sobota, 19 kwietnia 2014

Zygmunt Miłoszewski - "Bezcenny"



Był miłością mojego życia. Taką prawdziwą miłością, która się zdarza tylko raz, wszystko przed nią to zapowiedzi, wszystko po niej marne podróbki.

Dziedzictwo narodowe to są najzwyczajniejsze rzeczy. Spacer z dzieckiem w parku, wylegiwanie się w łóżku w sobotę i wspólny niedzielny obiad. Dziedzictwo to jest wychowywanie swoich dzieci tak, żeby potrafiły być dobre, mądre i prawe.

"Bezcenny" to bardzo dobry kryminał, z wartką akcją, ciekawą fabułą i intrygującymi bohaterami. Czytałam go z przyjemnością mimo, że byłam zaskoczona pomysłem szukania zaginionych obrazów. Początkowo czułam się trochę niepewne, bo nigdy nie interesowałam się sztuką, więc moje obawy, że nie podałam lekturze znacznie wzrosły. Tymczasem były one zupełnie bezpodstawne, bo książkę czytało mi się bardzo dobrze z niesłabnącym zainteresowaniem.

Dla mnie to było studium wiedzy na temat zaginionych dzieł sztuki, marszandów, fałszerzy, poszukiwań zaginionych obrazów oraz na temat malarstwa, stosowanych pigmentów, najnowszych technik rozpoznawania autentyczności obrazu. Pod tym kątem to istny majstersztyk i tylko mogę się domyślać ile syzyfowej pracy i wnikliwej analizy wymagało to od autora. Ponadto chylę czoła przed kunsztem literackim, który sprawiał, że to co wydawałoby się nudne i nieciekawe, ja czytałam zachłannie.

I jeszcze muszę wspomnieć o tym co przykuło moją uwagę najbardziej. Opisy przyrody, zarówno polskiej, jak i zagranicznej, pełne szczegółów i niezwykłych wyobrażeń. Czytając czułam, że tam jestem, że dotykam tej ziemi, czuję zapach powietrza, szum morza. Ale najpiękniejsze były opisy Tatr. Miałam wrażenie, że tam jestem, a góry i miłość do nich oplata mnie niczym ciepły koc. To były najpiękniejsze i najbardziej poruszające moje serce fragmenty tekstu.

Jedyny minus tej książki to zakończenie. Poczułam się nim trochę rozczarowana. Uważam, że książka mogła się skończyć kilka stron wcześniej, kiedy czytając była pełna emocji, niedopowiedzeń i wyobrażeń. Kończąc czytanie w takim momencie byłabym w pełni usatysfakcjonowana.Tymczasem akcja jest jeszcze trochę rozwleczona.

Jeszcze jeden drobny minusik to okładka. Dla mnie jest okropna i bardzo długo działała na mnie odstraszająco, gdyby nie pani bibliotekarka, pewnie nadal bym omijała tę lekturę szerokim łukiem. Bo czego mogę się spodziewać po takim dziwnym tworze? Na szczęście pozory mylą i otrzymywałam spory kawałek wartościowej literatury.

Uważam, że jest to książka warta uwagi. Wyróżnia się na tle innych kryminałów, bo nie mamy tutaj trupów i szukania mordercy, lecz misternie utkaną intrygę, artystyczny rozmach i niecodzienny pomysł na fabułę. Warto spędzić kilka godzin z "Bezcennym", a ja z chęcią sięgnę po kolejne tytuły tego autora.


Opis książki

Autor bestsellerowych kryminałów na tropie największej tajemnicy XX wieku!

1945. Niemcy przegrywają wojnę, każdy myśli tylko o sobie. Generalny Gubernator Hans Frank ukrywa najcenniejsze łupy, a wraz z nimi bezcenny sekret, który ma zapewnić mu nietykalność po wojnie. Skarb ginie bez śladu w tajemniczych okolicznościach.

1946. Do Polski powracają zrabowane dzieła sztuki z "Damą z gronostajem" Leonarda da Vinci na czele. Brakuje "Portretu Młodzieńca" Rafaela Santi, który od tej pory pozostaje najcenniejszym zaginionym na świecie dziełem sztuki i symbolem grabieży dokonanych w czasie II wojny światowej. W Muzeum Czartoryskich w Krakowie od ponad sześćdziesięciu lat na Rafaela czeka pusta rama.

Współcześnie. Doktor Zofia Lorentz, historyk sztuki i urzędniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych, próbująca sprawić, aby do Polski wróciło choć kilka z ponad 60 000 zaginionych dzieł, zostaje wezwana do kancelarii premiera. Sprawa jest pilna i ściśle tajna. Arcydzieło Rafaela zostało w końcu namierzone, a ona musi odzyskać je dla Polski. Legalna droga nie wchodzi w grę. Jedynym możliwym sposobem jest kradzież. Zofia podejmuje się zadania. Do jej zespołu dołączają cyniczny młody marszand, świeżo emerytowany oficer służb specjalnych i legendarna szwedzka złodziejka, specjalnie w tym celu wyciągnięta z więzienia.

Czytam opasłe tomiska - 489 stron 
 
Moja ocena 5.5/6


8 komentarzy:

  1. kupiłam ją pół roku temu. wszystko w przypływie sympatii po rozmowie z pisarzem na targach ksiażki. okazji do lektury jeszcze nie było, ale tom wiernie czeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę udanej lektury, mam nadzieję, że książka Ci się spodoba :)

      Usuń
  2. mnie też okładka odstrasza, dlatego dobrze, że wpadłam na Twoją recenzję :) teraz wiem, że jednak warto dać tej książce szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozwiałam strachy :) Faktycznie okładka jest zwyczajnie brzydka i gdyby nie pani bibliotekarka to z pewnością ominęłabym taką fajną lekturę ;)

      Usuń
  3. Mnie okładka też się nie podoba. Gdyby nie nazwisko autora, w ogóle nie zwróciłabym na nią uwagi. I ominęłaby mnie świetna lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko ja sugeruję się okładką :) A lektura naprawdę warta uwagi, szkoda tylko, że wydawnictwo wypuściło takiego koszmarka okładkowego, który odpycha zamiast przyciągać czytelników.

      Usuń
  4. Mi też się nie podobało zakończenie- szczególnie te wycinki prasowe. Trochę się natomiast nie zgodzę, że nie było trupów. Natomiast dla mnie najlepsza część gdy niecodzienna ekipa szuka obrazu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie miałam takie samo wrażenie na temat zakończenia. Nie podobało mi się i odjęło trochę uroku książce. Ale dla mnie trup się wcale nie ścielił, mimo to książkę czytało mi się bardzo dobrze :)

      Usuń