Przypływ i
odpływ. Regularne opadanie i podnoszenie się poziomu wody w oceanie, regulowane
siłami grawitacyjnymi Księżyca i Słońca. Pływy syzygijne, najsilniejsze,
występują wtedy kiedy Słońce, Księżyc i Ziemia układają się w linii prostej.
"Przypływ"
to historia, od której ciarki biegają po plecach, niepokój wciska się pod skórę
i zapomina się oddychać. To opowieść, która wciąga, coraz głębiej i głębiej w
swój nurt, porywając czytelnika w kolejny wir wydarzeń. A tych jest całkiem
sporo, bo ciągle dzieje się coś nowego, coś co powoli odkrywa kolejne drobne
obrazki. Liczne wątki przeplatają się ze sobą, tworząc wielobarwny i
skomplikowany obraz. Bohaterowie to nieprzeciętne postacie o głęboko
zarysowanych charakterach i rozbudowanej warstwie psychologicznej. To ludzie,
tacy zwyczajni, tacy bliscy. Wypełnieni emocjami, z pokiereszowanymi duszami
niosący ze
sobą różnej wielkości walizki przeszłości. Zakończenie tej historii jest
zupełnie nieoczekiwanie. Nie takie miało być, nie tego się spodziewałam i nie o
tym myślałam. Ale jest inaczej. O wiele lepiej niż sobie wymyśliłam.
"Przypływ"
to nie tylko kryminał, lecz również powieść obyczajowa, która porusza niezwykle
istotne problemy społeczne. W tej rozbudowanej fabule sporo miejsca zajmuje
kwestia bezdomności i prostytucji, które zostały naświetlone z zupełnie innej
strony, bardziej emocjonalnej, mniej stereotypowej. Bo to taka właśnie
opowieść. Szara. Nie czarno-biała.
Opis książki:
W księżycową noc młoda ciężarna kobieta pada ofiarą wyjątkowo okrutnego morderstwa. Przypadkowym świadkiem zbrodni jest mały chłopiec. Śledczemu Tomowi Stiltonowi nie udaje się ustalić motywu, ani znaleźć sprawców morderstwa. Nie zna on nawet tożsamości ofiary.
Kilkadziesiąt lat później Olivia Rönning, studentka Wyższej Szkoły Policyjnej, przygotowuje referat na temat tej brutalnej zbrodni. Korzystając z wszelkich dostępnych źródeł, stara się wyłowić jak najwięcej informacji. Najtrudniej jest jednak dotrzeć do człowieka, który prowadził wtedy śledztwo - Tom Stilton zapadł się pod ziemię… W księżycową noc młoda ciężarna kobieta pada ofiarą wyjątkowo okrutnego morderstwa. Przypadkowym świadkiem zbrodni jest mały chłopiec. Śledczemu Tomowi Stiltonowi nie udaje się ustalić motywu, ani znaleźć sprawców morderstwa. Nie zna on nawet tożsamości ofiary.
Klucznik (więcej niż jeden autor)
Czytam opasłe tomiska - 444
Moja ocena 4.5/6
Wstrząsająca lektura się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńCzy wstrząsająca to nie chyba nie, ale jest bardzo magnetyczna i niespokojna :)
UsuńJako że krytykując ostatnio autora skandynawskiego, okazało się, że krytykuję autora szkockiego... (długa historia), postanowiłam już nie zaczytać recenzji od wyrażania własnych uprzedzeń ;) (oczywiście wiedz, że fanką autorów skandynawskich nie jestem). Co my tu mamy... Jak Ty o tym piszesz, brzmi pięknie. Brzmi tak, że by się chciało czytać i czytać. Poza tym okładka. I to zdjęcie na śniegu :) Ja przyjdzie czas powrotu do kryminałów skandynawskich, będę mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie jesteś fanką, ale myślę, że ta opowieść by Cię przekonała, bo jest naprawdę bardzo, bardzo dobra i jej czytanie byłoby dla Ciebie frajdą. Może dlatego, że to nie jest taki zwykły skandynawski kryminał, tylko taki bardziej.... :) Dziękuję, to już resztka śniegu, jak u mnie spadła, dzisiaj już tylko takie malutkie spłachetki znalazłam. Teraz się zastanawiam czy nie robić czarno-białych zdjęć, zamiast kolorowych :)
UsuńCzarno-białe mają swój urok, możesz się przerzucić i zobaczysz, czy Ci nie brakuje barw :) Ja kiedyś robiłam wszystko w czerni i i bieli, a potem czegoś zabrało... Z koloru można tyle wysączyć, z kolei czarno-biel zmusza oko do spojrzenia z innej perspektywy... Ale co ja Ci tu będę. Sama wiesz :) Mi ta reszta śniegu u Ciebie bardzo się podoba :)
UsuńJeśli kryminał "taki bardziej", to ja się przekonuję, aby spróbować :)
Właśnie mam poczucie nadmiaru koloru i stąd pomysł, by przerzucić w bardziej jednolite barwy, będę próbować ;) A powiem Ci, że już mam więcej śniegu! Spadł mięciutki, puchaty, biały jak cukier puder. Cudny :)
UsuńBardziej, bardziej, bo ma w sobie to coś ;)
Właśnie kończę czytać potwornie nudną książkę szwedzkiej autorki;p Na szczęście wiem, że zdarzają się całkiem dobre skandynawskie kryminały, więc się nie zniechęcam. "Przypływ" mnie zainteresował:)
OdpowiedzUsuńZ ciekawości zapytam, której autorki? ;) "Przypływ" jest super, ma w sobie coś przyciągającego i intrygującego. Może jest w nim dużo wątków, ale one stopniowo zaczynają się przeplatać i to było super ;)
UsuńBrzmi zupełnie w porządku ;) co prawda póki co nie mam miejsca na liście lektur, ale jak nastanie czas na kryminały, to wrócę do tego tytułu :)
OdpowiedzUsuńI jest całkiem w porządku, więc jeśli znajdziesz wolne miejsce na liście lektur to polecam ;)
Usuń