środa, 7 stycznia 2015

Joanna Bator - "Ciemno, prawie noc"



W sieci nie zapada noc. Słowa, które kiedyś wsiąkłyby w błoto, tu przybierają kształt trwały jak folia i trwają uwiecznione w martwym blasku. Od dawna zastanawiam się, czy i w jakich okolicznościach to nieopierzone zło słów mogłoby przekształcić się w realną przemoc. Który z internautów ukrytych pod idiotycznymi pseudonimami pierwszy rzuciłby kamieniem? Który z nich zrobiłby to własnymi rękoma, własnym ciałem innemu ciału? W ten sposób ćwiczę się w rozumieniu.

Czasem skręca się w jakąś stronę tylko dlatego, że trzeba iść do przodu, choć wszystkie drogi wydają się równie beznadziejne.


Są takie książki, które pozostawiają po sobie ślad w duszy. Piekący, wyraźnie zarysowany, dokładnie odbity, głęboki i wciąż przypominający o swoim istnieniu. Są książki, które zajmują fragment duszy, po prostu zagarniają go dla siebie, nie pytając czytelnika o zdanie. Są książki, które już na zawsze pozostają w sercach, odbijając się echem słów od koron emocji. Są książki takie jak ta. Po której nic już nie jest takie samo.

"Ciemno, prawie noc" to opowieść, która zawładnęła mną kompletnie. Jest jedną z najlepszych historii, jaką czytałam. Opowiedziana tak, że zapominałam oddychać. Brnęłam przez kolejne strony, jak przez błoto. Bo nie da się przejść spacerkiem przez tę książkę. Mroczna, przejmująca, depresyjna, gorzka, wwiercająca się w duszę, oplatająca, dusząca. Sposób, w jaki autorka kreuje fabułę i prowadzi narrację to istny majstersztyk. Bawi się słowami, układa je, przestawia, zamienia, odrywa kolejne warstwy farby, szuka nowych znaczeń, zlepia je w nowe formy. 

Historie zwyczajnych ludzi przeplatają się i przenikają nawzajem, tworząc warkocz wspólnych zdarzeń. Bohaterowie tak bardzo zwykli, tak niezwykli. Pełni tajemnic, nieotwartych drzwi, zatrzaśniętych szuflad własnych emocji, myśli i przeszłości. Żyjący tuż obok wydarzeń, tworzący kolejne zdarzenia. Będący historią, nie tylko własną.

Zaskakująca jest umiejętność obserwacji, odwzorowania i zobrazowania społeczeństwa. Namalowania znanych wydarzeń nowymi farbkami, w innych kolorach, chociaż w tych samych wzorach. Liryczno-poetycki język fascynuje i czaruje, nawet wtedy kiedy dotyka bolesnych i trudnych spraw. Rozmiękcza rzeczywistość nadając jej oniryczny wymiar, rozmazując granice między realnością a fantastyką. Gubiąc gdzieś szorstkość tak bardzo potrzebną, by uwypuklić to co najważniejsze. To, co zostało przykryte kocem magiczności, uszytym przez dobre wróżki. 

To książka, przez którą śnią się koszmary. Pojawi się niepokój, ciągłe oglądanie przez ramię i zaglądanie mijanym ludziom w twarze. W poszukiwaniu odpowiedzi na jeszcze niezadane pytanie. O koty.




Opis książki:
Reporterka Alicja Tabor wraca do Wałbrzycha, miasta swojego dzieciństwa. Osiada w pustym poniemieckim domu, z którego przed laty wyruszyła w świat. Dowiaduje się, że od kilku miesięcy w Wałbrzychu znikają dzieci, a mieszkańcy zachowują się dziwnie. Rośnie niezadowolenie, częstsze są akty przemocy wobec zwierząt, w końcu pojawia się prorok, Jan Kołek, do którego w biedaszybie przemówiła wałbrzyska Matka Boska Bolesna. Po jego śmierci grupa zbuntowanych obywateli gromadzi się wokół samozwańczego „syna", Jerzego Łabędzia. Alicja ma zrobić reportaż o zaginionej trójce dzieci, ale jej powrót do Wałbrzycha jest także powrotem do dramatów własnej rodziny: śmierci rodziców, samobójstwa pięknej starszej siostry, zafascynowanej wałbrzyską legendą księżnej Daisy i zamku Książ. Wyjaśnianiu tajemnicy Andżeliki, Patryka i Kalinki towarzyszy więc odkrywanie tajemnic z przeszłości Alicji. W swojej najnowszej książce Joanna Bator nawiązuje do konwencji powieści gotyckiej. Nie po to jednak, by bawić czytelnika: w tym, co niesamowite, często ukryta jest prawda o nas, której na co dzień nie chcemy pamiętać. 

Polacy nie gęsi
Czytam opasłe tomiska - 528 stron

 Moja ocena 6/6    



12 komentarzy:

  1. Oj tak, tego literackiego błocka jest mnóstwo. Mroku jeszcze więcej. Ale warto, warto, warto - to tak dla tych, co się jeszcze wahają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak... Na mnie wywołała podobne wrażenie. Ja ją nazwałam wręcz dezintegrującą. Straszne i wspaniałe zarazem. Długo nie można się otrząsnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tkwi gdzieś tam pod skórą i trudno ją zapomnieć. Kawałek doskonałej prozy.

      Usuń
  3. Świetna recenzja. Koniecznie muszę przeczytać, ciekawi mnie ta autorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, zarówno "Ciemno, prawie noc" , jak i "Piaskową górę" :)

      Usuń
  4. Na pewno kiedyś przeczytam tę książkę. (Jeśli mi wpadnie w ręce).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli przyjdzie odpowiednia pora, to z pewnością wpadnie Ci w ręce ;)

      Usuń
  5. Literacką znajomość z Joanną Bator właśnie rozpoczynam. Wybrałam książkę "Rekin z parku Yoyogi", która przytłaczająca na pewno nie będzie, ale nie wątpię, że okaże się interesującą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Rekin z parku Yoyogi" jeszcze przede mną. Ciekawa jestem Twoich wrażeń :)

      Usuń
  6. "Ciemno, prawie noc" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Bator, ale niezwykle udane. Również zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tę książkę, bo zdecydowanie WARTO!

    OdpowiedzUsuń