niedziela, 30 kwietnia 2017

Agnieszka Korol - Listy z jeziora

Mazurskość. Szukam jej skrawków i zapachu. W codzienności. Bo przecież tak trudno jest tęsknić za 
swoim marzeniem, kiedy ono ciągle ucieka. A ja tęsknię. Coraz bardziej i bardziej. Przesypując piasek przez palce. I wypatruję maleńkich ochłapów tej mazurskości. By się zachłysnąć. Jeszcze raz i jeszcze raz. Do końca. 

Historia duszna i lepka. Te same miejsca i te same dialogi. Te same osoby. Jak gdyby czas się zatrzymał, a bohaterowie nie potrafili ruszyć dalej. W kółko i w kółko. Jednak było w tym coś magnetycznego i niepokojącego. Mimo lekkości i banalności, otulał mnie ciężki klimat oczekiwania.

Usłyszałam, że jak mogłam czytać tę książkę i się nią zachwycać, jak jest tak mocno przeciętna. Mogłam. Czy to moje zakochanie? Bo mnie zachwycała. Bo pod warstewką wyschematyzowanych szufladek znalazłam coś. Przyklejone do ścianek niczym stara kalkomania. 

Dlatego zaczytałam się. 


Opis książki:
Listy z jeziora to pełna ciepła i szczególnego uroku prowincjonalnego miasteczka powieść obyczajowa osadzona w mazurskich realiach. Książka, która wciąga od pierwszej strony. Doskonała na wakacyjne ciepłe wieczory.

Sensacyjna powieść o tajemniczych listach z pogróżkami adresowanymi do właścicielki pensjonatu. Główna bohaterka nagle znajduje się w sytuacji osaczenia. Nie może z nikim podzielić się swoim problemem, czuje, że nikt nie może jej pomóc. Łapie się na tym, ze zaczyna podejrzewać wszystkich dookoła. Jej mąż oficjalnie nie żyje od dwudziestu pięciu lat, a tymczasem to jego podpis widnieje pod każdym z listów. Od kogo więc one są? Od niego, a może od kogoś z pensjonariuszy? A może podrzuca je sąsiad, listonosz? 
Moja ocena 4/6



2 komentarze:

  1. Ja też tak czasami mam, że wszystkich dookoła nie zachwyca, a jednak mnie coś w niej urzeka. Innym razem odwrotnie. Zobaczymy czy się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też się czasem tak zdarza. Ciekawa jestem, jakie zrobi na Tobie wrażenie ta książka :)

      Usuń