Uparcie
wydawało mi się, że to będzie opowieść pachnąca mazurskim powietrzem. Tymczasem
była duszna Warszawą, a dokładniej Pragą. Spodziewałam się, że magia
wylewać się będzie z każdej strony. Tymczasem jest jej tylko trochę, na samym
koniuszku zdarzeń. Jak gdyby na osłodę.
Opowieść,
którą czytałam z przyjemnością i irytacją jednocześnie. Bo czekałam na tą swoją
ukochaną mazurskość, a jej nie było i nie było. Denerwowały mnie relacje bohaterów,
ale nie mogłam przestać sprawdzać, co będzie dalej i jak to się potoczy. Było
trochę tak i trochę inaczej. Bo przecież to czytadło, ale jednak mające w sobie
coś, coś małego, co gryzie i nurtuje, i chce się czytać dalej.
Nie
porwała mnie ta historia i nie do końca przekonała. Ale kiedy akcja przeniosła
się z nudnej Warszawy do niezwykłych Łowisk, to nie mogłam powstrzymać cichego
okrzyku zachwytu. Dałam się urzec. Bo było jezioro i duch, stary dom i
tajemnice, magia i niedopowiedzenia. Historia bardzo klimatyczna, ale jednak
dość przeciętna. Trudna do skonkretyzowania.
Opis książki:
Historia, jakich wiele rozgrywa się wokół nas. Absolwentka psychologii, ambitna, wierząca w zbawienną moc swojej pracy podejmuje wyzwanie, jakim jest praca w podupadającej poradni psychologicznej na warszawskiej Pradze.
Z głową i sercem przepełnionym ideologią, wiarą w możliwości człowieka walczy dzielnie z przeciwnościami, które zdają się ścielić pod jej stopami. Historia, jakich wiele… Zdałoby się rzec…
Ta opowieść jednak jest inna niż historie, o których czytaliśmy… Miłość, którą spotyka Majka ma oblicze mężczyzny napiętnowanego ogromną tajemnicą, skrywaną przez jego rodzinę od pokoleń. Jego spojrzenie spowija mrok, zachowanie wzbudza lęk i osacza.
Czy Majce wystarczy siły, by przeciwstawić się siłom, o jakich do tej pory nie słyszała?
Czy wystarczy jej czasu?
Moja ocena 3.5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz