czwartek, 17 lipca 2014

Małgorzata J. Kursa - "Najlepsze jest najbliżej"




Kiedy za oknem istny upał, a w sercu gromadzą się czarne chmurzyska i smutne myśli, to wtedy szukam lektury radosnej, optymistycznej, łatwej w odbiorze i z happy endem. I właśnie taką znalazłam.

"Najlepsze jest najbliżej" to przede wszystkim powieść pełna ciepła i dobrego humoru. Opowieść o przyjaźni i miłości, o tym, że to co najlepsze jest najbliżej, więc warto się rozejrzeć zanim zaczniemy szukać naszego szczęścia gdzieś daleko.

Od pierwszych stron przykuła moją uwagę i porwała mnie w nurt wydarzeń, sprawiając, że zapomniałam o całym świecie. Książka napisana jest bardzo prostym, ale przyjemnym i plastycznym językiem. Nie ma tu górnolotnych sformułowań, skomplikowanych zdań czy rozwlekłych przemyśleń. Jest za to sporo dialogów, którą są bardzo naturalne, pełne nieskrępowanego ciepła, życzliwości i sympatii. Bohaterowie są bardzo liczni, czasem aż za bardzo. Ale są bardzo sympatyczni, otwarci i pełni dobroci. I wiodą idealne życie, takie wyśnione, wymarzone, które po prostu się dzieje. Największą sympatię wzbudzała we mnie Malutka, podbiła moje serce od samego początku  i uwielbiałam ją do samego końca. Za to, że była tak mądrą, pełną ciepła i troski kobietą. Taką, jaką sama chciałabym być.

Jedyne co mnie uwierało w tej książce to właśnie ten idealizm i beztroska. Wszystko samo się działo, od ręki, a bajkowe życie było udziałem każdej z postaci. Momentami czułam się zazdrosna, chociaż wiedziałam, że każdy z bohaterów miał liczne przeżycia i troski w swojej przeszłości. Druga rzecz, która mi dokuczała przez pewien czas to te wszystkie zdrobnienia, którymi posługują się bohaterowie. Było ich za dużo, co dawało przesłodzony efekt.

Dla mnie była to bardzo dobra książka, która wywołała dużo uśmiechu, radości i poprawiła humor. Nie spodziewałam żadnych zaskakujących zwrotów, głębokich refleksji czy intrygujących wątków. I tego nie dostałam. Dostałam za to dużo dawkę życzliwości, optymizmu i potwierdzenia, że wszystko dzieje się po coś. Idealna lektura na smuteczki.




Opis książki:
Olinka i Andrzej znają się od dziecka. Ona jest lekarką, on prowadzi restaurację. Dwa różne charaktery i temperamenty. On spokojny, wyważony, zorganizowany, ona wiecznie roztrzepana, zabiegana, rozmarzona. Przyjaźnią się, ale i często kłócą. Nawzajem się irytują i złoszczą, a jednak ciągnie ich ku sobie coraz bardziej… Tylko że żadne z nich nie chce się do tego przyznać…
Ciepła komedia romantyczna, w której główną rolę gra nie tylko miłość, ale i przyjaźń – ta prawdziwa i bezwarunkowa, która daje wsparcie, siłę i poczucie że jest ktoś, na kim zawsze można polegać.

Klucznik (tytuł z trzema wyrazami)
Pod hasłem - "kropka"
  
Moja ocena 4/6


2 komentarze:

  1. Ech, żeby w prawdziwym życiu, tej powieści, którą każdy z nas pisze sobie sam - minuta po minucie - wszystko działo się samo i tak od ręki, bezproblemowo, prawda? Jednym z zadań literatury jest pozwolić czytelnikowi na moment oderwać się od własnego życia. Fajnie, że ta opowieść wywołała u Ciebie uśmiech (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby... było wtedy cudownie! To fajna książka, żeby oderwać swoje myśli od codziennych zmartwień. I wtedy robi się tak jakoś lepiej na duszy ;)

    OdpowiedzUsuń