Bo życie - czy tego chcemy cz nie - potoczy się dalej, z nami lub bez nas i zawsze będzie kwitło w czyimś ogródku nadając smak kolejnej zupie z granatów.
Wiecie jak
smakuje zupa z granatów? Albo słoniowe ucho? A może abguszt? Ja nie wiedziałam.
Nadal nie wiem. Ale teraz potrafię sobie wyobrazić ich smak, fakturę, zapach.
Bo ta książka pachnie. Naprawdę. Z każdej strony unosi się pobudzający zapach
przypraw i niecodziennych potraw. Ten zapach czaruje.
Fabuła
powieści nie stanowi większego zaskoczenia, wszystko leniwie toczy się po
dobrze znanych, schematycznych torach. Stukając do czasu do czasu na nierównościach,
by zakończyć się w dość przewidywalny sposób. Trochę nuda. Ale to nie fabuła,
wartka akcja czy zaskakujący finisz stanowią sedno tej opowieści. Ono jest
zupełnie gdzie indziej.
Powieść
uwodzi swoim orientalnym smakiem i aromatem. I swoją prostotą. Bo to prosta
opowieść o uczuciach i emocjach. O przyjaźni, tolerancji, miłości, dobroci,
nienawiści, zazdrości, samotności, strachu, braku tolerancji, zagubionej
własnej ścieżce. To opowieść o tym, co nosimy sami w sobie, chociaż czasem się
do tego nie przyznajemy. I o tym czego szukamy, czasem gdzieś zupełnie daleko i
nieskutecznie, by z zaskoczeniem odkryć, że znaleźliśmy to całkiem blisko.
Bliżej niż wyciągnięta dłoń i jedno uderzenie serca
Opis książki:
Zupa z granatów to historia trzech sióstr, które przybywają do małego irlandzkiego miasteczka po ucieczce z ogarniętego rewolucją Iranu. Kupują nieczynną od ośmiu lat piekarnię i przekształcają w irańską restaurację. Niestety, ani egzotyczna uroda sióstr, ani aromatyczne potrawy nie wzbudzają entuzjazmu ksenofobicznej społeczności. Mieszkańcy solidarnie i ostentacyjnie omijają Café Babilon. Siostry wierzą jednak w ludzką życzliwość i próbują zjednać sobie miasteczko specjałami irańskiej kuchni. Opowieść Mehran, podobnie jak Przepiórki w płatkach róży czy Czekolada, przemawia do wyobraźni czytelnika poprzez zmysł smaku. Każdy rozdział otwiera, niczym motto, przepis kulinarny, wprowadzający w nastrój kolejnych epizodów. Smak jest również bohaterem samej powieści. Dzięki potrawom następuje brzemienne w skutki zderzenie dwu różnych kultur irańskiej egzotyki i irlandzkiej swojskości. Zupa z granatów jest pierwszą powieścią Marshy Mehran
Klucznik (wstrząśnięte, niezmieszane)
Pod hasłem - jedzenie
Moja ocena 4.5/6
Klucznik (wstrząśnięte, niezmieszane)
Pod hasłem - jedzenie
Moja ocena 4.5/6
Mogę się domyślać jak smakuje zupa z granatów, bo granaty lubię ;) Aż tu poczułam ten smak. Z pewnością wyjątkowa książka. I ta irańska kuchnia...
OdpowiedzUsuńRównież lubię granaty :) A książka zdecydowanie smakowita i pachnąca, i dlatego warto ją przeczytać, żeby dać się porwać tym smakom i aromatom...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię granaty, ale o zupie z granatów jeszcze nie słyszałam ;) Książkę będę miała na uwadze, bo od czasu do czasu lubię poczytać sobie coś smacznego ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest to smaczna książka i wzruszająca :)
UsuńUwielbiam Serię z miotłą, chociaż powieści, które wliczają się do niej, są niełatwe, poruszają zazwyczaj trudne życiowe problemy. "Zupę z granatów" na pewno zechcę poznać. :)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam poznawać "serię z miotłą" i jestem nią zachwycona. Trafiłam tylko na jedną książkę, która mnie nie przekonała. I tak myślę, że to bardzo wartościowa proza, bolesna i niełatwa, a jednocześnie niosą w sobie coś dobrego.
UsuńMyślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać :) Czytałam chyba dwie książki z serii z miotłą i obie mi się bardzo podobały. Na pewno po nią kiedyś sięgnę!
OdpowiedzUsuńMyślę, że by się spodobała, bo ma w sobie "to coś" ;)
UsuńUwielbiam tę powieść! Druga część nie wywołała we mnie aż takich emocji, ale czyta się równie przyjemnie:)
OdpowiedzUsuńU mnie też wywoływała emocje, jest taka ciepła i pachnąca, niecodzienna. Nie widziałam, że jest druga część, popatrzę w bibliotece :)
Usuń