środa, 10 września 2014

Anna Trojan - "Jak makiem zasiał"




Kiedy nie wiadomo co wybrać na kolejną lekturę, kiedy wszystkie książki wydają się tak samo ciekawe i tak samo nudne, kiedy coś by się poczytało, ale jakoś tak trudno znaleźć w sobie chęć na coś konkretnego, wtedy najlepiej sprawdza się kryminał. Kryminał to idealna książka na przeczekanie marazmu i marudności.

"Jak makiem zasiał" to książka, która oczarowała mnie okładką. Treścią trochę mniej. To lektura, którą czyta się szybko, z lekkim napięciem i odrobiną ciekawości, co będzie dalej. Mimo intrygującej i dobrze skonstruowanej fabuły, zabrakło szczypty czegoś, co dodałby wyjątkowości. Z pewnością zabrakło tu klimatu. Akcja osadzona jest w końcu XIX wieku, ale nie da się tego wyczuć. Brakuje surowości i szorstkości tamtych lat. Ale plusem jest apteka, miejsce gdzie mieszane są medykamenty, gdzie powstają leki i trucizny. Tylko, że znów mimo tak fantastycznego wykształcenia autorki, jest za mało klimatu. Sceny dotyczące apteki najbardziej przyciągały moją ciekawość, ale brakowało im czegoś tajemniczego, groźnego. Tak samo było w przypadku szpitala dla obłąkanych, czytając o nim miałam poczucie, że trochę jest za mało grozy, klimatu.

Rozwiązania zagadki domyśliłam się całkiem szybko. Mimo to potwierdzenie swoich przypuszczeń, poprzez dalsze czytanie sprawiło mi przyjemność. Spodobali mi się bohaterowie. Byli bardzo naturalni, humorzaści, ludzcy. Każda postać wzbudzała jakieś emocje. Język książki jest zupełnie współczesny i nie czaruje. Z drugiej strony nie przeszkadza ani nie wybija z rytmu.

"Jak makiem zasiał" to całkiem dobra książka. I chociaż ma w sobie trochę niedociągnięć, których poprawa podniosłaby jej walory, to jednak warto do niej zajrzeć. Swoją prostotą, łatwością fabuły oraz postacią komisarza wnosi jakiś spokój w serce czytelnika i poczucie właściwego miejsca, chociaż zupełnie nie wiem dlaczego.



Opis książki:
Wszystkie ślady prowadzą do pobliskiego szpitala dla obłąkanych...

Mazowsze, koniec XIX wieku. Spokój niewielkiego miasta burzą mrożące krew w żyłach wypadki na cmentarzu. Pod osłoną nocy, w miejscu gdzie chowano ofiary cholery i ubogich z przytułku, ktoś rozkopuje groby i okalecza zwłoki. Działaniami policji kieruje doświadczony komisarz Połżniewicz. Mimo wzmożonych wysiłków „oprawca” długo pozostaje nieuchwytny. Dodatkowo pojawia się sprawa zniknięcia Adeli, córki rzeźnika, a niedługo potem osiemnastoletni student popełnia samobójstwo. Komisarza niepokoi dziwna koincydencja wszystkich wydarzeń. Tymczasem śledztwo w sprawie zbezczeszczenia ciał – zamiast zmierzać ku końcowi – poważnie się komplikuje. Wszystkie ślady prowadzą do szpitala dla obłąkanych, gdzie dzieją się przerażające rzeczy. Wkrótce pada kolejny trup. Tym razem chodzi o zabójstwo. Wydaje się jasne, że zbrodnia związana jest z profanacją grobów. Najwyraźniej, ktoś zdesperowany gotów jest mordować, by ukryć prawdę. 

 Klucznik (okładkowe love, seria - asy kryminału)
 Moja ocena 4/6

4 komentarze:

  1. Okładka jest zachwycająca :) Pewnie skusiłabym się na tę książkę tylko ze względu na nią. Szkoda, że XIX-wieczny klimat nie jest tak do końca oddany, ale nic nie jest idealne :) Książka mnie zaciekawiła i chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka była bodźcem do wypożyczenia książki ;) Klimat to w sumie pojęcie względne, mi go trochę zabrakło, żeby tak mocniej się zakorzenić w tym XIX wieku, czasem miałam wrażenie, że jestem w czasach współczesnych. Ale uważam, że nie jest to zła lektura ;)

      Usuń
  2. Mnie ta książka strasznie zaciekawiła. Super ma okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka cudna, wciąż się nią zachwycam ;) Ale do treści nieadekwatna, mimo to, polecam tę książkę jako przerywnik od innych lektur i niezłą rozrywkę ;)

      Usuń