piątek, 28 lipca 2017

Jacek Łukawski - Krew i stal; Grom i szkwał


 Życie czasami wydaje mi się wodą. Płynącą niezbyt zamaszystym strumieniem, zbierającą tak wiele po drodze, by stworzyć nowe ścieżki. Bez możliwości regulacji. Można tylko walczyć lub zaakceptować nieuchronność zmian i zabawnie irytujących zbiegów okoliczności.

Historia osadza w interesująco wykreowanym uniwersum. Mieszanka stworów i duchów. Mnóstwo splecionych wątków. Szybkie tempo, ciągłe walki i wartka akcja. I ciągła nieśmiertelność tego, którego wciąż zabijali - była męczącą. Prosta fabuła stąd dotąd i powrót.

Momentami dużo za dużo, a tak naprawdę niczego dokładnie. Bo ja się gubiłam kto jest kim i po czyjej stronie stoi, i gdzie teraz przebywa. Zbyt szybko migające szkiełka kalejdoskopu.

Debiut. Za dużo pomysłów za mało umiejętności. Niewykorzystany potencjał. Nie przekonała mnie. Nie dziś.

Dość dobra. Dla tych, co nie mają zbyt wielu oczekiwań.

Opis książki:

Krew i stal - Gdy krew bohaterów zrosi Martwą Ziemię, stal będzie musiała dosięgnąć zdrajców.

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on – tajemniczy Arthorn – nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata

Grom i szkwał - W huku gromów i przy wtórze szkwału ważą się losy królestw po obu stronach Martwej Ziemi.

Arthornowi udaje się uciec z zamku opanowanego przez zdrajców, lecz najgorsze dopiero przed nim. Wkrótce znów wyruszy ku Martwicy, tym razem bez przygotowania, drużyny i wbrew własnej woli. Jednocześnie stary Garhard stara się opanować sytuację w Wondettel. To zadanie tym trudniejsze, że lord Auriss nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – podobnie jak wysłannicy sił potężniejszych, niż przeczuwają najwięksi mędrcy. Impas, jak się wydaje, może przełamać tylko obecność księżniczki Azure, która jednak przepadła bez wieści. Co zrobi Arthorn, gdy ją odnajdzie? Czy zdoła nakłonić ją do powrotu? Ile zdecyduje się poświęcić dla królestwa?

Mroczny cień Nife pochłania bezkresne stepy, czyha na sielskie Asnal Talath, sięga podziemnych Serc Dwargów i snuje się po pokładzie latającego okrętu. Wolno podąża ku granicy, za którą śpi niespokojne Wondettel.

Moja ocena 4/6

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz