niedziela, 1 marca 2015

Rolf Börjlind, Cilla Börjlind - "Trzeci głos"






Patchworkowa opowieść, zbudowana z maleńkich fragmentów, które początkowo nijak do siebie nie pasują. By na koniec stworzyć jeden, konkretny i wyraźny wzór. Ale tym razem brakuje elementu zaskoczenia, kipiących emocji i mróweczek biegających pod skórą. I tego westchnienia, kiedy zamykam książkę. Wszystko to, co jest koniecznie do dobrego kryminału jest wykorzystane. Ale brakuje czegoś takiego delikatnego, ale istotnego. Dlatego ta opowieść nie podbiła mojego serca. Wprawiła je w delikatne drżenie, ale na tyle, bym czuła się usatysfakcjonowana lekturą. 

Bohaterowie to niby te same osoby, ale zupełnie inne. Ukształtowane przez wydarzenia ze swojej przeszłości, taszczące ze sobą swoje walizeczki błędnych decyzji, niedopowiedzianych historii i niedokończonych emocji. Dojrzalsi i wielowymiarowi. Bliscy.

"Trzeci głos" to bardzo dobry kryminał. Najważniejszy jest rozbudowany wątek kryminalny. To wokół niego snują się inne wątki obyczajowe, pozostając zwykle w cieniu. Tor tej historii jest jeden, najważniejszy - rozwiązać zagadkę. Lubię tak. Lubię, kiedy pomysł na historię jest jasny, kiedy dostaję przejrzystą i skonkretyzowaną opowieść, kiedy skupiam się na jednym, ale solidnym wątku. Który mnie oplata, zajmuje moje myśli, nurkuje w moje emocje i szuka rozwiązania zagadki. Tak jak tutaj. Bo to jest właśnie taka książka. Kryminał.





Opis książki:
W podmiejskim parku w Marsylii ryjące tam dziki wykopują z ziemi poćwiartowane ciało kobiety. Policja ustala, że ofiara przed laty pracowała w cyrku jako żywa tarcza dla rzucającego nożami. Wiadomość o okrutnym morderstwie okazuje się wstrząsem dla Abbasa el Fassi, bliskiego przyjaciela byłego policjanta Toma Stiltona. Postanawiają wspólnie wyjaśnić to morderstwo.
W tym samym czasie w podsztokholmskiej miejscowości Rotebro policja bada sprawę samobójczej śmierci Bengta Shlmana, który powiesił się we własnym domu. Szybko ustala, że w istocie chodzi o zabójstwo, które może mieć związek z kradzieżą partii narkotyków z magazynów urzędu celnego. Śledztwo w tej sprawie prowadzi pani komisarz Mette Olsäter z międzynarodowego zespołu prowadzącego operację przeciwko handlowi narkotyków w internecie.
Początkująca policjantka Olivia Rönning, znajoma rodziny Sahlmanów, idzie innym tropem, który nieoczekiwanie łączy się z ustaleniami poczynionymi w Marsylii przez Stiltona i Abbasa el Fassi. Stilton i Rönning łączą siły, aby rozwiązać obie sprawy.

Klucznik (więcej niż jeden autor, polskie wydanie w 2014 roku)
Moja ocena 4/6



6 komentarzy:

  1. "Patchworkowa opowieść"... podoba mi się takie określenie, bo od razu tworzy w głowie jakiś obraz książki. Szkoda, że nie było mróweczek. Ale urzeka mnie za to sposób, w jaki piszesz. Nawet o "kryminale", o podejściu do "tylko kryminału". Bardzo, bardzo podobnie odczuwamy książki... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Może jesteś moją zaginioną siostrą? Taką wiesz, jedną z bratnich/siostrzanych dusz? Mamy tyle podobnych odczuć i myśli, że musi coś w tym być ;)
      Mróweczek nie było, ale było całkiem fajnie. Za to mróweczki były w "Kaznodziei" C. Lackberg, którą wczoraj do późnej nocy czytałam, by dowiedzieć się o kto, co i dlaczego? ;)

      Usuń
    2. Kto tam nas wie ;) Możliwe. Coś w tym tkwi z pewnością...
      Mam nadzieję, że wkrótce napiszesz o Lackberg :) Może Twój odbiór mnie przekona po zaufania jej...

      Usuń
    3. Istna magia tkwi ;)
      Oj, powiem Ci, że ten drugi tom lepszy niż pierwszy, więc będę zachwalać i polecam Ci, tylko zacznij od początku, tak jakoś jest lepiej ;)

      Usuń
    4. Też tak myślę ;) Już niedługo!

      Usuń