Gonię umykające z tamtego dnia obłoki. Mam coraz więcej pytań,
coraz mniej odpowiedzi. Moje zdecydowania skrzą się słabą pajęczyną prześwitów
wątpliwości. Uczę się. Porządkuję chaos. Szukam. Może którego dnia znajdę
swoje miejsce.
Historia niebanalna. I zupełnie inna niż chciałoby się spodziewać.
Bo przecież nie trzeba pisać o wyprowadzce na wieś, szukaniu księcia na czarnym
koniu i uprawianiu grządek, by pisać wrażliwie i pięknie. Tak, lubię poczytać o
grządkach, ale historii o księciu jest zbyt dużo, by czytanie ich sprawiało
przyjemność.
Opowieść, którą warto znać. Dotykająca bolesnych supełków dawnych
wyborów i kamieni konsekwencji. Mówiąca o tym, co pogrąża się w ciemności
zwykłej niepamięci figlarnych neuronów. O przebaczeniu.
Emocjonalna i ważna. Nie, nie jest to kryminał. Bo napięcie żadne,
a zagadka przeciętna. Delikatnie snuta koronka osiadająca na drabince rzęs.
Warto.
Opis książki:
Dwie obce sobie
kobiety żyjące w innych czasach: Julia Pirotte, sławna polska fotoreporterka
pochodzenia żydowskiego oraz Weronika Czerny, historyczka badająca postawę
Polaków wobec Żydów.
Czy coś je łączy?
Czy wydarzenia,
które wstrząsnęły Kielcami 4 lipca 1946 roku mają związek z zaginięciem małej
Laury? Jaką tajemnicę skrywa rodzina Weroniki? Czy za zaginięciem dziewczynki
stoi jej chory psychicznie ojciec?
Jeśli myślisz, że
możesz zapomnieć o trudnej przeszłości, jesteś w błędzie – ona prędzej czy
później powróci. Czarne liście to powieść łącząca burzliwą historię Polski ze
współczesnym wątkiem kryminalnym.
Moja ocena 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz