Niezbyt
długa, niezbyt duża opowieść, która przykuwa uwagę, którą czyta się jednym
tchem. Z intrygująco skonstruowaną fabułą, stosunkowo wartką akcją oraz
licznymi wątkami. Kolejne wydarzenia następują rytmicznie, dokładając nowych
elementów układanki. Bohaterowie są to liczne postacie, ale o stosunkowo płytko
zarysowanej przeszłości, charakterach i psychice. Papierowi. Irytujący swoją
naiwnością i banalnością.
Jest też
kilka wątków nie dokończonych, niepotrzebnych, plączących się pod dłońmi
przekładającymi kartki. Klimat mroczny, ale pozbawiony głębi emocjonalnej.
Spłycony i dopasowany do wykreowanych bohaterów. Napięcie wyczuwalne, rosnące,
przeplatane ze zwyczajną codziennością. Historia napisana zręcznie,
podtrzymująca zainteresowanie, zakończona z wielką pompą. Kompletnie
zaskakującą.
"Echo
winy" to opowieść dotykająca delikatnych, wrażliwych spraw. Szkicuje i
zarysowuje ważne problemy, kieruje uwagę na istotne aspekty, o których na co
dzień się zapomina. Nie epatuje brutalnością, przemocą ani emocjami, bo nie ma
tej emocjonalnej głębi szarpiącej duszę. Choć z drugiej strony emocji jest tu
nadmiar. Wylewają się z bohaterów, skapują ze stron, wypływają z liter. I
odpływają gdzieś hen daleko, zapominając dotknąć duszę czytelnika. Opowieść,
która przepływa obok. Ambiwalentna.
Opis książki:
W pobliżu skalistej wyspy Skye tonie jacht niemieckiego małżeństwa, Livii i Nathana Moore. Rozbitkowie uchodzą z życiem, ale tracą cały dobytek. Ocalałym z katastrofy oferują gościnę angielski bankier Frederic Quentin i jego żona Virginia, zabierając gości do małego miasteczka w Norfolk, na skraju którego mają posiadłość. Wraz z pojawieniem się tajemniczej pary cudzoziemców z miasteczka zaczynają nagle znikać małe dziewczynki, które policja odnajduje po czasie martwe i zgwałcone. Na mieszkańców pada strach. Ale do Virginii, matki kilkuletniej dziewczynki, wydaje się nie docierać groza sytuacji i niebezpieczeństwo czyhające na jej córeczkę. Całą jej uwagę pochłania Nathan, którym jest coraz to bardziej zafascynowana..
Klucznik (coś czerwonego, kropka)
Pod hasłem - 7 zmysłów
Czytam opasłe tomiska - 464 strony
Mam zamiar zacząć przygodę z tą autorką, ale zacznę chyba od jakiejś jej innej książki. Ci papierowi bohaterowie trochę studzą mój zapał ;)
OdpowiedzUsuńPrzygodę polecam :) Może zacznij od "Obserwatora", albo "Drugiego dziecka", albo świetnej sagi obyczajowej "Dom sióstr"?
UsuńCi bohaterowie byli jacyś tacy nieudani, bo z jednej strony aż kipieli z emocji, a z drugiej byli sztuczni i przerysowani. Myślę, że to książka, dla tych, którzy Link polubili. Na początek może być zbyt nadmuchana ;)
Czytałam Echo winy, podobało mi się. Bardzo lubię styl Link. Pamiętam, że odczułam ulgę, gdy trafiłam na jej książki tuż po mojej zakończonej przygodzie ze skandynawskimi pisarzami ;) No, bo przyznaj, że dobrze się ją czyta :) Rzeczywiście bohaterów ma naiwnych, ale ja odczuwałam tu te emocje, choć... może lepiej by było nie, bo Virginia okrutnie mnie irytowała i trudno było mi pochwalać jej postępowanie. Ale ogólnie książka na plus :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że dobrze się czyta każdą książkę Link ;) O widzisz, ja też nie znosiłam Virginii, była taka naiwna, irytująca i po prostu okropna! I przez to stawała się taka papierowa. Gdyby Virginia była chociaż odrobinkę inna, to pewnie rozpływałabym się w zachwytach, a tak książka była solidna, ale pozbawiona polotu. Ot, nie wiem co o niej myśleć i tak ją opisałam (chyba) ;)
UsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i podobało mi się. Sama nie wiem czemu nie wypożyczyłam do tej pory innej książki
OdpowiedzUsuńTo koniecznie trzeba to nadrobić i zmienić ;)
UsuńZ Link właśnie tak jest - bardzo dobrze czyta się jej powieści i naprawdę autorkę lubię, ale szybko fabułę książek zapominam. Zapadł mi w pamięć tylko "Dom sióstr".
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Mi jeszcze utkwiło "Drugie dziecko" i "Obserwator" bo był moją pierwszą książką Link. Mimo wszystko lubię ją czytać i potem zapominać ;)
Usuń