poniedziałek, 7 września 2015

Miroslav Žamboch - "W służbie klanu"





Historia, w której zaczytywałam się w podszytych wiatrem chwilach. Nie mogąc się oderwać. Napisana tak, że chciałoby się ją czytać i czytać. Bo ja Žambocha lubię, nawet bardzo lubię.

Opowieść o dojrzewaniu, przyjaźni, miłości, zdradach, pokonywaniu własnych słabości i woli przeżycia. Opowieść o górach, kopalniach i magii. I o systemach społecznych. I o tych, którzy nie bali się im się przeciwstawić.

Niecodzienna magia niszcząca wszystkich, którzy nie potrafią jej okiełznać. I czary tak zupełnie inne, od tych znanych z wielu książek. Cudownie wykreowany świat.

Emocjonalnie zapisana. Czasem zbyt szczegółowa, ubrana w zbyt wiele zbędnych słów. Czasem zbyt nienasycona i zbyt uczuciowa. O trochę za bardzo wymyślnych ostatnich stronach i nieprawdopodobnych wydarzeniach. I może o za dużej sile jednego człowieka lub zbyt małej sile wielu ludzi. Mądra.



Opis książki:
Brutalny świat zajadłej wojny klanów. Wszystko co najlepsze z Żambocha.
Herbert Ducatti wydobywa aktywne drogie kamienie dla klanu czarodziejów w Górach Północnych. Nie jest łatwo, bo skoncentrowana tam magia w przeciągu kilku godzin potrafi wypalić mózg każdego zwyczajnego człowieka. Na dużej głębokości wystarczy do tego kilka sekund. W Głębinie mogą przeżyć jedynie czarodzieje.

Kamieni pożądają wszystkie klany. A o to, czego chcą wszyscy, zazwyczaj toczy się krwawa walka.

Herbert Ducatti chce tylko przeżyć… Chciał… przynajmniej na początku. 


Moja ocena 5.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz