sobota, 6 maja 2017

Andreas Winkelmann - Ślepy instynkt


Niektóre historie w sam raz pasują na mokry i chłodny czas. Kiedy nie chce się nic, a wszystko trzeba zrobić. I kiedy chciałoby się tyle zrobić, a nie ma się na nic ochoty. Bo czasem trzeba oderwać myśli od wszystkiego, co otacza. I skupić się na czymś innym.

Historia, o której można pomyśleć "dobra rzemieślnicza robota". Wpisująca się idealnie w schemat. Wzorcowa. Bo wszystko działa jak w zegarku. Emocje dobrze skrojone, wydarzenia uszeregowane, prawidłowa kolejność migawek zdarzeń. Dopracowane.

Można się przyczepić tego i tamtego. Ale wszystko mieści się w prostej linii wypracowanego wykroju. I chociaż brak tu fantazji, jest pewna stabilność i przewidywalność. Czasem to nie wada i tak też jest dobrze. Zwyczajnie dobra.



Opis książki:
Mała ośmioletnia niewidoma dziewczynka bawiąca się w ogrodzie zostaje w upalny dzień uprowadzona. W tym czasie jej rodzice – bezrobotny ojciec i matka sprzątaczka – śpią kompletnie pijani, zaś brat, który miał na nią uważać poszedł grać w piłkę z kolegami. Sprawca nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Ciała dziewczynki nigdy nie znaleziono. Policja nigdy nie rozwiązała zagadki. Po dziesięciu latach porwana zostaje z zakładu dla upośledzonych dzieci niewidoma ośmioletnia dziewczynka, zadziwiająco podobna do dziecka uprowadzonego przed laty. Sarę porzuciła matka alkoholiczka, zaś ojciec jest nieznany. Prowadząca śledztwo komisarz Franciszka Gottlob łączy ze sobą oba przypadki, podejrzewając, że może chodzić o pedofila, który ujawnił się po latach. Tym razem jednak sprawca pozostawił ślad. Policja znalazła w miejscu, gdzie czatował na dziecko ślady spermy…

Moja ocena 4/6




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz