wtorek, 8 lipca 2014

Elizabeth Strout - "Okruchy codzienności"


A psychicznie, tak naprawdę nie przypuszczam, żebym była bardziej obłąkana niż jakiekolwiek stworzenie na tej planecie


Codzienność kształtują okruszki chwil. Małe, niepozorne zdarzenia,nasze myśli, drobne gesty składają się na mozaikę mojej codzienności, na moją osobę i moją rzeczywistość. Okruchy codzienności to makatka naszego życia widziana oczami różnych ludzi. Widziana naszymi oczami.

"Okruchy codzienności" to niezwykle emocjonalna opowieść, którą czyta się nieśpiesznie, powoli, delektując się słowami. Powieść to tak naprawdę trzynaście, luźno związanych ze sobą opowiadań połączonych postacią Olive. Ale to właśnie dzięki nim, tym skrawkom cudzych historii, przez ich życiowe pryzmaty pleciemy kilim życia tej intrygującej kobiety. 

Autorka mocno zaznacza ludzkie słabości, obnaża lęki, uwypukla nadzieje. Nie ma tu miejsca na delikatne insynuacje i sugestie. Jest szorstka prawda, trochę drapiąca,  trochę koślawa, trochę kulawa. Najprawdziwsza. W każdym opowiadaniu znajdziemy przede wszystkim człowieka i jego codzienność - barwna, szara, zwyczajna, magiczna, złudna, twarda, swoja. Bogata w drobne troski i małe radości, które przeplatając się nawzajem tworzą zwyczajne życie.

Nie ma tutaj szybkiego tempa, nagłych zwrotów akcji czy napięcia za to jest spokój, prostota, łagodność, wyrozumiałość i pogodzenie się z tym co niesie życie. Narracja toczy się powoli, niektóre historie nie mają zakończeń, są otwarte, niedopowiedziane. Inne stanowią zamkniętą całość, chociaż można się doszukać otwartej furteczki, bo w życiu nic nie jest na zawsze.

Mnóstwo, mnóstwo emocji i refleksji. Które nie znikają po zatrzaśnięciu książki, lecz wciąż snują się w duszy. I to uparte uczucie smutku, wciąż wciskające się w myśli, chociaż ostatnie zdanie dawno już przeczytałam.



Opis książki:
Książka nagrodzona Pulitzerem w 2009 roku. Autorka dołączyła do takich twórców jak Philip Roth, John Updike i Annie Proulx.

Nigdy nie przeprasza. Arogancka, silna i bezceremonialna. Taka z pozoru jest Olive Kitteridge, surowa nauczycielka matematyki, oschła żona, despotyczna matka. Z okruchów codziennych wydarzeń można jednak złożyć obraz niejednoznacznej, fascynującej osoby. Poprzez losy Olive i innych mieszkańców niewielkiego miasteczka na Wschodnim Wybrzeżu autorka buduje mikroświat ludzkich lęków i pragnień.
Prawda psychologiczna, mistrzowski warsztat i misternie skonstruowana narracja zjednały Elizabeth Strout uznanie zarówno krytyków, jak i czytelników. 


Klucznik (poniżej 400 stron)
Z literą w tle - "S" 

 Moja ocena 6/6   

2 komentarze:

  1. jak ja lubię takie historie. niby smutne, miejscami więc obciążające, ale niosące z sobą niezwykłe przeżycie. czuję, że Elizabeth niedługo się spotkamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie polecam, naprawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń