Przysięga, której dotrzymujesz, kiedy ci to pasuje, to żadna przysięga.
Czasem łatwo jest kochać, ale trudno przyjąć miłość.
To już ostatni tom trylogii Nocnego Anioła. Książka zaczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym kończy się poprzedni tom. I mimo znacznej objętości, czyta się bardzo szybko i dobrze, z niesłabnącym zainteresowaniem.
Tym razem akcja powieści osadzona jest przede wszystkim na polu bitwy, w drodze do Oratorium lub w Khalidorze. Dzięki temu znajdziemy znacznie więcej opisów walk, opowieści o magii oraz więcej historii, polityki, warunków współistnienia sąsiadujących krain i wzajemnych zależności. Autor zdecydowanie lepiej przyłożył się do tego zadania. Mniej tutaj chaotyczności, więcej spójności i rytmiczności, a co ważne - wreszcie pojawiło się wyraźne oddzielenie akcji powieści od opisów. Akcja jest wartka, bogata w liczne zwroty, ale są też chwile zatrzymania, kiedy pojawiają się opisy Khali, viru, praktyk khalidorskiego władcy czy zasad działania Oratorium. Te momenty są bardzo wyeksponowane i przykuwały moją uwagę, poszerzając moją wiedzę i rozwiewając wątpliwości czy dając odpowiedzi na pytania, które nasuwały mi się w trakcie lektury poprzednich tomów. Natomiast moja sympatia do bohaterów zaliczyła porządną sinusoidę. Czasami czułam się zmęczona rozważaniami Kylara, jego niezniszczalnością i byciem superbohaterem, który uratował świat. Idealna Elen sprawiała, że ogarniała mnie irytacja na jej wspaniałość, a jednocześnie czerwieniłam się ze wstydu, bo bardzo wiele brakuje mi, by chociaż się do niej zbliżyć. Za to bardzo polubiłam Doriana i Solona, których wątki zostały znacznie rozbudowane i poszerzone - uważam to za bardzo duży plus. I jeszcze zakończenie - było takie idealne, bajkowe i nieprawdziwe. Tak jak w całej książce, tak i w zakończeniu dominuje słodycz i idealizm, co chwilami irytuje.
"Poza cieniem" mimo całej swej cukierkowatości to dobra książka, znacznie lepsza niż jej poprzednia część. Czyta się ją z zapartym tchem, wypiekami na buzi i zaczarowanym spojrzeniem, aż do samego końca. I chociaż pojawiają się tutaj potknięcia, nużące i dłużące się fragmenty czy oklepane pomysły, to jednak warto zapoznać się z tą trylogią. Można powiedzieć, że jest przeciętna, dostrzec w niej wiele wad, można się przyczepić, że jest taka nierealna i pozbawiona polotu, ale można też skupić się na emocjach, których znajdziemy w niej nie mało; na interesujących opisach krain i ich zwyczajów; na wewnętrznych przemianach bohaterów, na rozterkach i pytaniach czym jest lojalność, moralność, przyjaźń - gdzie się kończą; i po przeczytaczniu powiedzieć, że to całkiem dobra trylogia. W moim odczuciu było trochę za dużo idealizmu, za mało intrygującej fabuły, ale nie żałuję czasu, jaki spędziłam z Nocnym Aniołem.
Opis książki:
Logan Gyre jest królem Cenarii, oblężonego królestwa, dysponującego szczątkową armią i odrobiną nadziei. Ma jedną szansę i desperacki i ryzykowny pomysł, który może zniszczyć jego kraj. Na północy nowy Król-Bóg ma plan. Jeśli go zrealizuje, nikt już nie zdoła go powstrzymać. Kylar Stern nie ma wyboru. Żeby ratować przyjaciół - i być może wrogów - musi dokonać niemożliwego: zamordować boginię. Poza cieniem - to gęste od zwrotów akcji zakończenie trylogii "Anioła Nocy".
Czytam opasłe tomiska - 616 stron
Moja ocena: 4.5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz