Książki Anne
Holt wywołują we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony lubię po nie
sięgać, a z drugiej czytając czuję się wyeliminowana poza opowieść, jestem
biernym obserwatorem obcych mi ludzi i zdarzeń. Czytając tę książkę było tak
samo. Czułam, że stoję z boku, że nie jestem cząstką zdarzeń, że widzę tylko
fragment rzeczywistości. Że podglądam przez dziurkę od klucza teatrzyk
lalek.
"Błogosławieni,
którzy pragną..." to układanka z rozsypanych puzzli. Chociaż początkowo
niewiele do siebie pasuje, stopniowo pojawia się obrazek stworzony z maleńkich
fragmentów rzeczywistości. Akcja toczy się jednostajnym tempem, wszystkie
wydarzenia następują kolejno po sobie, nie ma nagłych zwrotów, niespodziewanych
wątków, stopniowania napięcia. Wszystko biegnie dobrze wydeptaną, prostą
ścieżką. Język powieści jest chłodny, oszczędny, sztywny i trochę bezosobowy.
I mogłabym
napisać, że ta książka jest płynna i fachowa, że ma ciekawe skonstruowaną
fabułę, że porusza problemy alienacji społecznej, że jest intrygująca i
przyciągają uwagę. Mogłabym tak napisać, bo tak sobie myślę, że to prawda. Ale
kiedy zamknęłam książkę, to czułam w sobie tylko jedno słowo - poprawna. Ta
opowieść jest poprawna. Ma w sobie wszystko to, czego oczekujemy od dobrego
kryminału z wątkiem obyczajowym. Opowieść napisana stąd dotąd, która jest
poprawna.
Opis książki:
Sierżant Hanne Wilhelmsen robi, co może, aby rozwiązać zagadkę krwawych łaźni, nie jest więc zachwycona decyzją przełożonych o przydzieleniu jej dochodzenia w sprawie gwałtu na młodej kobiecie. Jeszcze nie wie, że za jej pośpiech i brak konsekwencji ktoś zapłaci życiem. Gdy odkrywa związek między makabrycznymi zbrodniami i brutalnym gwałtem, rozpoczyna wyścig z czasem. Musi przeszkodzić komuś, kto pragnie sprawiedliwości za wszelką cenę…
Z literą w tle - "H"
Właśnie czeka na mojej półce inna książka tej autorki, bo poprzednio przeczytana bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej lektury ;)
UsuńDotąd nie czytałam nic Anne Holt, ale jeśli miałabym zacząć, to może wybiorę inną jej książkę;) Sama poprawność rzeczywiście już nam nie wystarcza... No, przynajmniej mi. I to chyba dobrze, bo w innym wypadku utonęlibyśmy w morzu poprawnej literatury, która... nie przyspiesza tętna.
OdpowiedzUsuńTo jak przy kryminałach jesteśmy, polecę Ci (jeśli nie czytałaś) wszystkie książki pani S. J. Bolton :) Za trzy dni wyjdzie czwarta jej książka w polskim przekładzie. Dla mnie Bolton to mistrzyni, trudno mi określić CO w jej kryminałach jest takiego zapierającego dech, ale COŚ jest...
Mam wrażenie, że wszystkie książki Anne Holt są poprawne. Nie przyśpiesza tętna, trochę przykuwa uwagę, ale po zakończeniu pozostaje uczucie niedosytu. Nawet nie wiem, który tytuł mogłabym polecić, który zrobił na mnie wielkie wrażenie. Może "Arytmia" wydawała mi się ciekawsza niż poprawna. Albo może wybierz inną lekturę, kogoś zupełnie innego ;)
UsuńA dziękuję za polecenie :) Bolton nie czytałam, ale teraz będę patrzeć w bibliotece czy coś stoi na półeczkach, bo chętnie bym poczytała coś naprawdę dobrego - ostatnio wybieram sobie przeciętne lektury. Czy jej książki czytamy w jakiejś kolejności czy dowolnie? :)