Lubię opowieści mazurskie, nawet wtedy gdy tej mazurskości jest
jak na lekarstwo. Ale to nieistotne. Bo opowieść jest o czymś innym. O
malutkiej miejscowości, w której wszyscy wszystkich znają, chociaż
niekoniecznie lubią. O malutkiej społeczności, gdzie jest cały przekrój
osobowości i charakterów. O zbrodni, która wydarzyła się w tym sielskim
krajobrazie. I o powodach, dla których ona zaistniała.
Lubię dobrze skonstruowane historie. Lubię wątki obyczajowe i
śledztwo kryminalne. I lubię, gdy całość jest dobrze wyważona. Tak jak tutaj. Gdzie
wszystko do siebie pasuje i zaczytuję się w kolejnych stronach, zapominając o
tym co na zewnątrz. I chociaż można się czepić kilku niedociągnięć, paru
potknięć i nierównych splotów całości, to nie ma po co. Bo i tak jest cudownie dobrze.
Opis książki:
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.
Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.
Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.
Klucznik (ilustracje)
Pod hasłem - debiut
Czytam opasłe tomiska -608 str.
Moja ocena 4.5/6
Bardzo dobrze jest. "Motylka" wciągnęłam z wielką przyjemnością. Będę teraz polowała na kolejne tomy Lipowa.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. Dla mnie to trochę podobne do sagi Lackberg, ale bliższe, bo osadzone w Polsce. Ciekawa jestem co będzie się działo w kolejnych tomach ;)
Usuń