wtorek, 27 stycznia 2015

Mariusz Wollny - "Krwawa jutrznia. Straceńcy"





Zapach końskiej sierści, wystrzał pistoletów, szczęk rapierów, zgrzyt kół wozu Dieda Smiert', przepowiednie o Bestii, miłość ponad śmierć, przyjaźń ponad wszystko, zdrady, intrygi, kłamstwa, łzy, śmierć, zapach starych szmat, niemytych ciał, głód, klejnoty, bogactwo, rozlew krwi, władza. Pomiędzy tym wszystkim ludzie, wciśnięci między koła życia, tryby maszyny władzy i przerzucani niczym piłeczki. Jedna klamra spinająca tak wiele historii i żywotów, jeden człowiek - Kacper, zwany Ryksem.

Jestem zakochana w książkach Mariusza Wollnego. I za każdą historią ta miłość się pogłębia. Prawda historyczna dłoniach autora staje się niezwykle delikatna, jak miękka plastelina, z której modeluje kolejne zdarzenia. A kiedy już to zrobi to pomiędzy puste, wypełnione powietrzem przestrzenie zgrabnie wplata fikcję literacką. Wciąż i wciąż zaskakuje mnie kunszt i perfekcja z jaką składa litery, łączy je w wyrazy, splata w zdania, z których tka opowieść. Opowieść dopracowaną w najdrobniejszym szczególe, zarówno historycznym jak i fikcyjnym. Opowieść, z której można, a nawet trzeba, uczyć się historii.

Nie będę pisać o fabule i akcji powieści. Bo są doskonałe. Nie napiszę ani słowa o bohaterach, bo dla mnie byli żywymi ludźmi, których mogłam dotknąć. Nie napiszę o języku lektury, bo jest idealnie stworzony. I o klimacie też nie napiszę. Bo nie wiem jak pisać, kiedy wciąż i wciąż jestem zakochana w książkach Mariusza Wollnego.

Jest tylko jeden minus, taki sam jak w poprzednim tomie. Tak samo wielki i tak samo uwierający. Zakończenie. To jest właśnie minus. Bo jest ono kompletnie otwarte, porzucone w chwili, w której zapomniałam, że mam oddychać. Po prostu. Przewracam kartki, a tam tylko kilka słów od autora. I koniec, nic więcej. Zamykam książkę, dopijam zimną herbatę i długo patrzę w okno. A potem owijam się w pled oczekiwania na kolejny tom.


Opis książki:
Kacper Turopoński wymyka się śmierci w kanałach pod moskiewskim zamkiem dzięki wrodzonemu sprytowi i... znajomości rozwiązań holenderskich budowniczych. Wkrótce potem syn słynnego inwestygatora staje się naocznym świadkiem drugiego „powrotu” cara Dymitra. Ale polityczne zmiany nie wywierają na niego takiego wpływu jak poznanie prawdziwej twarzy carycy Maryny, w której był zakochany.

Niebawem Turopoński odkrywa coś więcej – prawdziwe pragnienia swego serca.
A gdy traci to, czego najbardziej pragnie, walczy bez strachu u boku lisowczyków.

Czy już zawsze będzie jednym ze straceńców? 

Polacy nie gęsi
Pod hasłem - polskie 2014

Klucznik (czasy niewspółczesne)
Czytam fantastykę
Czytam opasłe tomiska - 458

Moja ocena 5/6

 

6 komentarzy:

  1. Dla to może być nie ta tematyka, choć teraz narobiłaś mi smaku na próbkę twórczości Wollnego (nie znam zupełnie) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubię książek historycznych, nudzą mnie. A jednak Wollnego uwielbiam, bo on doskonale przeplata ze sobą prawdę historyczną i fikcję, tworząc z tego niezwykłe ciekawą powieść. Ja swoją przygodę zaczęłam od książek o seniorze Ryksie, czyli "Kacper Ryx" - tom pierwszy i potem kolejne. I wiesz... wtedy się właśnie zakochałam.
      Trochę się obawiałam, że "Krwawa jutrznia" to będzie odgrzewany kotlet, ale jeśli tak jest, to to odgrzanie jest takie, że mi smakuje :)

      Usuń
    2. Skoro i Ty nie lubisz książek historycznych, a ta tak Cię zachwyca, to muszę chyba z ciekawości spróbować. Na razie notuję sobie nazwisko i zobaczymy :)

      Usuń
    3. Ja lubię książki historyczne, więc myślę, że tym bardziej mi się spodoba :)

      Usuń
    4. Luka Rhei, spróbuj i mam nadzieję, że nie pożałujesz ;)
      Chabrowa, jeśli lubisz to na pewno Ci się spodoba ;)

      Usuń