Czasem
pośród różnych myśli pojawia się fajny pomysł. Tak fajny, że od razu zabierasz
się za jego realizację. Z entuzjazmem pokonujesz pierwsze problemy, wyszukujesz
lepszych rozwiązań, by z prędkością światła zrobić coś co sobie wymyśliłeś. Ale
z czasem wydaje Ci się, że Twój pomysł przestał być już tak fantastyczny. Więc
zwalniasz, zaczynasz guzdrać się wśród drobiazgów, by jak najszybciej zakończyć
swój projekt i odetchnąć z ulgą, że to już. I kiedy spoglądasz wstecz, widzisz
tą nierówność i myślisz, że to może jednak nie był fajny pomysł. Dokładnie tak
samo jest z tą historią.
"Za
jakie grzechy" to książka, która podbiła moje serca na początku. Pomysł na
fabułę wzbudził mój entuzjazm i z zainteresowaniem oczekiwałam kolejnych
niespodzianek. Wartka akcja przyciągała moją uwagę, a kreacja niecodziennych
bohaterów rozgrzewała duszę. Jednak w miarę upływu kolejnych stron fabuła
wydawała mi się coraz bardziej przeciętna i wymuszona, akcja co bardziej
chaotyczna, wątki coraz bardziej pogubione i rozlazłe, a bohaterowie
coraz bardziej nudni i sztuczni. Całość złożyła się na zbyt prostą i
kukiełkową opowiastkę, którą czyta się szybko i szybko zapomina.
"Za
jakie grzechy" to historia pozbawiona uroku, z kompletnie niedopasowanym
tytułem, której jedyna zaleta ginie pośród natłoku kiczu i banalności. Lekko
przemykająca opowieść.
Opis książki:
Historia kobiety, która na życiowym zakręcie musi poradzić sobie z przeciwnościami losu i stawić czoło przeszłości i teraźniejszości. By zawalczyć o siebie i swoje życie.
Dwudziestodziewięcioletnia Alina razem z przyjaciółką Moniką prowadzi gabinet psychoterapeutyczny. Od pięciu lat, kiedy jej narzeczony Miłosz uciekł sprzed ołtarza i zostawił pannę młodą dla jej siostry Aldony, bohaterka nie potrafi ułożyć sobie relacji z mężczyznami. Kiedy tylko dochodzi do rozmów o ślubie, zrywa z kolejnymi chłopakami. Właśnie rozstała się z Szymonem.
Umiera bliski jej sercu wuj, który zostawia w testamencie pokaźny majątek: drukarnię, dom, pieniądze. Alina musi podzielić się spadkiem z Tomaszem, mężczyzną spowinowaconym z ciotką. W międzyczasie w gabinecie psychoterapeutycznym pojawia się pacjent Piotr, który ma problem podobny do problemu Aliny – ucieka sprzed ołtarza…
Żaden z mężczyzn nie jest jej obojętny. Czy starania Tomasza nie są ukierunkowane na przejęcie majątku? Czy Piotr ze swoim problemem pojawił się w gabinecie przypadkowo?
A może Alina zdecyduje się na inny życiowy scenariusz, w którym nie znajdzie się miejsce na żadnego z nich?
Moja ocena 2.5/6
Klucznik (książka w książce, postacie kobiece)
Czytam opasłe tomiska - 456 stron
Pod hasłem - podaj cegłę, 400+
Szkoda, szkoda, bo fabuła ma potencjał. Mogło wyjść z tego coś ciekawego :)
OdpowiedzUsuńMogło, ale niestety zostało mocno spłaszczone. Też żałuję, bo inna książka tej autorki podobała mi się :)
Usuń