sobota, 15 marca 2014

Milena Wójtowicz - "Załatwiaczka"




Nikt przecież jeszcze nie udowodnił, że piekło jest pod ziemią.

Na ten tytuł miałam ochotę już dawna, jednak ciągle nie mogłam jej znaleźć na bibliotecznej półeczce. Ale są takie piękne dni, kiedy spełniają się zachcianki, nawet tak trudne, jak wypożyczenie wyczekanej książki. Czytając opis miałam wrażenie, że idealnie pasuje do mojej czytelniczej duszy. I nie zawiodłam się.

"Załatw mi..." to słowa, które rozwiązują wszystkie nasze problemy i sprawiają, że nawet najbardziej wydumane, wymarzone i nierealne pragnienia mogą się spełnić. Wystarczy tylko poprosić o pomoc załatwiaczkę i wypowiedzieć magiczną formułkę. Małgorzata Brzeska wykonuje właśnie ten niezwyczajny zawód i realizuje nawet najbardziej egzotyczne żądania. W pracy pomaga jej wampir, czarodziej, druidka, czytacz marzeń, chodzący po czasie, półtroll i wróżka z zawieszoną licencją. Towarzystwo iście doborowe, po którym można się spodziewać mnóstwa dobrej rozrywki. Dzięki niezwykłemu pomysłowi na fabułę i postacie, książkę czytało mi się rewelacyjnie. Nim się obejrzałam miałam przed sobą ostatni rozdział. Język jest prosty, łatwy i przyjemny w odbiorze, momentami dowcipny, ironiczny i ostry. Liczne i rozwinięte opisy zwiększały i wydłużały przyjemność czytania. Całość lektury tworzy kilka opowiadań, połączonych nitkami wspólnych zdarzeń, postacią głównej bohaterki oraz jej przyjaciół. Niestety na okładce nie znajdziemy żadnej wzmianki, że to opowiadania. Zupełnie świeży pomysł na magię i niewyjaśnione zjawiska sprawił, że doskonale się bawiłam czytając "Załatwiaczkę". Jeśli chodzi o wady, dla mnie było tylko dwie - ciągłe powtarzanie i wyjaśnienia kim jest załatwiaczka i jak funkcjonuje, na dłuższą metę były drażniące (ale należy pamiętać, że to zbiór opowiadań) oraz fakt, że wszystko udaje się załatwić niemalże od ręki odbierał mi trochę radości. Wydaje mi się, że ciekawsze byłoby gdyby załatwiaczka musiała więcej wysiłku, uwagi i pracy włożyć w realizację zleceń. Mimo tych drobiazgów całość lektury, w moim odczuciu była warta uwagi i dostarczyła mi mnóstwo frajdy w trakcie czytania.

"Załatwiaczka" to lektura pełna dobrego humoru, która przegoni ciemne chmury w zły dzień i wywoła uśmiech na twarzy czytelnika. Dobry warsztat pisarski i lekkie pióro sprawiają, że książkę czyta się bardzo dobrze. Momentami znajdziemy w niej trochę niedociągnięć, ale nie przeszkadzają one w ogólnym odbiorze lektury. Wciągający, zabawny i pełen nietypowych, zakręconych zdarzeń zbiór opowiadań o niezwyczajnej dziewczynie. W trakcie czytania czasem zastanawiałam się co bym chciała dostać, jakie miałabym chciejki i czy skusiłabym się na wypowiedzenie magicznej formułki - "załatw mi", może nie byłby to taki zły pomysł?


Opis książki

Urocza młoda Polka, która wygrywa nawet konkurs Miss Studentów, wyjeżdża do Exeter na studia. Jednak co dobrze się zaczyna, skończyć się może dziwnie. Małgorzata dostaje bowiem propozycję nie do odrzucenia: otrzyma w spadku dom po pewnej miłej staruszce, o ile przejmie po niej pracę... załatwiaczki.

Grunt to okładka - kobieta
Czytam fantastykę 
Czytam opasłe tomiska - 446 stron

Polacy nie gęsi  
Pod hasłem - "Bez spacji"
Moja ocena: 5/6

2 komentarze:

  1. "Wampir, czarodziej, druidka, czytacz marzeń, chodzący po czasie, półtroll i wróżka z zawieszoną licencją", a przede wszystkim Lina załatwili właśnie autorce kolejnego czytelnika. Bardzo fajna recenzja (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zarumieniłam się :) a książkę polecam, można się rozerwać i pośmiać, dobra zabawa gwarantowana.

      Usuń