poniedziałek, 15 grudnia 2014

Jacek Piekara - "Ja, inkwizytor. Wieże do nieba"


Urodziłeś się w chlewie, mieszkaj w chlewie, urodziłeś się w stajni, mieszkaj w stajni, urodziłeś się w gnieździe, mieszkaj w gnieździe. Ale jak świnia wdrapie się do gniazda, to jej skrzydła od tego nie wyrosną. A i latać się nie nauczy.

(...) czyż wiek świadczy o mądrości? O nie! Wiek świadczy jedynie o tym, że człowiek leciwy popełnił więcej głupstw, niegodziwości oraz pomyłek od człowieka młodego.

Gdyby szaleństwo podlegało naukowej analizie, nie byłoby szaleństwem, nie sądzisz? - spytał. - W szaleństwie najistotniejszy jest czynnik chaosu powodujący, iż nie wiemy, czego się spodziewać po człowieku dotkniętym amokiem. (...) Szaleństwo nie podlega normom i regułom, gdyż z samej swej istoty jest zaprzeczeniem naturalnego porządku.




Mordimer Madderin, mój ulubiony inkwizytor znów zaistniał w kolejnych dwóch minipowieściach. Książka wciąga tak, że kiedy zaczynasz czytać musisz skończyć. Bo nie wypada jej odłożyć, zamknąć na kolejnych stronach postaci inkwizytora i zająć się czymś innym. Nie wypada.
Młody inkwizytor, tuż po zakończeniu nauki w Akademii podejmuje się prowadzenia śledztwa. Skutki są różne, efekty też, ale kolejne przygody niezapomniane, a nauki niezwykle cenne. Opowieść toczy się sama, jak z górki puszczone sanki. Czasem przyśpiesza, czasem zwalnia, ale wciąż utrzymuje zaciekawienie.  Zakończenia obu historii są takie niedokończone, niedopowiedziane, otwarte. Urwane.
Mordimer wciąż jest taki sam. Skromny, pokorny, uniżony, a przy tym pełen arogancji i samouwielbienia. Idealny bohater, którego się kocha albo nienawidzi od pierwszych stron. Książka kipi czarnym humorem, ironią i ciętymi ripostami. Można się przy niej śmiać, ale można też znaleźć sporo wątków do refleksji. Historię czyta się płynnie, język jest bardzo staranny. Ciągłe powtórzenia uwypuklają przywary Mordimera, dodając mu przy tym uroku i ludzkiego wymiaru. Bo przecież inkwizytor, w ostatecznym rozrachunku, to taka pocieszna postać.
"Ja, inkwizytor. Wieże do nieba" to kolejna, dobra część cyklu inkwizytorskiego, którą czyta się jednym tchem. I chociaż nie jest pozbawiona wad, bo można się przyczepić, że intryga możne nie jest taka skomplikowana, że czasem humor utyka, bohaterowie mało rozbudowani i fabuła mniej zaskakuje. Ale mimo to, myślę sobie, że to kawałeczek dobrej rozrywki.





Opis książki:
Oto dwie minipowieści, których bohaterem i narratorem jest Mordimer Madderdin, świeżo promowany absolwent Akademii Inkwizytorium.
Dziewczyny Rzeźnika
Piękne dziewczęta giną z ręki okrutnego seryjnego zabójcy. Rozwikłania tajemnicy morderstw podejmuje się mistrz Knotte. Starego i doświadczonego inkwizytora, wspomaga serdecznie go nienawidzący Mordimer Madderdin.
Wieże do nieba
Dwaj słynni architekci rywalizują o to który z nich wybuduje najdoskonalszą katedrę na świecie. Mordimer Madderdin zostaje wezwany, by zbadać, czy jeden z nich nie stosuje czarnej magii w celu pognębienia przeciwnika. 

Klucznik (wstrząśnięte, niezmieszane)

 
Moja ocena 4/6


12 komentarzy:

  1. Jakoś nie mój klimat :) rzadko czytam książki pana Piekary :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusisz tym Piekarą cały czas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię styl Piekary. Kiedyś nie odpowiadała mi tylko tematyka jego książek, ale teraz myślę, że do niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Koleżanka ostatnio mówiła mi o tym Inkwizytorze. Co prawda nie moje klimaty, ale nie mówię nie, bo czasami warto spróbować czegoś innego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat Ci się spodoba? Warto spróbować ;)

      Usuń
  5. Ach, lubię Piekarę. nie tylko za cykl o Mordimerze, inne książki też ma dobre. Szczególnie spodobała mi się "Przenajświętsza Rzeczpospolita".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przenajświętsza Rzeczpospolita" wciąż jeszcze przede mną. Ja polubiłam Piekarę za cykl o Mordimerze, potem za "Alicję" i "Necrosis", a potem za "Szubienicznika" :)

      Usuń
    2. To prawda. "Alicja i Ciemny Las" mniej mi się podobała :)

      Usuń