Wyobraź
sobie, że trzydzieści lat temu spędzasz wakacje w pewnym miejscu. O którym już
zapomniałeś w natłoku codziennych zdarzeń. Wyobraź sobie, że pewnego dnia
przychodzi do Ciebie kartka z zaproszeniem na wakacje, do tego pensjonatu, w
którym przeżyłeś dobre lub złe chwile. Skusisz się na taką wyprawę, by poszukać
śladów dawnych wspomnień?
"Zdrada
pachnie pomarańczami" to taka bardzo lekka i przyjemna lektura z
delikatnym wątkiem kryminalnym. Pomysłowa fabuła i wartka akcja utrzymują stałe
zainteresowanie. Bardzo duża liczba postaci momentami wprowadza chaos. I
chociaż każdy z bohaterów ma swój rozdział, to jednak zostali potraktowani dość
powierzchownie - bez głębszych rysów psychologicznych, bez własnych historii.
Mnogość wątków czasami zamiast się przeplatać - supłała się w węzły.
Zakończenie zaskakujące, ale bez fanfar. Całość składa się na całkiem zabawną
komedyjkę.
"Zdrada
pachnie pomarańczami" opowieść, która nie jest ani skomplikowana, ani
wymagająca. Nie wciąga w swój świat, nie pozwala tropić zagadek ani angażować
się w fabułę. Pozwala przemykać szybko między stronami, ślizgać się po słowach
i zerkać na wydarzenia. Trochę w pośpiechu, trochę nieładzie, trochę niedbale.
To taka historia, którą czyta się w jeden albo dwa wieczory uśmiechając się pod
nosem, marszcząc brwi lub wzdychając. By za jakiś czas, nie pamiętać zbyt wiele
z tej historii.
Opis książki:
Zdrada może mieć różne oblicza, konsekwencje i... zapachy!
Jest maj 1981 roku. W małym pensjonacie w Groblach Olszanickich na południu Polski, grupa ludzi spędza weekend. W tym samym czasie w pobliskim miasteczku ktoś napada na bank. Ślad po złodziejach urywa się w pobliżu pensjonatu. Milicja nie ujawnia, co padło łupem złodziei. Goście rozjeżdżają się do domów, a sprawa włamania trafia na półkę ze sprawami niewyjaśnionymi w policyjnym archiwum. Mijają lata, upada ustrój, a wraz z nim pensjonat w Groblach Olszanickich.
Po latach syn zmarłego właściciela postanawia go wyremontować. Zatrudniony przez niego specjalista od marketingu wpada na pomysł, aby na długi majowy weekend roku 2011 roku zaprosić tych samych ludzi, którzy spędzili tutaj kilka majowych dni w roku 1981. Czy ich obecność pomoże wyjaśnić sprawę napadu na bank sprzed trzydziestu lat?
Raczej nie sięgnę. Mam za dużo lektur na półce :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Miłego czytania :)
UsuńMuszę przyznać, że uśmiałam się przy tej książce pierwszorzędnie (scena z planowaniem wesela lub ta z nordic-walkingiem autentycznie doprowadziła mnie do łez) i cały czas miałam ochotę na pączki :)
OdpowiedzUsuńNa pączki też miałam ochotę ;) A widzisz jak czytałam tą książkę, że sceny z planowaniem wesela nie pamiętam, chociaż nordic - wallking pamiętam. Znacznie więcej uśmiałam się w "Blondynce moralnego niepokoju" ;))
Usuń