Czasem się
pomylę. Kobietę podtrzymująca dłonią swoje włosy uznam za niezbyt skomplikowaną
postać, idealnie obrazującą treść schowaną między literami. Bo nieznośnie lekką
okładkę zaszeregują jako zapowiedź czytadła. I wtedy się pomylę. Bo ta historia
jest ciężka od emocji i przytłaczająca refleksją. Jest taka jak powinna być
dobra książka.
Opowieść
niezwykła. Szorstka i kanciasta. Niedopasowane do siebie sploty tworzące jedną
opowieść o tym co teraz i o tym co było. O tym co było, ale nie minęło, bo
wciąż tkwi głęboko schowane w ostatniej warstwie farby namalowanego świata.
Której nie ma się ochoty zrywać. Nawet nie powinno. A jednak ona to robi, by
zmusić do odczuwania. Jakkolwiek.
Drażniąca
struny eterycznego odczuwania przeszłości i teraźniejszości. Znalezienia swoje
miejsca istnienia na wielkiej mapie świata. Klimatyczna i urzekająca.
Nostalgiczna i uparcie mądra. Do samego końca. Zostawia w duszy wyraźny ślad.
Warto.
Opis książki:
Świat nie wybacza zbrodni i inności.
Mglisty poranek rozpoczyna kolejny dzień życia Ireny.
Nic nie zapowiada, że będzie zupełnie inny niż poprzedni… że odmieni wszystko.
Z chwili zamyślenia wyrywa ją pisk hamulców, tępy odgłos uderzenia i huk ciała
uderzającego o jezdnię.
Targana wyrzutami sumienia Irena postanawia pojechać z
poszkodowaną do szpitala. Tak poznaje Rutę i jej rodziców. I kiedy wydaje się
jej, że będzie musiała zmierzyć się z oskarżeniami, poznaje świat drugiego
człowieka. A to coś, co może nas przerosnąć…
Magiczna opowieść, której fabuła rozpięta jest między
przeszłością a przyszłością, między realizmem a metafizyką. To książka o
odszczepieniu i naznaczeniu. O historii, której nie da się wykorzenić. Polacy,
Żydzi i Niemcy żyją tu w specyficznej relacji. Każdy poszukuje swojej
tożsamości. Bo tak naprawdę każdy z nas – jak Ruta – jest zawieszony na granicy
światów.
Moja ocena 5.5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz