czwartek, 22 maja 2014

Paullina Simons - "Pieśń o poranku"




Jak to jest gdy żyje się w oszustwie? Każdy gest, duży czy mały, każde słowo, ważne bądź nie, każda myśl, każdy oddech jest efektem manipulacji. Przez dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu trzeba zachować czujność. Nic nie może umknąć twojej uwadze.


Do tej pory nie miałam styczności z twórczością Paulliny Simons, ale dużo dobrego o niej słyszałam. Dlatego kiedy znalazłam jej książkę na bibliotecznej półce, bez wahania ją wypożyczyłam. Zwłaszcza, że okładka mnie kompletnie zauroczyła.


"Pień o poranku" to nie jest książka, którą można czytać bez emocji. Denerwuje, wzrusza, nudzi, męczy, ale gdzieś tam w środku, uwiera i zadaje pytania, i wzburza fale uczuć. Bo poruszany temat nie jest łatwy ani jednoznaczny, jest kontrowersyjny i niełatwy w ocenie. Może z pozoru jest to banalny romans i dość wyeksploatowany temat, jednak autorka bardzo wnikliwie przedstawia psychikę bohaterów. Krok po kroku prowadzi przez kolejne zdarzenia, kolejne decyzje. Dzięki temu postępowanie Larissy staje się bardziej zrozumiałe, a jej rozterki i podejmowane decyzje wzbudzają większą wyrozumiałość. Ale i tak nie lubiłam Larissy, za to jaką była kobietą. Drażniła mnie jej postać, jej podejście do życia, jej postrzeganie świata. Nie mogłam wykrzesać z siebie ani krzty sympatii do tej osoby.

Język powieści jest bardzo przyjemny, łatwy w odbiorze. Bardzo podobały mi się rozmowy między Larissa a Ezrą, niosły w sobie wiele mądrości, zgody na to co niesie życie, skłaniały do refleksji. To były moje ulubione momenty w książce, do których czasem wracałam. Polubiłam listy Che, bo w nich znajdowałam ciepło i dobre słowa. Ale momentami miałam wrażenie, że książka jest zbyt mocno przegadana, że za wiele tu słów, które nic nie wnoszą, za wiele scen, które nie są potrzebne i za wiele usprawiedliwień, które nie rozgrzeszają.

„Pieśń o poranku” to przede wszystkim opowieść o miłości, trudnych wyborach, poszukiwaniu swojej tożsamości, swojego miejsca na świecie i w życiu. To opowieść o samotności, strachu, szczęściu, bezradności, konieczności dostosowania się do wyborów innych, bliskich osób. To opowieść o silnym, obezwładniającym uczuciu, które żąda bezwzględnego posłuszeństwa. To opowieść, która targa emocjami, która nie pozwala nikogo łatwo ocenić.  To słodko-gorzka historia.



Opis książki

"Pieśń o poranku" to niezapomniana opowieść o więziach, które nas łącza i pożądaniu, które nas rozdziela.

Larissa Stark ma cudownego męża, piękne dzieci i dom, który uwielbia. Ale czasami, gdy posiada się wszystko, przestaje to wystarczać. Przypadkowe spotkanie z młodszym nieznajomym mężczyzną odmienia jej idylliczne życie. Larissa zadaje sobie pytanie, czy to, w co do tej pory wierzyła, jest prawdą oraz zastanawia się nad tym, co wydawało się nie do pomyślenia. Ale jeśli odważy się na niemożliwy krok, czym stanie się jej życie? Obojętnie jakiego dokona wyboru, ktoś zostanie zdradzony...

Grunt to okładka - biżuteria

Moja ocena 4/6   


4 komentarze:

  1. Uwielbiam powieści, które poruszają i wyzwalają masę emocji, nawet tych negatywnych - lepsze to niż obojętność. Na pewno sięgnę po tę książkę, ponieważ pragnę zapoznać się z twórczością tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie najbardziej negatywną postacią, była główna bohaterka. Bardzo mnie drażniła samą sobą, dlatego wzbudzała we mnie negatywne emocje, za to jej mąż przypadł mi do serca i ta część książki, która jest mu poświęcona, była dla mnie najlepsza, wzbudziła we mnie wiele uczuć. Nie wiem czy jeszcze sięgnę po książki tej autorki, może jeszcze się skuszę ;)

      Usuń
  2. Jeśli są tu emocje książka jak najbardziej dla mnie. Wspomnę jeszcze o okładce, jest taka subtelna, przyciąga moją uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocji tutaj nie braknie, a okładka faktycznie jest bardzo subtelna i kobieca :)

      Usuń