieustanna walka. Kiedy jeden z podopiecznych zostaje brutalnie zamordowany, Michael ucieka z sierocińca, biorąc w ten sposób winę na siebie. Przez dwa dziesięciolecia Michael jest członkiem nowojorskiej mafii, do jego zadań należy dbanie o dyscyplinę w jej szeregach; staje się księciem ulicy budzącym tak wielki strach, że rzadko musi kogoś zabijać. Ale życie, które z takim trudem buduje, rozsypuje się, kiedy Michael poznaje Elenę. Piękna i niewinna, uczy go znaczenia i potęgi miłości. Mężczyzna pragnie zacząć wszystko od nowa, stworzyć rodzinę, której on i Julian byli pozbawieni. Rzecz jednak w tym, że za sznurki pociąga ktoś inny. Ucieczka nie będzie łatwa, bo plątanina oszustw i przemocy prowadzi do jedynego miejsca, przed którym przez całe życie uciekał: Żelaznego Domu…

Moja ocena 4.5/6

czwartek, 9 czerwca 2016

Magdalena Witkiewicz - Po prostu bądź



Zapomniałam, że miłość to uczucie podobne do puszystej i miękkiej pierzynki, którą człowiek okrywa się w chłodne, zaśnieżone wieczory. Uczucie, którym człowiek owija się niczym ciepłym szalem. Z drugiej strony miłość jest krucha niczym lód. A po lodzie należy stąpać bardzo ostrożnie.

Jest tyle nowych, cudnych smaków, że trzeba je poznawać. W ogóle trzeba chłonąć wszystko co nowe. Życie jest za krótkie, żeby siedzieć w jednym miejscu i tkwić naburmuszonym na cały świat. Ile pięknych rzeczy może cię ominąć?

Jesteśmy zamknięci w swojej rozpaczy, a życie pędzi cały czas do przodu. Jest jak pociąg dalekobieżny. Jedzie ze stałą prędkością, zgodnie ze swoim rozkładem. Na nikogo nie czeka. Nie można go-ot tak- zatrzymać w polu. Ale ty decydujesz, do którego wagonu wsiądziesz i na jakiej stacji. Ty decydujesz, czy w ogóle wsiądziesz, czy będziesz stała z boku i obserwowała tych, co właśnie podróżują. Jadą, śmieją się i rozmawiają. Czasem też płaczą. Życie. Jak nie wsiądziesz, ten pociąg i tak dalej pojedzie. A ty nie będziesz wiedziała, czy razem z tym wagonem, który właśnie odjechał, nie opuściła cię również twoja życiowa szansa. 



Czasem chciałabym, aby zamiast pytań, ktoś mnie przytulił. Zamiast moich odpowiedzi, ktoś mnie przytulił. Żeby był, kiedy go potrzebuję. Żeby był, kiedy go nie potrzebuję. Po prostu. Bo życie jest kruche, a miłość delikatna. A jednak chciałabym pozwolić, aby przygarbił je czas.

Opowieść o żmudnym rozplątywaniu zawiłych korzeni swoich uczuć. Supełek za supełkiem.  Odnajdywanie nitek prowadzących do cudzych serc. I do swojego, tego najgłębiej ukrytego. Najważniejszego. Opowieść o kruchości istnienia. I o tym, że  w cudzych oczach znajdziemy odbicia nas samych. Bo przecież tak jest.

Ciepła i kojąca historia. Zostawiająca za sobą zapach przebrzmiałych wspomnień. I uparcie nienazwane uczucie tęsknoty.  Za mną, za Tobą, za tym co było,  za tym co będzie. I  nieodpartą potrzebę doceniania życia, by jak najgłębiej odbić w sobie świat.




Opis książki:
W pobliżu zawsze był przyjaciel. Jego przyjaciel, któremu nie wolno było czuć.

Ale możemy się umówić
I zawrzeć pewien pakt

Zaopiekował się nią na dobre i na złe.
Ktoś do nich dołączył, a on nadal trwał.

Pewnie nie taką miłość
wymarzyłaś sobie w snach

Miłość przychodzi bezszelestnie, nikogo nie uprzedza.
Równie cicho odchodzi niezauważona.

Lecz może pokochasz mnie
Za jakiś czas.

 Moja ocena 4.5/6